/SD-Zarewicz_Ludwik-Leliwita_Spicimir_kasztelan_krakowski_oraz_monografia_Melsztyna.djvu

			Leliwita 
Spicimir 
oraz 
Monografía Melsztyna. 
Leliwita 
Spicimir 
oraz 
Monografía Melsztyna. 
LELIWITA SPICIMIR 
KASZTELAN KRAKOWSKI 
PRAOJCIEC MELSZTYŃSKICH I TARNOWSKICH 
(1313 — 1352) 
ORAZ 
MONOGRAFIA MELSZTYNA. 
Ze źródeł autentycznych napisał 
LUDWIK ZAREWICZ, 
Członek Komisyi Historycznej Akademii Umiejętności w Krakowie. 
Z trzema ilustracyami, jednym planom i tablicy gonoalogiczną 
Melsztyńskich. 
W KRAKOWIE, 
NAKŁADEM DRUKARNI „CZASU" PR. KLUCZYCKIKGO I SPÓŁKI 
pod zarządem Józefa Łakocińskiego. 
1890. 
Osobne znacznie pomnożone odbicie z Kalendarza krakowskiego- 
Józefa Czecha na rok 1890. 
SPICIMIK h. LELIWA 
KASZTELAN KRAKOWSKI *). 
Vixere fortes ante Agamemnona 
Multi; sed omnes illacrymabilos 
Urgentur, ignotique longa 
Nocte; carent quia vate sacro. 
llorat. Carm. IV. Od . 9 . 
redniowieczna przeszłość nasza, skąpo, 
urywkowo i przypadkowo tylko przedsta- 
wia się w pozostałych dotąd zabytkach. 
„Rozpatrując się w nich badacz, — słusznie 
w jednem z pism swoich uważa Kraszewski — 
wydobywa na jaw dawno zmarłe i zapom- 
niane resztki niedogasłego życia; ma on tu 
potrosze wszystkiego, ale też i niemało kło- 
potu, jakby te luźne szczegóły ze sobą po- 
wiązać i stworzyć coś takiego, coby rzucało 
światło na czasy i ludzi. Niełatwe to zada- 
*) Jestto ustęp z obszerniejszej, do druku przy- 
gotowanej pracy, p. t . Melsztyńscy, obejmującej cał- 
kowite, ze źródeł archiwalnych czerpane tej rodziny 
dzieje od 1312 do 1534 r. 
— 
6— 
nie. Najciekawsze często zdarzenia urywają 
mu się nagle, a powszednie snują się nie- 
przerwanym wątkiem; niejedna wielce cha- 
rakterystyczna i interesująca postać milczy 
jakby zaklęta, lub przedstawia się blado i 
niewyraziście, gdy powszednia i najpospolit- 
sza odrysowuje się nazbyt drobnostkowo; a 
ileż to znowu świadectw dawnego życia 
krzywdą czasów nazawsze przepadło! Histo- 
ryk, chcąc dopełnić przerwaną mowę prze- 
szłości, odgaduje czego nie widzi, domyśla 
się tego, co zginęło, ocenia mniej lub więcej 
trafnie i tworzy obraz bądź co bądź zawsze 
niepełny, zawsze niedokładny". I znowu nic 
prawdziwszego nad dalszą tegoż autora uwa- 
gę : że „los często najmniej charakterystyczne 
postacie wybiera na przedstawicieli całych 
epok, a ludzie czynu, jeśli ich nie poda po- 
tomności jaki skromny kałamarz, przebijają 
się przez pokłady wieków ułamkowo, przed- 
stawiają się fałszywie i niepełno". 
Powyższe uwagi w znacznej części dadzą 
się zastosować do męża, o którym pomówić 
zamierzamy. Jest nim Leliwita Spicimir czyli 
Spytek 
1 
), od 1331—1350 r. kasztelan kra- 
J 
) Vf równoczesnych dokumentach i przywilejach 
pisany jest zwykle „Spicimirus", również w rocz- 
niku Traski i u Długosza. Jan z Czarnkowa nazy- 
wa go „Spitco"; Kodeks dyplomatyczny miasta 
Krakowa ma go naprzemian to „Spicimirus" (p. 14, 
18, 19, 22, 25 i 29), to „Spitko- 
1 
(p. 15, 16 i 20); 
kowski, protoplasta rodu Melsztyńskich i Tar- 
nowskich. Postać jego nie wynurza się jesz- 
cze z otaczającej ją powłoki do tyla, aby 
nam one można w całej pełni okazać. Prze- 
ważnie z kroniki Jana z Czarnkowa, z Rocz- 
nika Traski, Długosza i różnych dyplomata- 
ryuszów dowiadujemy się, że Spicimir za 
króla Władysława Łokietka i w pierwszej 
połowie panowania Kazimierza W. bardzo 
znakomite w kraju zajmował stanowisko, że 
działalność jego była bardzo wielostronną i 
zbawienną. Wszystko to jednak jest tak ogól- 
a Najdawniejsze księgi miasta Krakowa (Mon. med. 
aevi hist. t' IV. I'. I, p. 28, 54, 55 i 178) zawsze 
„Spitko" lub „Spitco". Ciekawy pod tym względem 
jest dyplom Kazimierza W., datowany w Wyszo- 
gradzic 22 listopada 1335 r., gdzie w tekście powo- 
łany jest jako: Sbitko Crac. Castellanus, 
przy- 
wieszona zaś pieczęć pokazuje w otoku napis: „Spi- 
cimirus" (Mosbach:' „Przyczynki itd." p. 74—76). 
Raz jedyny — na dyplomie Kazimierza W. dat. 
w Krakowie 15 maja 1340 r., wymieniony on jest 
z polska „Spyczmierz" [Cod. Pol. Min. III, p. 39). 
Zdaniem niektórych imie starosłowiańskie „Spytek" 
ma być identyczne z kalendarzowem „Rogatiaims;" 
Weidenbacha Galendarium hist. christ. p. 154 wy- 
kazuje trzech tegoż imienia świętych, a to pod d. 
24 riiaja, 26 października i 28 grudnia. Przy tej 
okazyi zbytecznem nie będzie przypomnieć, że imię 
to w polskiem brzmiało: Spytek, nie zaś jak obecnie 
niektórzy piszą: Spytko; naj wymowniej o tem świad- 
czą liczne w Helcia „Starodawnych prawa pol. Po- 
mnikach" t. II, przytoczone zapiski, mianowicie n. 
3901, 3918, 4171, 4291 itd , w których obie formy 
w pierwszym przypadku: polska Spytek i zlaciń- 
szczona Spitco (celem ułatwienia przypadkowania), 
się znachodzą. 
— 
8— 
nikowo, ułamkowo lub okazyonalnie tylko 
wspomniane, albo w tok opowiadania wple- 
cione, że z okruchów tych niepodobna jeszcze 
skończonego złożyć tego męża obrazu. Poda- 
jąc przeto w niniejszem biograficzną o Spi- 
cimirze wiadomość, nie rościmy sobie preten- 
syi do wykończonej onej całości; pragniemy 
tylko z tych wskazówek, jakie nam o nim 
kroniki i dokumenta archiwalne przechowały, 
ile możności rzetelny naszkicować rys jego 
życia, charakteru, publicznej i prywatnej dzia- 
łalności, z dorzuceniem kilku nowych ze stro- 
ny naszej spostrzeżeń -) . 
Ród Leliwitów, którego latoroślą był nasz 
Spicimir, podobnie jak Starzów, Szreniawi- 
tów, Odrowążów, Abdanków i innych, nale- 
żał do najstarszych w Polsce rodów, których 
szlachectwo nie zna historycznego początku. 
Orzechowski, w „Żywocie Jana Tarnowskie- 
go" mówiąc, że Leliwa w starosłowiańskiem 
5 
) Pierwszą nieco treściwszą wiadomość o Spici- 
mirze i początkowym Melsztyńskich rodowodzie po- 
dał Szajnocha w przypiskach do I tomu dzieła 
swego „Jadwiga i Jagiełło". Rezultaty własnych 
w tym przedmiocie poszukiwań w osobnej ogłosił 
broszurze M. A. Turkawski, pod tytułem : „Spicimir 
herbu Leliwa". Lwów, 1876, str. 48 in 8o. Recenz3*ę 
tej zbyt pospiesznie wydanej, mnóstwem błędów 
rażącej pracy, zamieścił Dr Ksawery Liske w ..Kra- 
kowskim Przeglądzie krytycznym" 187ti r., Nr 1, 
str. 4-ii . 
— 
9— 
znaczy „patrzwa sam," dodaje, że Leliwici 
„już za Bolesławów Wielkich są w kronikach 
i przywilejach wspominani." 
Które miejsca były pierwotnem Leliwitów 
siedliskiem? nie umiemy powiedzieć, lecz 
z biegiem czasu ród i cli rozszerzył się po 
całej Polsce tak dalece, że według Niesiec- 
kiego („Herbarz" t. VI s. 41 —2 wyd. Bobr.) 
herb Leliwa 133 domom był wspólny. Nie 
wznosząc się zrazu szybko, rośli oni powoli 
w cieniu, a historycznie występują najpierw 
w Małopolsce w okolicach Wiślicy, gdzie 
w drugiej połowie XIII i w początkach XIV 
wieku z komesem Jakubem z Piasków Bo- 
bolą i naszym Spicimirem szerszego docze- 
kali się rozgłosu. To co Długosz (lnaig. sen 
Clen. li. Pol. Opp. omn. I p. 563 i Benef. 
II p. G) o Jakubie Boboli przytacza, każe 
nam się domyślać, żo między obydwoma 
tymi stryjcami herbowymi, prócz herbowego, 
jakieś ściślejsze jeszcze zachodziło powino- 
wactwo, o którem Długosz wprawdzie natrą- 
ca, lecz onego bliżej nie wyjaśnia. 
— 
Nie 
od rzeczy również będzie na tern miejscu do- 
dać, że współczesnym Spicimirowi był „co- 
mes Nicolaus dictus Bobola," 
tytułowany 
w dyplomie Kazimierza W. z 1333 r. jako 
„subpincerna nostra consortis," a powtórnie 
w dokumencie z r. 1338 jako „reginae anti- 
10 
quae pincerna (ob. Cod. dipl. Pol. Min. t . Ill 
p.Gi27). 
Lecz czas już przejść do .właściWego za- 
dania naszego. 
O pochodzeniu, rodzicach i dacie urodze- 
nia Spicimira, nic pewnego nie wiemy; rów- 
nież i początkowe życia jego koleje aż do 
1312 r. są nam całkiem nieznane. Długosz, 
zaprzyjaźniony z domem Melsztyńskich, po- 
daje wprawdzie w dziełach swych niejakie 
o Spicimira pochodzeniu wiadomości, które, 
jakby się zdawało, mógł był łatwo z prze- 
chowujących się w tym domu tradycyj fami- 
lijnych zaczerpnąć; lecz historyk ten, wbrew 
naszym oczekiwaniom, w tym punkcie sam 
z sobą nie jest w zgodzie. Raz bowiem po- 
wiada 
3 
), że twórcą herbu Leliwy, pokazują- 
cego w polu niebieskiem niepełny księżyc 
z żółtą gwiazdą, był szlachcic z Niemiec 
Nadreńskich, nazwiskiem Spicimir, herbu 
Krzesiwo (ignile), który, przybywszy za cza- 
sów króla Władysława I z nad Renu do 
Polski, następnie połączył się i jedną utwo- 
rzył z onym domem polskim rodzinę, co 
w herbie niepełny księżyc czerwony z takąż 
gwiazdą nosił (tj. z domem Bobolów). Na innem 
- 
1 
) W traktacie: Insignia seu clenodia liegni 
Poloniae, 
wydrukowanym przez prof. Muczkow- 
skiego razem z Długosza Banderia 
Prutenorum. 
Kraków, 1851, p. 57—58, a powtórnie w tomie I 
wszystkich dzieł Długoszowyeh wyd. Przezdzieckiego. 
— 
11— 
zaś miejscu 
4 
), powtarzając, że ród szlachecki 
Leliwitów z okolic Renu i krwi niemieckiej 
swój początek wywodzi, utrzymuje, że ród 
ten, noszący za godło gwiazdę sześcio-pro- 
mienną, objętą do polowy rogami niepełne- 
go księżyca w polu niebieskiem, — w na- 
dziei dobicia się w obczyznie lepszego bytu, 
za panowania króla Władysława I, który 
w r. 1200 (sic) u Polaków zaczął panować, 
a dla wzrostu małego, Łokietkiem był zwany, 
z owych stron do Polski przybył i tu na 
kilka rodzin się podzielił, między któremi 
Spicimir, zajmujący pierwsze stanowisko, był 
komesem krakowskim. 
W obu tych sprzecznych z sobą, bałamut- 
nych podaniach Długoszowych przeważa 
główne zdanie: że protoplasta polskich Leli- 
witów, Spicimir, był szlachcicem niemieckim, 
że przybył za czasów Władysława Łokietka 
z Niemiec Nadreńskich do Polski i został tu 
komesem (wysokim dostojnikiem) krakow- 
skim. Późniejsi też pisarze i heraldycy nasi, 
idąc ślepo za wskazówką Długosza, bez wszel- 
kiego zastanowienia się, robią Spicimira 
Niemcem, aczkolwiek wszystko za tem prze- 
mawia, iż tenże na naszej wzrósł ziemi i był 
z krwi i kości Polakiem. Najpierw tak imię 
jego Spicimir czyli Spytek, jak i nazwa 
4 
) Liber Bencfic. t. I, p. 604 
— 
12— 
herbu Leliwa, są, jak wiadomo, czysto sło- 
wiańskie, ani u Niemców, ani indziej uży- 
wane. Po wtóre, był Spicimir, jak się niżej 
wykaże do 1312 r. zwyczajnym, na dzie- 
dzicznem imieniu Dębno siedzącym szlachci- 
cem, który odtąd w publicznej służbie, zwy- 
kłym po szczeblach urzędniczej hierarchii 
postępując torem, doszedł do najwyższego 
w kraju dostojeństwa, kasztelanii krakow- 
skiej. A wątpić należy, iżby tak przezorny, 
jak nasz Łokietek, monarcha, który niechęt- 
nie patrząc na zagrażającą krajowi niem- 
czyznę, rządy swe na żywiole polskim opie 
rał, wbrew dotychczasowym praktykom i zwy- 
czajom, świeżego z Niemiec przybysza fory- 
tować chciał na naj pierwszą w kraju godność. 
Jeden jeszcze, jak sądzimy, niemniej stanow- 
czy dowód, przemawiający za krajowem Spi- 
cimira pochodzeniem, zachowujemy sobie na 
później. v 
Udowodniwszy polskie Spicimira pocho- 
dzenie, może nam się jeszcze uda wyśledzić 
również najbliższych jego antenatów. Docho- 
wał się przypadkiem w całej osnowie w od- 
pisie autentycznym przywilej Mikołaja, kasz- 
telana sandomirskiego, dla Tomka ze Skały 
na założenie sołtystwa we wsi Glanowie, 
w ziemi krakowskiej 
5 
). Przywilej ten jest 
5 
) Helcel: „Pomniki prawa polsk." t. II, p. 911. 
n. 4532. 
— 
13— 
zaopatrzony ratyfikacyą króla czeskiego a 
księcia krakowskiego Wacława, datowaną 
w Krakowie, dnia 21 maja 1295 r., wobec 
kilku dygnitarzy duchownych i świeckich 
jako świadków, między którymi wymieniony 
jest także: Comes Jacobus filius Spicimiri 
castellanus Wislicensis, który, jak się z in- 
nego dokumentu dowiadujemy, siedział już 
na kasztelanii 1270 r. 
6 
). Lubo o tym kome- 
sie Jakubie, krom tych dwóch wzmianek, 
nigdzie więcej nie słychać, ani nie wiedzieć, 
jakim się tenże pieczętował herbem, zwrócił 
on jednak z powodu imienia ojca swego, Spi- 
cimira, naszą na siebie uwagę. Imię to „Spi- 
cimir", bodaj czy nic po raz pierwszy w do- 
kumencie tym napotykamy. Rzecz wiadoma, 
że podówczas, jak i później jeszcze, w wielu 
rodzinach pewne imiona stale się powtarzały. 
Jak u Teczyńskich imiona: Jan i Andrzej, 
u Szafrańców i Kmitów: Piotr i t. d., tak u 
Holsztyńskich, począwszy od XIV aż do 
końca XV wieku imię Spicimir czyli Spytek 
w każdej generacyi ciągle przeważa. Ze ów 
Comes Jacobits był Małopolaninem, wskazuje 
urząd jego — kasztelania wiślicka; a wła- 
śnie w pobliżu Wiślicy i w tymże powiecie 
l5) Dokument ten Bolesława księcia krak. i sandom. 
datowany w Sandomierzu 1270 r., w którym mię- 
dzy świadkującymi powołany jest: comes 
Jacobus 
castellanus wisliciensis, 
ob. Piekosińskicgo „Ko- 
deks dyplom. Małop". t. II, str. 176. 
— 
14— 
leży dziedziczna naszego Spicimira posiadłość 
Wielki i Mały Piasek (Arena); co więcej, 
tak on jak i syn jego Rafał, obaj siedzieli 
później na kasztelanii wiślickiej. Kombinując 
wszystko razem, przychodzimy do wniosku: 
że nasz Spicimir był synem Comesa Jakuba, 
kasztelana wiślickiego a wnukiem owego 
Spicimira, i że ku uczczeniu pamięci dziada, 
imię jego na chrzcie odebrał, które odtąd 
charakterystycznem rodziny Melsztyńskich 
stało się imieniem. 
Żywot i zawód publiczny Spicimira czyli 
Spytka, przypadają na czasy Władysława 
Łokietka i pierwszą połowę panowania Ka- 
zimierza Wielkiego. 
Z pozostałych dotąd równoczesnych dyplo- 
mów, przywilejów i zapisków urzędowych, 
można dość dokładną o publicznym Spicimira 
zawodzie powziąć wiadomość. Najwcześniej- 
szą o nim wzmiankę napotykamy w przy- 
wileju Władysława Łokietka, piszącego się 
jeszcze księciem krakowskim, sandomierskim 
i t. d., wydanym w Sączu, dnia 17 kwietnia 
1312 r. Przywilejem tym Łokietek za wiec- 
ników swych doradą, wyzuwa mieszczan kra- 
kowskich dla jawnej zdrady i przeniewier- 
stwa przeciw niemu, z wszelkich przywile- 
jów, wolności, łask i darowizn, a mianowicie 
— 
15— 
dany im przywilej pobierania cła na Popra- 
dzie, w ziemi Sandeckiej, wedle zamku Ry- 
ter, unieważnia i rzeczone cło zakonnicom i 
klasztorowi św. Klary, w ziemi Sandeckiej, 
napowrót przez siebie założonemu, przyznaje. 
Owoż między świadkami wymienionymi 
w tymże przywileju czytamy: na miejscu 
pierwszem Stefana, wojewodę kujawskiego; 
na drugiem Tomasza, łowczego krakowskiego; 
a na trzeciem Spytka (Spitco) de Dambna bez 
żadnego jeszcze tytułu 
7 
). W pół roku póź- 
niej, tj. na rokach walnych (Judicium ma- 
+ 
gnum), odprawianych przez Łokietka w Kra- 
kowie 18 listopada 1312 r., tenże „D. Spitko" 
występuje po raz pierwszy z tytułem vena- 
tor Cracoviensis, którym został po owym wyż 
wspomnianym Tomaszu 
8 
). Ale w dyplomie 
Łokietka, wydanym w Sandomierzu 25 stycz- 
nia 1315 r. na rzecz niejakiego Mikołaja, 
powołany jest między obecnymi Spithco de. 
Dambna; (powtórnie w tymże roku Spicimi- 
7 
) Przywilej ten oblatowany w grodzie krak. 
1593 r., ob. Rellat. t. XIX, p. 2242 —2243. Podaje 
go w streszczeniu, w przekładzie polskim, Szczęsny 
Morawski w Sądeczczyznie t I, str. 205 —206 z mylną 
datą 15 maja, zamiast 17 kwietnia (XV 
calendas 
maji). W całości ma go Piekosińskiego: Codex 
dipl. Poloniae Minoris t. II, p. 224—225. 
*) Monum. med. aevi hist. t. IV. P. I, p. 28 
n. 252. Ów Tomasz czyli Tomisław, awansując na- 
stepnie wyżej, umarf w końcu wojewodą krakow- 
skim 1320 r., i po nim znowu Spicimir zasiadł na 
krześle tegoż województwa. 
— 
16— 
rus de Dambno, Arch. ks. Sanguszków w Sła- 
wucie II, p. 8), bez żadnego tytułu; tak sa- 
mo, jak następnie 1316 i 13 maja 1317 
roku 
9 
), z czego wnosimy, iż musiał zrzec się 
łowiectwa. Że ów Spytek, piszący się de 
Dubno, Dambna, lub Dambno (dzisiejsza wieś 
Dembno w obwodzie Sandeckim, powiecie 
Nowotarskim), nie jest kto inny, jak nasz 
Spicimir czyli Spytek, widać ztąd, iż tenże 
o wiele później jeszcze jest w posiadaniu 
tejże wsi, którą dopiero w r. 1327, jak na 
swem miejscu usłyszymy, za część wsi Tar- 
nowo, należącą do Leonarda, syna Dersława, 
zamienił 
10 
). W drugiej połowie, tj. 19 czerwca 
1317 r., Spicimir pisze się już kasztelanem 
Sandeckim 
n 
). Dnia 24 czerwca 1319 r. 
czytamy go po raz pierwszy kasztelanem 
wiślickim 
1!i 
), którym będąc, wybiera pospołu 
ze starymi rajcami na dniu 22 lipca 1319 r., 
z rozkazu księcia, (tj. Łokietka, nietytułują- 
9 
) Cod. dipl. Minor. Pol. t. I, p. 179-180 
n. 150; Mon. med. aevi hint. t. IV, p. 39 n. 366 i 
p. 44 n. 433. 
Bartoszewicz: Cod. dipl. Poloniae t. III, 
p. 184. 
") Mosbach: „Przyczynki do dziejów polskich. 
Poznań, 1860, str. 71 i 72; dyplotn datowany w Kra- 
kowie w dzień św. Gerwazego i Protazego (19 
czerwca) 1317 r., ob. także Cod. dipl. Min. 
Pol. 
t. II, p. 234. 
'') X. Gacki: „Benedyktyński klasztór św. Krzyża 
na Łysej górze". Warszawa, 1873, str. 196 i Cod. 
dipl. Min. Pol. t. II, p. 245. 
A 
— 
17— 
cego się jeszcze królem), nowych rajców kra- 
kowskich. (Monum. med. aevi. hist. P. T, 
p. 55). Na dniu 13 stycznia 1320 r. koronuje 
się w Krakowie Władysław Łokietek kró- 
lem polskim, przeznacza Kraków, dawną 
dzielnicę przodka swego Kazimierza Spra- 
wiedliwego, na stolicę Ziem polskich, i po 
zaszłej niebawem śmierci Tomisława, mia- 
nuje Spicimira wojewodą krakowskim 
13 
). 
W tym charakterze posłując do Bolesława, 
księcia brzeskiego i lignickiego, załatwia on 
ugodą na dniu 14 października 1322 r., spór 
0 wynagrodzenie szkód podczas wojny tegoż 
roku przez wojska klasztorowi PP. Cyster- 
sck w Trzebnicy wyrządzonych (Cod. dipl. 
Silesiae t. V, p. 240, przyp. 1). Wreszcie 
w r. 1331 dosługuje się Spicirnir najwyższej 
w kraju godności świeckiej; albowiem po 
śmierci Nawoja z Morawicy h. Topór, oddaje 
mu król wakującą po tymże kasztelanię kra- 
kowską ,4 
), którą on odtąd przez lat blisko 20 
dzierży. \ 
") Pod dniem 11 stycznia 1320 r. tytułuje się 
tenże po raz ostatni kasztelanem wiślickim, a dnia 
1 czerwca t. r . nazwany już Palatinus Cracorien- 
sis. Ob. „Najstarsze księgi miasta Krakowa". Części, 
str. 54, n. 541 i str. 58, n. 577. 
") Kasztelanem krakowskim czytamy go po raz 
pierwszy w dyplomie Łokietka, wydanym w Chę- 
cinach dnia 26 maja 1331 r. Nakielski: Miecliovia, 
p. 256-257 i Cod. dipl. Pol. Minor. II, p. 277. 
2 
— 
18— 
Widzimy więc, że Spicimir całą swoją pu- 
bliczną karyerę zawdzięcza Łokietkowi. A 
ma to także swoje znaczenie. Któż nie wie, 
że czasy Łokietkowe, były to czasy nadludz- 
kich prawie walk, przygód i wysileń jedne- 
go z największych królów naszych, zanim 
tenże stojącą już nad krawędzią przepaści 
Polskę, z pośród powszechnego zamętu i roz- 
stroju wydarł, rozszarpane jej członki w jedno 
ciało złączył, a następnie żeniąc syna swego 
Kazimierza z córką W. K . litewskiego Ge- 
dymina Aldoną, Polsce nowy polityczny kie- 
runek, w zjednoczeniu z Litwą wskazał. Czy- 
tając te dzieje, podziwiać nam trzeba ów 
stalowy hart i ową moc ducha, a nade- 
wszystko owe niezwykle u nas przymioty: 
tęgość moralną i żelazną wytrwałość Łokietka, 
nieopuszczające go nawet w chwilach naj- 
większych niepowodzeń i przeciwności, gdy 
się gwiazda fortuny nazawsze odeń zdawała 
odwracać. I takiego to monarchy umiał Spi- 
cimir zjednać sobie ufność, względy i zado- 
wolenie do tyla, iż król ten nietylko foryto- 
wał go na najwyższe urzędy, ale nadto da- 
rowując mu na zjeździe wiślickim wieś Mały 
Tarnowiec, w dotyczącym dyplomie z dnia 
24 kwietnia 1328 roku, wyraźnie nadmie- 
nia, że czyni to „z uwagi na korzystne, 
wierne i wielokrotnie świadczone służby je- 
— 
19— 
go" 
15 
). Wszystko to wskazuje, że Spicimir 
nie musiał być zwykłej miary mężem. Wpraw- 
dzie występuje on na arenę publiczną do- 
piero w czasach, gdy Łokietek po kilkakrot- 
nem wygnaniu, na dobre już zasiadł był na 
polskim tronie, ale też odtąd wiernie mu do- 
pomaga w utrzymaniu całości państwa i staje 
się jedną z najwybitniejszych postaci rządów 
tego króla. 
Lecz wróćmy do rzeczy głównej. Ten sam 
rok, który Spicimirowi przyniósł kasztelanię 
krakowską, pamiętnym jest, w dziejach na- 
szych świetnem, aczkolwiek w skutkach swych 
małoznaczącem Łokietka nad Krzyżakami, 
pod Płowcami (27 września 1331 r.) zwy- 
eięztwem, gdyż pozostawiając ich w posiada- 
niu wydartych Polsce ziem, mianowicie Po- 
morza, zawarto z nimi jednoroczny rozejm. 
W wyprawie tej walczył po raz pierwszy 
przy boku ojca 21-letni królewicz Kazimierz, 
a biorący w niej również udział nasz kasztelan 
krakowski, poniósł tak dotkliwe szkody, iż 
król Kazimierz wkrótce po objęciu tronu, 
pragnąc mu one powetować i oraz wierne 
służby jego wynagrodzić, darował mu wolny 
15 
i Bartoszewicz : Cod. dipl. Pol. III, p. 185, n. 82. 
gdzie król mówi : „quod attendentes et consideran- 
tes grata ac fidelia servicia, que nobis íidelis nostor 
•comes Spicimirus palat. Crac, multipliciter exhibait 
et adhuc in futurum animo diligenti paratus est ex- 
hibere" etc. 
4* 
— 
20— 
plac i dom murowany przy idicy św. Fran- 
ciszka (Brackiej) w Krakowie, o czem na 
swem miejscu będzie jeszcze mowa. 
W lecie, następnego 1332 r. raz jeszcze 
duch wojowniczy Łokietka przypasuje do bo- 
ku miecz i przywdziewa zbroję. Tym razem 
szlo mu o to, aby ukarać książąt szląskich, 
którzy nie dość, że ku hańbie polskiego po- 
chodzenia swego dobrowolnie się królowi 
czeskiemu Janowi poddali (1327), lecz nadto 
granice polskie tajeinnemi napady ciągle nie- 
pokoili. Długosz (Hist. L. IX an. 1332) po- 
daje, że Łokietek po zdobyciu i spaleniu 50 
z górą warowni i zamków, pod silnie obwa- 
rowany, przez Czechów, Szlązaków i Niem- 
ców broniony Kościan podstąpił, i że króle- 
wicz Kazimierz, nie czekając na ojca rozka- 
zy, twierdzę tę z niezrównanem męstwem 
zdobył. Późniejszy zaś Starowolski (Sarma- 
tiae bellat. p. 65), bez przytaczania jednak źró- 
dła dodaje, że w wyprawie tej Spicimir, (któ- 
rego on, idąc za mylną wskazówką Długosza, 
niewłaściwie Janem Melsztyńskim nazywa), 
na czele swych hufców dzielnie się popisy- 
wał : magna fortitudinis 
suae praebuit exem- 
pla. 
Byłato już niestety ostatnia Łokietka wy- 
prawa wojenna. Skołatany wiekiem (liczył 
bowiem lat 73) i tyloma przygody, popadł 
dnia 2 marca 1333 r. w śmiertelną niemoc. 
— 
21— 
Godziny jego już były policzone, nadziei ża- 
dnej nie było, ni rady. Rzewną ostatnich 
chwil króla podaje opowieść Rocznik Traski 
16 
), 
z którego odnośny ustęp tu kładziemy: 
„Gdy już król zbliżanie się śmierci uczuwał, 
'/, wielką serca skruchą wyspowiadał się O. 
Eliaszowi z zakonu kaznodziejskiego, poczem 
Spicimir kasztelan, i Jarosław (ze Skotnik) 
archidyakon, krakowscy, czuwający przy ło- 
żu chorego, z głośneni łkaniem doń prze- 
mówili, iżby swego Kazimierza, przeznaczo- 
nego na następcę tronu po sobie, względom 
i życzliwości szlachty polecił. Czemu czy- 
niąc tenże zadość, gasnącym już głosem 
odezwał się uprzejmie do Spicimira i Jaro- 
sława, tudzież innych otaczających go, w te 
słowa: „o mężowie! mnie i synowi memu 
wielce przychylni, oby syn mój idąc za mym 
przykładem, z wami wedle myśli mojej po- 
stępował, i obyście jego tak samo, jako i 
mnie miłowali. Lecz gdyby, co Boże uchowaj, 
inaczej być miało, natenczas rzecz tę waszej 
rozwadze i wierności, mnie zawsze okazy- 
wanej, z ufnością polecam". To rzekłszy i 
wszystką szlachtę pospołu wszelakim wzglę- 
dom obecnego tamże syna, kochanego Ka- 
zimierza, poruczywszy, zasnął w Panu na zaw- 
sze. Podobny opis skonu Łokietka podaje 
?9 Bielowski: Monum. Pol. hisł. t. II, p. 858. 
— 
22— 
także Długosz w księdze IX swych Dziejów 
(an. 1333), z tym dodatkiem, iż w ostatniej 
chwili „błogosławił synowi swemu, upómina- 
jąc go, aby rządził sprawiedliwie narodem, 
i zdradą przez Krzyżaków wydarte Polsce 
dzielnice, mianowicie Pomorze, nazad odebrał". 
Umarł Łokietek na zamku krakowskim 
w pierwszych dniach marca 1333 r. Zwłoki 
jego złożono na wieczny spoczynek w na- 
wie lewej katedry na Wawelu, nieopodal 
trumny św. Stanisława, i uczczono skrom- 
niejszym od innych pomnikiem, bez żadnego 
napisu. Lecz najwspanialszy pomnik, bo nie- 
wygasłą wdzięczność w sercu całego narodu, 
sarn sobie wystawił ten król, maluczki wzro- 
stem, ale olbrzymiego ducha, którego przy- 
gody, jak się trafnie Caro wyraża, „równają 
się prawdziwie bohaterskiej epopei". 
Jeżeli Spicimir talentem i pracą zdobył 
sobie za Władysława Łokietka pierwsze 
w kraju stanowisko, to powaga i znaczenie 
jego więcej się jeszcze wzmogły, gdy po 
wstąpieniu na tron syna jego, młodego Ka- 
zimierza, jak współczesny Jan z Czarnkowa 
w swej kronice 
17 
) wspomina, przydany zo- 
") Bielowski: Monum. Pol. hint. II, p 638: „quo- 
rum (t. j . Zbyszka dziekana i Spytka kasztelana kra- 
kowskich) consilio Kasimirus Bex protunc (1336) iu- 
venis regebatur." 
— 
23— 
stał temuż wraz z Zbyszkiem, proboszczem 
katedralnym 
I8 
), za doradzcę i przewodnika. 
Obszerniej o tym przedmiocie traktuje Dłu- 
gosz w księdze IX Dziejów polskich pod 
r. 1333, który podawszy pierwej opis koronacyi 
• Kazimierza w dzień św. Marka Ewang. (24 
kwietnia), tak dalej rzecz prowadzi: „a że 
Kazimierz, nowy król polski, nie miał jesz- 
cze lat sposobnych i dojrzałego wieku, przy- 
dany mu został za przewodnika (in guber- 
natorem) Jasiek z Melsztyna, kasztelan kra- 
kowski, mąż obrotny, roztropny, wielki i do- 
świadczony miłośnik kraju, według którego 
zdania i postanowienia zarząd całego pań- 
stwa zbawiennie był prowadzony, i za któ- 
rego przezornem staraniem wkrótce wielkie 
bogactwa zebrane i skarb królestwa napeł- 
niony został" 
19 
). 
W relacyi tej Długosza trzeba nam wy- 
tknąć dwie niedokładności. Najpierw igno- 
ruje on zupełnie proboszcza kat. krakow. 
Zbyszka (Zbigniewa), którego współczesny 
I8 
) Tenże Zbyszek (Zbigniew) był już w r. 1330 
kanclerzem Łokietka; obacz przywilej z dnia 7 
marca t. r. w Liskiego: „Archiwum lwowsk. Bernard." 
t. V, p. 2 . Zbyszek umarł dziekanem kat. krak. 1356 r. 
19 
) Długosii Ilist. Pol. sub a. 1333: „Et quo- 
niam Kasimirus novus Rex nondum ad annos ma- 
turae et digestae aetatis pervenerat, Jaszko de Mel- 
sztin, castellanas cracoviensis, vir t'rugi, industrius 
et in Rpblicam magni ct experti zeli, in guberna- 
torem lili adiunctus est.' 
— 
24— 
Jan z Czarnkowa wyraźnie wraz z kaszte- 
lanem krak. Spyłkiem, jako przewodników 
młodego króla Kazimierza wymienia. Prze- 
milczał go zapewne nasz historyk z przy- 
czyny, iż tenże mniej czynnie, lub niedość 
wybitnie występował na tem stanowisku. 
Powtóre wyprowadza Długosz ni ztąd ni 
zowąd, jakby Deum ex machina, na scenę 
w roli kasztelana krak. i jedynego mentora 
królewskiego, nieznanego wcale dotąd Jaśka 
z Melsztyna 
20 
), on, który przed chwilką znal 
kasztelanem krakowskim, stojącego przy 
śmiertelnem Łokietka łożu Spicimira, a co 
lepsza, który sam gdzieindziej (Benejic. I, 
p. 478) pod r. 1343, a więc o 10 lat później, 
wymienia Spicimira (Spiczmerus) kasztela- 
nem krakowskim. Lecz podobne quid pro 
quo nie rzadko przytrafia się Długoszowi. 
Pominąwszy już świadectwo Jana z Czarn- 
kowa, spora ilość równoczesnych, dotąd do- 
chowanych dokumentów, przywilejów itp., 
stwierdza, że Spicimir czyli Spytek od 1331 
do włącznie 1350 r. dzierżył kasztelanię kra- 
so 
) Jan, czyli Jasiek z Melsztyna, był starszym 
synem naszego Spicimira i został kasztelanem krak. 
dopiero 136G r. nie zaś 1333 r., jak mylnie Długosz, 
a za nim wszyscy późniejsi historycy podają. W r. 
1333 Jan nie piastował jeszcze żadnego urzędu i 
nie mógł się nawet pisać wtedy z „Melsztyna , bo 
ojciec jego dopiero w r. 1340 budowę tego zamku 
rozpoczął. 
— 
25— 
kowską. Wszystkie więc zalety, jakie Długosz 
powyżej Jaśkowi z Melsztyna przyznaje, 
odnieść trzeba do Spicimira, a faktem jest, 
że nasz Spicimir, zostawiając za sobą w skrom- 
nym cieniu kolegę swego Zbyszka, najzu- 
pełniej na owe pochwały Długosza zasłużył, 
o czem nas dalszy tok żywota jego prze- 
kona. n,- 
Chcąc należycie ocenić, jakie zadanie miał 
Spicimir, przyjmując na się przewodnictwo 
i kierunek w rządach młodego króla, oraz 
z jakim się skutkiem z tak zaszczytnego powo- 
łania wywiązał, wypada nam choćby w prze- 
lotnym zarysie skreślić przebieg młodości, 
charakter i usposobienie syna Lokietkowego, 
tudzież stan i położenie kraju w chwili wstą- 
pienia jego na tron. 
Kazimierz, jedyny syn Wł. Łokietka i Ja- 
dwigi córki Bolesława Pobożnego, księcia ka- 
liskiego, przyszedł na świat 30 kwietnia 1310 r. 
w miasteczku Kowalu na Kujawach. W pięt- 
nastym roku życia (1325) ożenił go ojciec 
z Aldoną (Anną) córką W. X . litewskiego 
Gedymina, wydawszy kilka łat wcześniej 
(1320) swą córkę Elżbietę za Karola Roberta 
z domu Anjou króla węgierskiego, przez co 
ściślejsze zawiązały się stosunki Polski z Li- 
twą i Węgrami.^Większą część młodych lat 
— 
26— 
spędził nasz królewicz na wytwornym dwo- 
rze szwagra swego przy boku serdecznie doń 
przywiązanej siostry Elżbiety. Tutaj miał spo- 
sobność przypatrzyć się bliżej rządom Karola 
Roberta, który nietylko iż władzy swej umiał 
większej dodać powagi, lecz nadto przez oży- 
wienie w kraju religii, umiejętności i handlu, 
więcej niż którykolwiek z poprzedników jego 
przyczynił się do kwitnącego stanu i zewnę- 
trznego blasku Węgier. Ale z drugiej strony 
młody Kazimierz zapoznawszy się z panują- 
cym na tym dworze włosko-francuskim oby- 
czajem, ucierpiał moralnie, polubił szumne, 
nie zbyt z powagą majestatu licujące rozryw- 
ki i stał się namiętnym aż do końca swego 
życia wdzięków niewieścich wielbicielem; 
dość tutaj wspomnieć o głośnej, tragicznej 
awanturze (1330) z Klarą, córką magnata 
węgierskiego Felicyana Zacha 
21 
). I któżby 
się był spodziewał, że ten zniewieścialy na 
pozór i rozpustny młodzieniec kiedyś sam 
21 
)0 tom zdarzeniu kroniki węgierskie tak wspo- 
minają: Memoriae produnt historici nefandum Feli- 
ciani dc genere Zach facinus, qui die 17 Aprilis 
1330, dum rex cum familia Yisegradini pranderet, in 
triclinium irrumpendo, laesa resfina Elisabeth, regem 
quoque et tilios necidaturus esset, nisi captus et mem- 
bratim concisus fuisset; causam aliqui fuisse referunt, 
concubitum Clarae, filiae dicti Zach, cum Casimiro 
fratre reginae, per banc mira arie procuratum. Ob . 
Matjlen Chronic der Hunnen cap. 70 i Chronicon 
Budense ediłum per Podhradczky 1838 p. 244 
- 
27— 
jeden w dziejach naszych zjedna sobie przy- 
domek Wielkiego? 
Zasiadając na tronie ojca, Kazimierz nie 
znalazł ową dawną od morza do morza się- 
gającą Bolesławów Polskę, lecz zaledwie jej 
połowę, to jest: księstwo Brzeskie, Sieradz- 
kie, Łęczyckie, Poznańskie, Kaliskie, Kra- 
kowskie i Sandomirskie, silną Łokietka dło- 
nią w jcdnę całość świeżo zespolone. Wsze- 
lako i to królestwo po tylekroć wojnami do- 
mowemi dręczone i rozrywane, po tylekroć 
obcemi najazdami pustoszone i niweczone, 
w bardzo krytycznym i opłakanym znajdo- 
wało się stanie. Z zewnątrz ciągle mu nie- 
bezpieczni zagrażali sąsiedzi, mianowicie owi 
zaciekli wrogowie Krzyżacy i związany z nimi 
król czeski Jan Luxemburczyk, następca Wa- 
cława III, tytułujący się na mocy spadku 
po obn Wacławach królem polskim. Wewnątrz 
zaś cały kraj wskutek ustawicznych Łokietka 
wojen, przedstawiał najsmutniejszy obraz nie- 
ładu, zniszczenia i nędzy. 
Bardzo więc mądrze przezorni małopolscy 
Panowie postawili przy tronie młodego i nie- 
doświadczonego jeszcze króla, męża takiego, 
jakim był wypróbowany pod Łokietkiem ka- 
sztelan krak. Spicimir, aby synowi jego wy- 
trawną radą i dojrzałem służył doświadcze- 
niem. Widzimy też, iż mąż ten w poczuciu ca- 
łej wagi swego obowiązku, aż do końca dni 
— 
28— 
swoich z gorącem poświęceniem i nieza- 
chwianą wiernością oddany młodemu monar- 
sze, pracował z nim razem niezmordowanie 
nad uszczęśliwieniem ojczyzny i przywróce- 
niem jej dawnego znaczenia i świetności. 
Zaznaczyć tu pierwej musimy, iż jakkol- 
wiek Spicimir już z zajmowanych przez się 
stanowisk urzędowych, niejednokrotnie do- 
bywał oręża w obronie rodzinnego kraju 
przeciw licznym jego wrogom, to przecież 
zdolnością i usposobieniem swem był wię- 
cej dyplomatą niż żołnierzem. Ztąd też mniej 
słychać o czynach jego wojennych, a więcej 
o pracach dyplomatycznych. Jak sobie przy- 
pominamy, posłował on za Władysława Ło- 
kietka raz już w roku 1322 do Szląska w spra- 
wie wynagrodzenia szkód klasztorowi trze- 
bnickiemu; wszakże obszerniejsze do dyplo- 
macyi pole otworzyło mu się dopiero pod 
panowaniem króla Kazimierza, jak się zaraz 
przekonamy. 
Pierwszą i najnaglejszą rzeczą, po objęciu 
przez Kazimierza rządu, było: szukać tak nie- 
zbędnie dla kraju potrzebnego pokoju, a prze- 
dewszystkiem uwolnić go od zewnętrznych 
nieprzyjaciół, mianowicie Krzyżaków, z któ- 
rymi zawarty w r. 1332 przez Łokietka je- 
dnoroczny rozejm, kresu właśnie dobiegał. 
Rozprawić się z nimi orężnie przy ówczes- 
nym stanie Polski, nie łatwem było zadaniem. 
— 
29— 
Krzyżacy bowiem posiadając Prusy, Pomo- 
rze, Inflanty, Kujawy, Ziemię chełmińską, do- 
brzyńską i michalowską, a przytem w domu 
dobrze zagospodarowani, we wszystkie po- 
trzeby wojenne byli doskonale zaopatrzeni, 
a mając skarb dobrze napełniony, mieli też 
i kondotyerów z wszelkich stron Europy 
zawsze na swoje zawołanie. Nie pozostawało 
więc Kazimierzowi nic innego, jak zawrzeć 
z nimi stały pokój, i oraz uwolnić się sta- 
nowczo od roszczeń króla czeskiego Jana Lu- 
xemburskiego do korony polskiej. 
Przeprowadzenie tych skomplikowanych ne- 
gocyacyj było przeważnie Spicimira zada- 
niem. Ponieważ z powodu wcześniej z Janem 
Luxemburskim, ścisłym Krzyżaków sprzy- 
mierzeńcem, rozpoczętych rokowań nie można 
było jeszcze stanowczego z Zakonem zawrzeć 
pokoju, przeto umową spisaną w Krakowie 
d. 25 kwietnia 1333 r., rozejm ów z r. 1332 na 
dawnych warunkach przedłużony został, naj- 
pierw do św. Jana Chrzciciela 1334 r. a po- 
tem, z przystąpieniem doń także książąt Prze- 
mysława sieradzkiego i Władysława łęczyc- 
kiego, do d. 24 czerwca 1335 r. Świadczy 
o tem dyplom, wydany w Krakowie 15 maja 
1334 r. przez króla Kazimierza przy współ- 
udziale wyższych dygnitarzy państwa, mię- 
dzy którymi kasztelan krakowski Spici mir 
— 
30— 
pierwsze zajmuje miejsce 
23 
). Tymczasem dla 
skuteczniejszego poparcia rokowań z królem 
Janem Luxemburskim, użył Kazimierz pośre- 
dnictwa szwagra swego króla Karola Roberta 
i tym końcem w lecie 1335 r. wysiał doń 
do Trenczyna poselstwo z obudwoma swymi 
mentorami: Spieimirem i Zbigniewem na czele. 
Po dłuższych rokowaniach stanęła tamże na 
dniu 24 sierpnia t. r. ugoda, w moc której 
Jan Luxemburski zrzekał się tytułu i wszel- 
kich roszczeń do tronu polskiego na rzecz Kazi- 
mierza, a natomiast ten ostatni zobowiązywał 
się wypłacić królowi Janowi sumę 20 tysięcy 
kop gr. czeskich i odstępował Czechom wszyst- 
kie księstwa szląskie, które się w r. 1327 
królowi czeskiemu poddały wraz z księstwem 
Płockiem. Ratyfikacya trenczyńskiego trak- 
tatu przez wszystkie strony nastąpić miała 
22 
) Oryginał togo dokumentu na pargaminie z przy- 
wieszonemi na skrawkach pargaminowych pieczę- 
ciami, posiada biblioteka ks. Czartoryskich w Kra- 
kowie, zkąd przedrukowano go w kodeksie dypl. 
Wielkop. t . II n. 1129. Pieczęć Spicimira okrągła 
w zwykłym wosku pokazuje herb Leliwa, raz w tar- 
czy herbowej i drugi po nad hełmem nad nią; w otoku 
pieczęci napis: S. SPICIMIRI DE ARENA. Taką samą 
Spicimira pieczęć ma inny wcześniejszy dokument 
z d. 29 września 1324 i\, podany w dyplomataryu- 
szu Mogilskim s. 41 n. 54, gdzie ze startego nieco 
napisu pieczęci, wyrazy DE ARENA odczytano myl- 
nie DE PLE... Arena jestto przełożona na łacińskie 
nazwa wsi Piasek Wielki i Mały w powiecie wiślic- 
kim, której właścicielami począwszy od Spicimira 
aż do ostatnich jego potomków byli Melsztyńscy. 
— 
31— 
w kilka miesięcy później na zamku Wyszo- 
hradzkim na Węgrzech, gdzie się też wszyscy 
trzej królowie: Karol Robert, Kazimierz i Jan, 
tudzież pełnomocnicy Wielkiego Mistrza Krzy- 
żaków w początkach listopada t. r . zjechali. 
W orszaku panów polskich towarzyszących 
naszemu królowi do Wyszohradu znajdował 
się także kasztelan krakowski Spicimir, i tutaj 
spór, toczący się blisko od pół wieku mię- 
dzy Polską a Czechami, stanowczo został umo- 
rzony. Jan król czeski złożył do rąk króla 
węgierskiego Karola Roberta listy z oświad- 
czeniem zrzeczenia się praw i tytułu króla 
polskiego; Kazimierz, przyjmując położone 
przez Jana warunki, wypłacił mu niezwło- 
cznie polowe, t. j . dziesięć tysięcy kop gro- 
szy prag., a zaś osobnym listem, wydanym 
w Wyszohradzie 22 listopada 1335 r. za rę- 
kojemstwem Spytka (Sbitkoj kasztelana krak. 
i innych tamże obecnych panów polskich, 
zobowiązał się drugą połowę całej sumy 
20,000 kop groszy pr. w dzień Wielkanocny 
133G r. uiścić temuż królowi czeskiemu lub 
jego następcom 
23 
). 
• 
3 
) Mosbach w Przyczynkach do dziejów Pols. 
s. 74 —76 podaje ten dokument z oryginału znajdu- 
jącego się w archiwum miasta Wrocławia, przy 
którym z przywieszonych na paskach pargam. U 
pieczęci, pozostało ośm, a między temi i pieczęć 
Spicimira. Jest ona okrągła, wielkości grosza; w środ- 
ku jej tarcza z herbem Leliwa i napisem w otoku: 
t- SECRETliM SPICIMIRt. 
— 
32— 
Z kolei przystąpiono zaraz  
). 
Zdaniem Łabęckiego, niepospolitego znawcy 
górnictwa polskiego, powyższy przywilej naj- 
dawniejszym jest ze znanych nam tego ro- 
dzaju pozwoleń zabytkiem, i zarazem ztąd 
arcyważnym i ciekawym, iż stanowi dowód 
historyczny, względem rozciągłości iuris re- 
galis na szukanie kruszców w gruntach szla- 
checkich aż włącznie do czasów Kazimierza 
Wielkiego. 
Oceniając należycie ową rzutkość, przed- 
siębiorczość i energię, tudzież zmysł prak- 
tyczny i talent administracyjny Spicimira 
w zakresie ekonomicznym we własnym ma- 
jątku, w czem mu, śmiało rzec można, ża- 
den z współczesnych nie dorównał panów, 
nasuwa się myśli naszej następująca uwaga. 
4S 
) Bartoszewicz : Cod. dipl. Pol. III, p. 229-231, 
a w przekładzie polskim hr. Alex. Przezdzieckiego, 
z uwagami II. Łabeckiego w Bibl. Warsz. 1850 r., 
t. II, str. 413-418." 
I 
57— 
Wiadomo, że Kazimierz W., aczkolwiek z na- 
tury do spraw ekonomicznych 
zbytniego 
nie 
posiadał 
usposobienia, 
z wstąpieniem na 
tron, tak świetną w tym kierunku rozwinął 
działalność, opiekując się gorliwie rolnictwem, 
górnictwem, handlem, przemysłem, zakłada- 
jąc miasta, wznosząc warowne grody, zamki 
itp., iż go dzieje uczciły przydomkiem: Wiel- 
kiego. Wiadomo nam również, że Spicimir, gło- 
śny z tego rodzaju w majątkach swych działal- 
ności, był młodego króla na tronie kierow- 
nikiem. Z jakim zaś skutkiem tenże na po- 
czątkowe Kazimierza rządy wpływał, sły- 
szymy z ust Długosza, który swego rzeko- 
mego Jaśka z Melsztyna, recte Spicimira, 
tak charakteryzuje: „byłto mąż prawy, obrotny, 
wielki i doświadczony kraju miłośnik, pod 
którego sterem wszystkie sprawy królestwa 
szły szczęśliwie, i za którego przezornem 
staraniem zebrane wkrótce zostały wielkie 
bogactwa i napełniony skarb Rzeczypospo- 
litej" 
46 
). Zważywszy to wszystko, może nie 
płonnym będzie nasz domysł: że owe tak bło- 
gie Kazimierza W. prace ku podniesieniu ma- 
teryalnego dobrobytu kraju, wypłynęły z po- 
pędu lub inicyatywy Spicimira. 
,6 
) Długosz: Histor. sub anno 1333: „ex cujus 
(t. j. Jaśka z Melsztyna recte Spicimira) sententia 
et ordinatione administratio totius Regni salubriter 
dirigebatur; cujus qtioque Providentia magnae opes 
brevi congestae et aerarium locupletatum." 
— 
58— 
Życie prywatne tego męża odkrywa nam 
niejedną jeszcze stronę dodatnią, którą tu 
podnieść wypada. 
Myliłby się, ktoby sądził, że Spicimir, 
goniąc li tylko za materyalną korzyścią, 
zapominał całkiem o wyższych, duchow- 
nych interesach człowieka. Że tak nie 
było, mamy na to dowody. Wedle Długo- 
sza zbudował on w majętnościach swych 
dwa kościoły z twardego materyału (albo 
lapide), jeden w Jasieniu pod wezwaniem 
N. Maryi P., drugi w Piaskach Wielkich na 
cześć św. Katarzyny 
47 
). Klasztorowi miechow- 
skiemu, któremu zawsze szczególnie sprzy- 
jał, odstąpił dobrze zagospodarowaną wieś 
Michałowice, czem proboszcz miechowski 
Benko czuł się do tyla zobowiązanym, że 
aktem wydanym w Krakowie dnia 9 marca 
1324 r., wieś klasztorną Targowiszcze nad 
rzeką Rabą, w dożywotne dał mu posiada- 
nie 
48 
). Gdzieindziej czytamy, iż księżom 
przy kościele WW. Świętych w Krakowie 
odkażał 600 florenów, od których ciż czynsz 
w kwocie 11 grzywien 12 groszy rocznie 
pobierali 
49 
). O religijnym nastroju tej ro- 
dziny świadczy list Jana XXII, wystosowany 
w Rzymie dnia 17 czerwca 1325 r., którym 
")Benef. t.II,p.9i276. 
"") Cod. dipl. Pol. Min. t. II, p. 255-256. 
") Cod. dipl. dvii. Crac. P. IV, p. 761. 
— 
59— 
tenże papież na Spicimira i żony jego Sta- 
nisławy prośby, pozwala trzymać sobie spo- 
wiednika , umocowanego także do rozgrze- 
szania w razach, decyzyi kuryi rzymskiej 
rezerwowanych 
5n 
); świadczy poniekąd i to, iż 
jeden z ich synów poświęcił się służbie ko- 
ścioła. Ze Spicimir fortuny swej nie szczę- 
dził i na miłosierne uczynki, mamy najwy- 
mowniejszy dowód, iż w r. 1339 kamienicę 
swą przy Szpitalnej ulicy darował szpitalowi 
krakowskiemu 
51 
), o czem się już nieco wy- 
żej wspomniało. 
Po raz ostatni, jako kasztelan krakowski, 
wymienion jest Spicimir w owym przywi- 
leju Kazimierza W., wydanym we Lwowie 
11 sierpnia 1350 r., na poszukiwanie w do- 
brach swych kruszców. W dwa miesiące póź- 
niej, w jednym z dyplomów z dnia 19 paź- 
dziernika t. r., czytamy już Jana czyli Ja- 
nusza, zwanego Jura (starszego), kasztela- 
nem krakowskim 
52 
), co dowodzi, że Spicimir 
bądź dla wieku, lub skołatanego zdrowia, 
bądź z innych, nieznanych nam powodów, 
uchylił się zupełnie od służby publicznej, bo 
rzeczą jest pewną, że dopiero w 1 
l 
j„ roku 
po onej ostatniej o nim wzmiance żywot 
swój zakończył. 
")" Theiner: Mon. vetera Pol. et Lith. t. I, p. 204. 
51 
) Cod. dipl. Civit. Crac. P. II, p. 503, n. 378. 
52 
) Cod. dipl. Eccl. Crac. t. I, p. 242. 
— 
60— 
W ciszy i bez dalszej wieści głośny ten nie- 
gdyś Leliwita dobiegał powoli kresu dni swoich. 
Odtąd bowiem żaden nie pozostał ślad, świad- 
czący o tern dawniej tak czynuem i ruchliwem 
życiu, z czego wnosimy, iż ciężka jakaś nie- 
moc przykuwała go tyli czas do łoża boleści, 
zanim mu ostatnia wybiła godzina. Byloto 
na dniu 27 marca 1352 r. 
53 
), gdy śmierć 
przecięła pasmo dni zasłużonego protoplasty 
Melsztyńskieh i Tarnowskich. Gdzie umarł 
i legł na wieczny spoczynek? nikt nam nie 
powiada, prawdopodobnie nastąpiło to w Kra- 
kowie. 
Gdy rzucimy okiem na to długie pasmo lat 
Spicimirowych, zapełnionych nieprzerwaną i 
mozolną w różnych kierunkach pracą dla 
pożytku kraju; gdy dalej zważymy, iż nie- 
odstępnym był towarzyszem i doradzcą ta- 
kich królów, jak Łokietek i Kazimierz W., 
że od nich tak liczne odbierał dowody uzna- 
nia i wdzięczności za gorliwe i wytrwałe 
pełnienie swoich obowiązków: przycliodzim 
do przekonania, że w Spicimirze mamy 
jednego z najczynniejszych i najwybitniej- 
szych pracowników w wielkiem dziele odro- 
dzenia Łokietkowej i Kazimierzowej Polski. 
Jeżeli tak jest, to czemuż, zapytać można, 
o mężu takiej zasługi dawniejsi historycy i 
53 
) Te date śmierci Spicimira podaje „Rękopis 
Bibl. Ossol." n. 1873, p. 09. 
— 
61— 
i kronikarze nasi, zaledwie, że tak powiemy, 
półgębkiem wspominają? Dwie na to zda- 
niem naszem składały się przyczyny. Jedną 
z nich niezawodnie była, że działalność Spi- 
cimira przypadała na czasy monarchów, obu- 
dzających swą dzielnością i swym majesta- 
tem zajęcie i uwagę historyków naszych do 
tyla, iż olśnieni ich blaskiem, spuszczali 
z oczu ludzi, którzy im w wykonaniu wiel- 
kich idei i planów czynem lub radą dopo- 
magali, a nieraz może do takowych bodź- 
cem i podnietą byli. Drugą przyczynę kła- 
dziemy na karb owego bałamuctwa Długosza, 
który Łokietkowego Spieimira za rządów 
Kazimierza W. przerabia na Jaśka z Mel- 
sztyna. Pomyłka ta przez trzy wieki z górą 
za dobrą uchodząca monetę, w najnowszych 
dopiero czasach, dzięki coraz liczniej poja- 
wiającym się krytycznie opracowanym dy- 
plomataryuszom, stanowczo wyjaśnioną zo- 
stała, tak, że dziś już z zupełnem przeświadcze- 
niem powiedzieć można, że Spicimir w mo- 
zolnych Łokietka i Kazimierza W. pracach 
około odbudowania Polski, niespożyte położył 
zasługi i zdobył sobie prawo do trwałej i 
wdzięcznej rodaków pamięci. 
Obecnie jeszcze słów kilka o stosunkach 
familijnych Spieimira. Jedyną nam znaną, 
— 
62— 
dokumentnie stwierdzoną żoną jego, była 
niejaka Stanisława, o której cytowany 
wyżej list papieża Jana XXII z r. 1325 
wspomina; lecz oprócz gołego imienia nic 
więcej o niej nie wiemy. Podanie, jakoby 
pierwszą, czy drugą Spicimira żoną była 
Gertruda, księżniczka mazowiecka i sieradz- 
ka, żadnej niema podstawy. Zapewne ze Sta- 
nisławy miał nasz kasztelan trzech synów: 
Jana, Rafała i Jarosława 
54 
). Dwaj 
pierwsi: Jan i Rafał pisali się początkowo, 
jak wiemy w maju 1352 r., z przydomkiem 
de Tarnów. Po nastąpionym (jeszcze przed 
r. 1366) dziale ojcowizny Ja n (Jessco) jako 
starszy, otrzymał dobra Melsztyn, młodszy 
Rafał dobra Tarnów. O Jarosławie 
zaś, którego dotąd wszyscy historycy nasi 
całkiem ignorowali, prócz jedynej, pod ro- 
kiem 1332 u Theinera napotkanej wzmianki, 
że był podówczas kanonikiem krakowskim 
i wrocławskim, nic więcej nie słychać. 
51 
) O Janie i Rafale wspomina Ustawa żupnicza 
Kazimierza W. z dnia 21 kwietnia 13G8 r.: 
„ Dnus 
Johannes de Mellstein Castellanus Crac. cum 
fratre suo Dno Raphaele de Tarnów''. Ilelcel: 
Staroci. Pomniki I, p. 218 i 223. Łabęcki: Gór- 
nictwo II, str. 108 i 118. 0 Jarosławie dowiaduje- 
my się z Theinera: Vetera Monum. Poloniae t. I, 
p. 343", n. 452, gdzie pod r. 1332 wyraźnie nadmie- 
niono, iż jest Spytka, kasztelana krak., synem, i źe 
podówczas posiadał dwie kanonie: krakowską i wro- 
cławską. 
— 
G3— 
O ile nam wiadomo, Janowi przypadły 
w dziale następujące imiona: zamek Mel- 
sztyn z wsiami Pomianowa Wola, Brzozo- 
wiec, Jasień, Poręba i Okocin, w powiecie 
czchowskim, Piasek Wielki i Mały, tudzież 
Zagajów w powiecie wiślickim; dalej Żabno 
i Kobylniki (tak zwane bona avalia, czyli 
babizny, ponieważ stanowiły opatrzenie wdów 
Panów na Melsztynie) w powiecie pilznień- 
skim; wreszcie kamienica w Krakowie przy 
ulicy Brackiej. Rafałowi zaś dostało się 
w udziale: miasto Tarnów z wsiami: Skrzy- 
szów, Łękawica, Sonwald czyli Mnich, Pod- 
grodzie i Kaiserswald, w powiecie pilznień- 
skim. 
Nie od rzeczy będzie na tem miejscu na- 
pomknąć, że w owych czasach szlachta zwykle 
z majątku, czyli wsi, którą posiadała, przy- 
bierała swe nazwiska. Skoro szlachcic, sprze- 
dawszy wieś swoją, nabył inną, nabył z nią 
również nowe nazwisko, a dawniejsze jego 
nazwisko przeszło na kupującego. Gdy szlach- 
cic, posiadający kilka wsi, podzielił one mię- 
dzy synów, z synów ten tylko, co na ma- 
jątku stale przez ojca zamieszkanym osiadł, 
ojcowskie zatrzymał nazwisko, drudzy przy- 
bierają zwykle nazwy według wsi w dziale 
im przypadłych. Nie rzadko zdarzało się, że 
szlachcic, posiadający kilka wsi, kilka także 
nazwisk miewał; i tak w dawnych księgach 
— 
64— 
grodzkich krakowskich jeszcze pod r. 1520 
czytamy: nobilis Johannes Cłiociszowski alias 
Trzebieński de Choeiszoio et Trzebienicze 
lieres, (Inscr. t. XXXII, p. 866). Dopiero 
około połowy XVI wieku nazwiska szlachty 
familijne zaczęły się stanowczo ustalać. 
Owoż wyż wspomniani dwaj Spicimira sy- 
nowie, dzieląc się ojcowizną, przybierają 
od przypadłych im majętności osobne nazwy 
i stają się pod wspólnym znakiem herbo- 
wym Leliwy, założycielami dwóch osobnych 
domu swego linij: starszy Jan — linii 
Melsztyńskiej, młodszy Rafał — linii Tar- 
nowskiej, czyli jak się podówczas wyrażano: 
Panów na Melsztynie, Panów na Tarnowie. 
Nastręcza się samo z siebie pytanie: ja- 
kiego Spicimir używał nazwiska lub przy- 
domku? O ile nam wiadomo, tenże przed 
wystąpieniem swem na widownię publiczną 
raz tylko w dokumencie z r. 1312 wymie- 
nionjest z przydomkiem „de Dubno" (Dębno); 
we wszystkich późniejszych dokumentach 
figuruje gołe jego imię z przydaniem godno- 
ści urzędowej, a niekiedy i tytułu „comes" 
zwyczajem możnych panów epoki piastow- 
skiej. Z dochowanych dotąd kilku pieczęci 
jego, dwie, tj. jedna przy dokumencie z 1324, 
a druga przy onym z 1334 r., 
pokazują 
w otoku tarczy herbowej napis: Spicimirus 
— 
65— 
de Arena, tj. z Piasku, wsi jego dziedzicz- 
nej, w powiecie wiślickim. 
Na tern kończąc rzecz naszą o Spicimirze 
czyli Spytku I pra-ojcn Melsztyńskich i 
Tarnowskich, przed całkowitem onej zam- 
knięciem, stosownie do danego przyrzecze- 
nia, mamy jeszcze czytelnikom naszym po- 
dać opis i w krótkiem streszczeniu dalsze 
losy Zamku Melsztyńskiego, z którego dziś 
nieubłaganą wolą czasu tylko kupa gruzów 
pozostała. 
2 
— 
65— 
de Arena, tj. z Piasku, wsi jego dziedzicz- 
nej, w powiecie wiślickim. 
Na tern kończąc rzecz naszą o Spicimirze 
czyli Spytku I pra-ojcn Melsztyńskich i 
Tarnowskich, przed całkowitem onej zam- 
knięciem, stosownie do danego przyrzecze- 
nia, mamy jeszcze czytelnikom naszym po- 
dać opis i w krótkiem streszczeniu dalsze 
losy Zamku Melsztyńskiego, z którego dziś 
nieubłaganą wolą czasu tylko kupa gruzów 
pozostała. 
2 
II. 
ZAMEK MELSZTYNSKI 
(1340 — 1770). 
admieniwszy w poprzedniem (s. 53), kiedy 
i gdzie Spicimir zamek ten założył, tudzież 
zkąd takowy swoją nazwę mógł otrzymać, 
przechodzim natychmiast do skreślenia obrazu 
gniazda panów na Melsztynie. 
Na wstępie powiemy, że Melsztyn, dziś wio- 
ska o stukilkudziesięciu duszach, był swego 
czasu przysiółkiem wsi Charzowice, leżącym 
wzdłuż lewego brzegu Dunajca aż po ujście 
wpadającej doń z tej strony rzeczki Wieluni. 
Kilkanaście chat wieśniaczych, u stóp góry 
•zamkowej rozsianych, drewniany kościołek pa- 
rafialny z takąż plebanią i dwa młyny: wię- 
kszy nad Dunajcem i mniejszy nad Wielu- 
nia — oto całość melsztyńskiego przysiółku, 
któremu wzniesiony przed półszosta wieku 
5* 
— 
68— 
na tutejszej górze zamek, niepoślednie zjednał 
w dziejach naszych znaczenie. 
Przystępując obecnie do opisu tego zamku, 
zaznaczamy, że nie znalazłszy w dawnych 
kronikach i historyach naszych żadnych ku 
temu wskazówek, poprzestać musimy na tem, 
cośmy pod tym względem w dwóch działach 
majątkowych, z XVI wieku pochodzących 
55 
), 
napotkali, i co nam obecnie głuche i puste 
grodu tego zwiastują ruiny. 
Jeden rzut oka na te rozlegle zwaliska 
przekona każdego, że byłto kiedyś imponu- 
jący, i jak na swój czas dość warowny 
gród50 
). Stawiany z ciosowego, cegłą prze- 
•") Oba wspomniane działy dóbr wraz z zam- 
kiem, należących do klncza melsztyńskiego, usku- 
tecznione zostały: pierwszy na dniu 3 lutego 
1536 roku w Aktach ziemsk. bieckich (Act. terr. 
Biec. t. VIII, p. 378—385), miedzy Janem i Wa- 
wrzyńcem Spytkiem bin., synami zmarłego 1522 r. 
Mikołaja Jordana, kasztelana wojnickiego; drugi 
na dniu 8 sierpnia 1597 r. w grodzie krak. (Inscr. 
castr. Crac. t. CLX, p. 80—105) między Magdaleną 
Sobkowa, kasztelanową sandomierską i Barbarą 
Zborowską, żoną Andrzeja Zborowskiego, kaszte- 
lana bieckiego, córkami Wawrzyńca Spytka Jor- 
dana, kasztelana krak., (f 1568) i Anny z Sieniawy 
(t w lecie 1597 r.) . 
5 
") Umiejętnie skreślony plan ruin zamku Mel- 
sztyńskiego \vraz z widokiem ich od wschodu 1865 r., 
podał prof. Łuszczkiewicz w „Zabytkach dawnych 
budownictwa itd." tabl. XVI wraz z krótkim tekstem. 
O ile mi wiadomo, jedyny i najdawniejszy zamku 
tego wizerunek, lubo w bardzo drobnym rozmiarze, 
znajduje się w rycinie Alb. Iiazim. Jastrzębskiego: 
Laura sive arbor Tamowana, etc. wyd. 1664 r., 
rytowanej przez Aug. Tliille in fol. maj., a prze- 
— 
69— 
kładanego kamienia, obwiedziony był silnym, 
strzelnicami pootwieranym murem, który z pio- 
nową, nad zatoką Dunajca wiszącą ścianą 
góry, zdaje się tworzyć najściślejszą jedność. 
Warownia ta, najeżona blankami i trzema 
wieżami, panowała poważnie nad całą okolicą. 
Jedna z tych wież zwana „niższą", 
lub 
„wielką", zbudowana w kwadrat nad głębo- 
ką o ścianach murowanych fosą z mostem 
zwodzonym, stała nieco na uboczu od głów- 
nego gmachu zamkowego, strzegąc doń przy- 
stępu od strony wschodniej, podczas gdy od 
zachodu broniło go łożysko głębokiego Du- 
najca. 
Sam gmach zamkowy, zwany w aktacli 
działu „dom wielki czyli pański" obejmował, 
wedle działu majątkowego z r. 1536, dwa 
domy: jeden, dom stary (domus antiąua), 
zwany thanecznica; drugi, dom nowy zbu- 
dowany wraz z wieżą, zwaną „nową", mię- 
dzy 1511 a 1536 r. przez Jordanów, póź- 
niejszych Melsztyna właścicieli. Gmach zam- 
kowy był cały murowany i składał się z par- 
teru i dwóch piątr, z których piętro pierwsze 
zwano „średniem", drugie „zwierzchniem bu- 
dowaniem". Tak dół, jak i obadwa piętra, 
drukowanej staraniem Adama Pilińskiego w Pa- 
ryżu 1872 roku, lecz według naszego przekonania, 
widoczek ten nieodpowiada rzeczywistości i jest tylko 
utworem fantazyi rytownika. 
— 
70— 
miały swoje ganki murowane z filarami; 
osobne ganki drewniane prowadziły z pierw- 
szego i drugiego piętra do wieży pierwszej. 
Pod gankiem murowanym dolnym było ośm 
sklepów, „izba sklepista zwana Skolka, pie- 
karnia i izba Lipskiegoztąd wchodziło się 
także do dwóch „piwnic dwoistych", będą- 
cych pod domem pańskim, a to: jedna „po- 
dle pięciosklepów", druga „skrajna pod Skół- 
ką". Schód kręcony wielki prowadził z par- 
teru na obadwa piętra. Na skrzydle piętra 
pierwszego znajdowała się kaplica zamkowa 
pod tytułem Św. Jana Ewang., mająca wła- 
snego prebendarza; dalej ciągnął się rząd 
mniejszych i większych komnat, gmach skle- 
pisty i jadalnia, urządzona w wieży pierw- 
szej. Na piętrze drugiem była „altana" i zno- 
wu szereg komnat, mianowicie: „komnata 
libraryi" (biblioteka) i sala długa. W osob- 
nym sklepie urządzone było archiwum zam- 
kowe, w którem przechowywano starannie 
wszystkie listy i przywileje na majętność 
melsztyńską. W obrębie zamkowym stały 
drewniane łazienki i takież stajnie, stał dom 
z browarem drewnianym, naprzeciw tegoż 
był „ogród użytkowy i chmielnik", a na 
dziedzińcu cysterna zamkowa. 
Trzy wieże wraz z murem okolonym broniły 
zamku. Jedna, t. z. stara, czyli pierwsza z furt- 
ką ku wieży „niżnej", wznosiła się obok je- 
— 
71— 
dnego skrzydła domu pańskiego, komunikując 
z ołnidwoma jego piętrami za pomocą ganków 
drewnianych. W tej wieży była jadalnia, 
izba niemiecka, pod nią komnata, a pod tą 
kuchnia i piwnica. Wieża druga, wysoka, 
czyli nowa stała od strony piekarni i „izby 
Lipskiego". W wieży trzeciej, kwadratowej, 
zwanej nizna lub wielka, była brama, którą 
wjeżdżano do zamku, i także wychodzono 
na podzamcze ku stronie wschodniej, kędy 
góra, stając się coraz więcej rozłożystą, 
zwolna się zniżała. 
Jakby obecnie z rozległości zwalisk wnio- 
skować można, ogólny obwód zamku mie- 
rzyć mógł około 250 sążni, długość wyno- 
siła do 90 sążni, będąc niemal trzy razy 
większą od szerokości. 
Za Melsztyńskich zawiadowali Zamkiem 
burgrabiowie, niekiedy zwani Starostami mel- 
sztyńskimi. Akta sądowe bieckie (Acta Su- 
premi Juris t. I, p. 72) wspominają pod r. 
1398 o urzędzie tutejszego burgrabiego (bur- 
grabius de Mełsteyn), a w zapiskach akt 
ziemskich Czchowskich z pierwszej połowy 
XV wieku, napotykamy kilka imion tychże, 
jako to: Andreas Nis burgrabius melstinen. 
i de Melsten (1400—1409) — Pelca de Mel- 
stin (1410—1413), pisany także „tenutarius 
castri Melstin" (Acta Czchów, t. II, p. 55) — 
Nicolaas burgrabius de Melstin (1413 w lip- 
— 
72— 
Cu) — TJtricus alias Wetrzych (1420) — 
Joannes (1429) — Newstampius capitaueus 
de Melstin (1444). 
U stóp góry zamkowej stal kościół drew- 
niany, pod wezwaniem Podwyższenia św. 
Krzyża, fundowany w r. 1364 przez syna 
Spicimirowego, Jana (I) z Melsztyna, naów- 
czas wojewodę sandomierskiego, a od 1366 
do f 1381 r. kasztelana krakowskiego. We- 
dług aktu wizyty Radziwiłłowskiej (tom VII, 
fol. 101—102) z lat 1595—1597, kościół 
ten był parafialnym w dekanacie Lipnickim, 
a do parafii melsztyńskiej wcielone były: 
zamek melsztyński z zagrodnikami przed i 
pod zamkiem, tudzież wsie: Charżowice, Pod- 
brzezie, Zawadka i Wielunia. Dziś już ko- 
ściół ten nie istnieje, albowiem w r. 1796, 
jako grożący upadkiem, został rozebrany, a 
parafia tutejsza do nowo zmurowanej w Do- 
mosławicack świątyni przeniesiona, gdzie po 
Melsztyńskicb, prócz pierwotnego aktu fun- 
dacyjnego, przechowane są jeszcze dwa zabytki 
archeologiczne, to jest: chrzcielnica z r. 1490 
i tryptyk, prawdopodobnie pamiątka po Ja- 
nie Melsztyńskim, kawalerze jerozolimskim 
(f 1517 r.), przedstawiający na tle złocistym 
w środku Chrystusa wraz z postacią funda- 
tora, a po obu bokach ś. Jana Chrzc. i 
ś. Jana Ewang. 
Winniśmy jeszcze zauważyć, iż zamek Mel- 
sztyński swego czasu byl punktem środko- 
wym dóbr, noszących odeń nazwę „majętno- 
ści melsztyńskiej". Najstarszym nam znanym, 
do tego przedmiotu odnoszącym się doku- 
mentem, jest dyplom królowej Jadwigi, wy- 
dany w Krakowie na dniu 31 października 
1391 r., którym rzeczona królowa Spytkowi 
z MelsztynaJ wojewodzie krakowskiemu i 
prawnym jego potomkom, przyznaje wieczy- 
ste posiadanie wszystkich przez tegoż po- 
dówczas dzierżonych dóbr; wymieniony jest 
tutaj także zamek Melsztyński z czterema 
wsiami, jakoto: Charzewice, Gwoździce, Za- 
wada i Brzozowa („Akta arcli. lwow. Ber- 
nard." t. VI, ]). 5, n. 3). 
W dziale majątkowym, uskutecznionym 
na dniu 12 stycznia 1503 r. (a więc w 112 
lat później), między braćmi Janem i Win- 
centym Melsztyńskimi, Jan, jako starszy, bie- 
rze zamek Melsztyński z dziewięcioma do 
tegoż należącemi wsiami, w których liczbie, 
prócz owych czterech powyżej wspomnianych, 
wymienione są jeszcze: Pobrzeże, Faliszo- 
wice, Domoslawice, Niedźwiedzia i Polikty 
CInscr. castr. Crac. t . XXV, p. 953 —954). 
Gdy wreszcie tenże Jan Melsztyński w r. 
1511 cały swój klucz dóbr zamku Mełsztyń- 
skiego sprzedał na własność Mikołajowi Jor-j 
danowi, kasztelanowi wiślickiemu, w (loty- 
— 
74— 
czącym akcie sprzedaży czytamy, prócz owych 
dziewięciu, jeszcze trzy nowe wsie: Wyelenia, 
Gruszki i Grodzisko, a więc wsi 12, o któ- 
rych akt powiada: „że zdawien dawna (an- 
tiąuitus) do zamku Melsztyńskiego należą 
(Acta jud. terr. Crac. termin, in Curia Re- 
(jis t. XVI, p. 456—461 i p. 529). 
Po przejściu Melsztyna na własność Jor- 
danów (od 1511—1597 r.), obszar majętności 
melsztyńskiej powiększony został bardzo zna- 
cznie wcieleniem doń niektórych okolicznych 
posiadłości, należących do dziedzictwa rze- 
czonej Jordanów rodziny. W dziale wszyst- 
kich dóbr po śmierci Spytka Wawrzyńca Jor- 
dana, kasztelana krak. (f 1568) i żony jego 
Anny z Sieniawy (f 1597) między ich cór- 
kami w grodzie krak., na dniu 23 czerwca 
1597 roku (Inscr. castr. Crac. t . CLIX, p. 
962—967) uczynionym, wyszczególnione są 
pod nazwą dóbr melsztyńskich następujące 
imiona, jako to: „Melsztyn z zamkiem i ze 
wszystkiemi przyległościami, mianowicie: Wie- 
lunia, Goździec, Charzowice, Faliszowice, Do- 
masławice, Złota, Niedźwiedzia, Zawada, Jur- 
ków , Tworkowa, Dogalina, Linczymierza, Fi- 
lipowice, Łąg, Wesolow, Ujazd, Pobrzezie, 
Zdania, Pałecznica, Olszowa, miasto Zakli- 
czyn, Olszyny, Olpiny, Ropa, Hanczowa Rop- 
ka, Wisowa, Bliechnarka — wszystkie w zie- 
Widok baszty Zamku Molsztyńskiego od wschodu, 
(według rysunku Jana Matejki). 
— 
76— 
mi Krakowskiej, niektóre w powiecie czchow- 
skim, a niektóre w bieckim leżące". 
Opisawszy gniazdo rodzinne Melsztyńskich, 
niepodobna nam choć pokrótce nie wspom- 
nieć o kolejach, jakie ono od czasów stare- 
go Spicimira aż do ostatniej w Polsce kon- 
federacyi szlacheckiej przechodziło. 
Od 1340—1511 roku, przeto przez lat 
171, zamek ten, będąc w posiadaniu Melsz- 
tyńskicb, gościł w swych murach sześć po 
sobie następujących tej świetnej rodziny po- 
koleń. Wiek XIV, który patrzył na ich ko- 
lebkę, widział ich oraz w całej pełni blasku 
i chwały. Posiadali oni ogromne ziem obsza- 
ry, dzierżyli najpierwsze godności w państwie, 
koligacili się z książęcemi rody, a imiona ich 
wiążą się z najważniejszemi owej epoki zda- 
rzeniami. Któż, znając go bliżej, nie uchyli 
czoła przed protoplastą rodu, mądrym Leli- 
witą Spicimirem, co z prostego szlachcica, 
dobiwszy się pierwszych w kraju dostojeństw, 
był prawą reką Łokietka i mentorem w rzą- 
dach młodego Kazimierza W. ? lub kto nie po- 
dziwia dzielność wnuka Spieimirowego, świe- 
tnego palatyna krak. Spytka II i bohaterskie- 
go końca jego nad Worskłą (1399)? Powoli 
z w. XV zmienia się ten obraz. Dreszcz każ- 
dego przejmuje, czytając o strasznej, piórem 
— 
77— 
Długosza po mistrzowsku skreślonej śmierci 
zuchwałego rokoszanina Spytka IV, kaszte- 
lana bieckiego pod Grotnikanii (1439). A ko- 
góż znowu nie rozrzewni owa sympatyczna 
starszego syna jego Jana IV, postać, co jak- 
by dla expiacyi winy ojcowskiej, w sile wieku 
zamknąwszy się w klasztorze Bernardyńskim 
pod zakonncm W i który 11 a imieniem, pa- 
da ofiarą poświęcenia przy pielęgnowaniu 
zapowietrzonych braci zakonnych (1408). 
Odtąd, jakby starczym dotknięci nwiądcm, 
poczynają zwolna karłowacieć Melsztyńscy. 
Młodszy Jana IV brat, Spytek V, od 1486 r. 
kasztelan zawichostski, znany przyjaciel Dłu- 
gosza, którego wraz z niedoszłym biskupem 
krak. Jakóbem Sienińskim przez rok cały 
ukrywał na zamku Melsztyńskim przed gnie- 
wem Kazimierza Jagiellończyka, — 
Spy- 
tek V, mówimy, słabo już w drugiej po- 
łowie XV wieku reprezentuje dawne rodu 
znaczenie, a umierając 1502 r., zostawia sy- 
nom mocno zaszargany majątek. Wnet też 
wewnętrzny tej rodziny rozkład coraz szer- 
sze roatacza koła, i w krótkim czasie dwaj 
synowie jego puszczają z rąk całą ojcowiznę. 
Starszy z nich J a n V, człek najpoczciwszy, 
lecz bierna istota, do różańca więcej niż do 
świata stworzony, ożeniony z Agnieszką Czer- 
nianką, sprzedaje w kwietniu 1511 r. ro- 
dzinny Melsztyn Mikołajowi Jordanowi z Za- 
— 
78— 
kliczyna, kasztelanowi bieckiemu, a następ- 
nie dobra Brzeskie teściowi, Pawłowi Czar- 
nemu; odprawia 1512 r. pielgrzymkę do Zie- 
mi świętej, zaciąga się tam w poczet kawa- 
lerów jerozolimskich, a w kilka łat później 
po powrocie do kraju, kończąc 1517 r. bez- 
dzietnie żywot w żoninej wsi Pomianowy, 
składa swe kości w kościele parafialnym 
w Jasieniu. Młodszy brat jego Wincenty, 
typ marnotrawnego syna, już od 1517 roku 
zwany impossesionatus czyli gołota, 
•—• wy- 
z uwszy się do szczętu ze swego majątku, 
i krocząc po bezdrożach, przepada gdzieś 
7, 1534 r. za Zygmunta Starego jako wy- 
wolaniec z kraju, sponiewierawszy świetne 
imię Mclsztyńskich do tyla, iż jedyny syn 
jego z Katarzyny Farurejownej, Jan VI 
Eafał, skazany na tułaczkę po cudzych ką- 
tach, znika 1532 r. bez wszelkiego śladu — 
ostatnia znana po mieczu domu Melsztyńskich 
latorośl. 
Taki jest w najzwięźlejszej treści przebieg 
dziejów Panów na Melsztynie, który uzupeł- 
niamy jeszcze wzmianką o dwóch pamięci 
godnych rodu tego niewiastach: Katarzynie 
Białuszynie i Jadwidze z Xiąża. 
Pierwsza, wielkiej świątobliwości i rzadkich 
cnót niewiasta, była córką sławnego woje- 
wody krak., Spytka II, a żoną lo voto Ja- 
nusza młodszego, księcia mazowieckiego, 
2o voto Mikołaja z Michałowa, dla białych 
włosów Białucha zwanego; zmarła ona w Kra- 
kowie dnia 23 marca 1467 r., i pochowana 
tu u 00. Dominikanów. Jadwiga dla dóbr 
swych posagowych Xiąża, księzką zwana, 
głośna ze swej urody i przebyty cli przygód, 
była synowicą Białuszyny, a córką zmarłego 
w Budzie 1428 r. Jana III z Melsztyna i 
Rabsztyna, syna Spytka II, wojewody krak. 
Zaręczona (1434) zbyt młodo przez stryja 
Spytka IV rokoszanina młodemu Zbignie- 
wowi Oleśnickiemu, bratankowi sławnego 
biskupa krak. i oddana na- dwór Oleśnickich, 
gdy później zamierzone małżeństwo z przy- 
czyn politycznych nie przyszło do skutku, 
oddała swą rękę 1441 r. Andrzejowi Tęczyń- 
skiemu, zabitemu już po jej (między 1457 
a 1460 r. zaszłej) śmierci, w rozruchu miesz- 
czan krak. w sierpniu 1661 r. Dla bliższego 
zapoznania czytelnika z członkami domu Le- 
liwitów Melsztyńskich, załączamy na końcu 
ułożoną ze źródeł autentycznych genealo- 
giczną tablicę tej rodziny. 
Pozostaje nam teraz podać jeszcze krótką 
wiadomość o dalszych, po wyjściu Mel- 
sztyńskich z swego rodzinnego gniazda, 
kolejno następujących po sobie dziedzicach 
Melsztyna, Byli nimi: Jordanowie, Sob- 
— 
80— 
kowie,Zborowscy,TarłowiciLa11c- 
k orońscy, —rodziny, posiadające niemniej 
świetne w kraju imię i znaczenie. Wszystko, 
co niżej pod tym względem powiemy, czer- 
paliśmy przeważnie z akt dawnego Archiwum 
krakowskiego, a w części i bieckiego. 
Pierwszy z Jordanów, herbu Trąby, 
piszących się z Zakliczyna, który w dniu 29 
kwietnia 1511 r. (Acta in Cur. Reg. t. XVI, 
p. 450) od Jana, kawalera jerozolimskiego, 
nabył na własność dobra melsztyńskie wraz 
z zamkiem, jest Mikołaj, podówczas ka- 
sztelan biecki. Jest on młodszym synem J o r- 
dana, zwanego Pogan o wic z, wójta my- 
ślenickiego, barkmistrza wielickiego, nabywcy 
(1404) wsi Zakliczyna przy Sieprawiu nad 
Wilgą w pobliżu Wieliczki, a ztąd pamię- 
tnego, iż imię jego „Jordan" cała dalsza ro- 
dzina za swą nazwę przybrała, pisząc się 
odtąd stale „Jordany" z przydomkiem z „Za- 
kliczyna". Owoż syn tego Jordana Pogano- 
wicza, Mikołaj początkowo przez czas dłuż- 
szy pisze się tylko wójtem myślenickim. — Po 
śmierci brata swego starszego Jana, ka- 
sztelana bieckiego, założyciela Jordanowa, 
zaszłej na dniu 19 maja r. 1507, Mikołaj otrzy- 
muje dzierżone przez tegoż starostwa Zator- 
skie i oświęcimskie i obejmuje wraz z An- 
drzejem Kościeleckim administracyę żup 
bocheńskich i wielickich; w lecie 1509 r. siedzi 
Widok baszty Zamku Melsztyńskiego od zachodu, 
(według rysunku Jana Matejki). 
6 
— 
82— 
już na kasztelanii bieckiej; na początku gru- 
dnia r. 1511 na kasztelanii wiślickiej, wre- 
szcie w roku 1515 postępuje na kasztelanią 
wojnicką, i w tymże roku, po zejściu na 
dniu 22 sierpnia Andrzeja Kościeleckiego, 
dostaje starostwo spiskie i wielkorządy zamku 
krakowskiego. Umarł Mikołaj na kasztelanii 
wojnickiej 1522 r. 
Po śmierci Mikołaja obaj synowie jego, 
Jan z pierwszej żony Katarzyny Pielgrzy- 
mowskiej i Wawrzyniec Spytek bin. z dru- 
giej żony Anny Jarosławskiej, przez dłuższy 
czas pisali się indivisi heredes de Myelstin, 
z powodu, iż pozostała wdowa, Anna Jaro- 
sławska, miała 4000 grzywien w posagu 
i wianie przez śp. męża na dobrach mel- 
sztyńskich sobie zapisane (Inscr. Crac. t . XXX, 
p. 668). Dopiero po jej śmierci nastąpił dział 
tychże dóbr w Bieczu dnia 3 lutego 1536 r., 
w którym każdy z braci wziął połowę zamku 
Melsztyńskiego na własność, przyczem do- 
wiadujemy się, że w owych czasach stary 
ry zamek dobudowaniem nowego domu z wie- 
żą, zwaną nową czyli wysoką, rozprzestrzenio- 
ny został (Acta terr. Biec. t. VIII, p. 378). 
Jan Jordan, starszy Mikołaja, kasztela- 
na wojnickiego syn, piszący się w 1533 roku 
„de Zakliczyn Melsztyński" (Inscr. Crac. 
t. XLI, p. 276), a zwykle: „de Zakliczyn in 
Myelstin, Szerzyny et Wązirow, Duclcique 
heres 
u 
, 
nie poświęcał się wcale służbie pu- 
blicznej. Ożeniony z Anną z Iskrzyczyna, staro- 
ścianką kamieniecką, zmarł 1548 r. bezpotom- 
nie, a dobra jego dziedziczne przeszły na 
brata jego młodszego Wawrzyńca Spytka bin. 
Wawrzyniec Spytek, jestto z całej ro- 
dziny Jordanów najwybitniejsza postać, mąż 
ustalonego i przez potomność szanowanego 
imienia, który jako biegły za czasów Zy- 
gmunta Augusta polityk, bardzo zaszczytne 
zajmował stanowisko. Urodzony 1518 r., wy- 
stępuje on na arenę publiczną w lecie 1549 r., 
jako kasztelan sandecki, piastując zarazem 
od 1550 r. podskarbiostwo kor.; 1555 r. po- 
stępuje na kasztelana, a w lecie t. r . na 
wojewodę sandomierskiego; w r. 1561 zo- 
staje wojewodą, a ostatecznie w lecie 1565 
roku kasztelanem krakowskim, dzierżąc przy- 
tem starostwa: przemyślskie, czchowskie i 
kamioneckie. Ale już 11 marca 1568 r. za- 
kończył on chwalebny swój żywot w Mogi- 
lanach niespełna 50-letni, i pochowany zo- 
stał w kościele św. Katarzyny u 00. Augu- 
styanów w Krakowie, gdzie ma wspaniały 
nadgrobek, którego napis między innemi 
powiada, że był „znakomitym czcicielem i 
obrońcą katolickiej religii" — tudzież „opie- 
kunem ludzi uczonych i nauk wyzwolonych". 
Jemu też Eej z Nagłowic przypisał trzecią 
księgę „Zwierciadła", 
wydanego u Wierz- 
6* 
— 
84— 
bięty w Krakowie 1568 r. Posiadał on ko- 
losalny majątek. W r. 1560 nabył od 00. 
Cystersów szczerzeckich w drodze zamiany 
za inne dobra, na swą własność Mogilany, 
i również w drodze zamiany od opata ty- 
nieckiego Winc. Baranowskiego trzy wsie: 
Opatkowice, Ujazd i Zdania, gdzie na mocy 
przywileju król., wydanego w Wilnie 16 lipca 
1557 r., na gruncie „starych Opatkowic", przy 
lewym brzegu Dunajca, naprzeciwko zamku 
Melsztyńskiego erygował miasto pod nazwą 
Zakliczyn, na pamiątkę wsi tejże nazwy 
przy Sieprawiu, stanowiącej pierwotną wła- 
sność dziedziczną Jordanów (Rellat. t . XXIII, 
p. 771—774). 
Jeszcze przed 1549 r. ożenił się tenże 
Jordan z Anną Sieniawską, córką Mi- 
kołaja, wojewody ruskiego, hetmana w. kor., 
zmarłego 1569 r. w herezyi, lecz nie zosta- 
wił z niej męzkiego potomka, ale za to aż 
pięć córek, które jako bardzo posażne panny 
za najznakomitszych w kraju panów powy- 
chodziły za mąż. Śp. kasztelan, na wypadek 
wdowieństwa żony, naznaczył jej tytułem 
dożywocia i oprawy posagu dobra Melsztyn 
i Mogilany. To też pani kasztelanowa po 
śmierci męża przez lat 29 z górą (umarła 
bowiem w maju lub początkach czerwca 
1597 r.), trzymała rzeczone dobra w swojem 
posiadaniu, pisząc się w sprawach urzędo- 
— 
85— 
wy cli: in Melsztyn ac in Mogilany jure suo 
reformatorio dotis et dotalitii seu quovis ju- 
ris titulo possessor et tenutrix (Terr. Crac. 
t. XXXV, p. 108). Byłato w wysokim stop- 
niu zmysłem praktycznym obdarzona niewia- 
sta, czynna, ruchliwa i zabiegliwa, która do 
końca życia zajmując się skrzętnie licznemi 
majątku sprawami, stawała zwykłe w urzę- 
dach osobiście. Sprzyjając poprzednio nau- 
kom innowierców, umarła w końcu w jedności 
Kościoła katolickiego. Za jej dóbr melsztyu- 
skieh tenuty, odbyły się po dwakroć wizyty 
tutejszego kościoła parafialnego: jedna około 
1570 r., druga 1596 r. Przy tej okazyi no- 
tujemy, że na czasy Jordanów (1511 —1597) 
przypada pora szerzenia się reformacyi w tej 
okolicy. Dochodzą nas też wieści, że parafia 
tutejsza często przez dłuższe wakowała lata, 
że ją nieraz świeccy zajmowali ludzie, wre- 
szcie powtarzają się niemal ciągle skargi 
i zażalenia tutejszych proboszczów na dzie- 
dziców z powodu grabieży lub uszczuplania 
majątku, funduszów i dziesięcin kościelnych. 
Niebawem po zejściu Anny Jordanowej, 
albowiem na dniu 23 czerwca 1597 r., sta- 
nął między pięcioma śp. Wawrzyńca Spytka 
Jordana i żony jego Anny córkami w gro- 
dzie krak. główny dział całego po 
— 
86— 
rodzicach pozostałego majątku. W moc 
tego działu, cała majętność Melsztyńska, tj. 
zamek Melsztyński z wszystkiemi przyległo- 
ściami i miastem Zakliczynem przypadły na 
wspólną własność dwóch sióstr: Magda- 
leny i Barbary Jordanównych. Ma- 
gdalena była podówczas już po dwakroć 
wdową: 10 voto po Stanisławie Wapowskim, 
podkomorzym sanockim, 2o voto po zmar- 
łym 1569 roku Stanisławie z Sulejowa Sobku 
h. Brochwicz, kasztelanie sandomierskim, 
podskarbim w. kor. Siostra jej B a r b a r a była 
od r. 1574 małżonką Andrzeja Zborowskiego, 
łi. Jastrzębiec, pierwotnie marszałka nadw. 
kor., a od r. 1590 kasztelana bieckiego (Inscr. 
castr. Crac. t . CLIX, p. 962—967). 
W półtora miesiąca później, tj. dnia 8 
sierpnia 1597 r., obie siostry: Magdalena i 
Barbara, stanąwszy w starościńskim grodzie 
krak., uczyniły między sobą osobny, s z c z e- 
gółowy dział wszystkich na ich schedę 
przypadłych, tak zwanych imion melsztyń- 
skich, w którym między innemi każda z nich 
otrzymała połowę zamku Melsztyńskiego i 
miasta Zakliczyna, jak najdokładniej w akcie 
tego działu określoną. (Tamże, t. 160, p. 80 
—105). W ten sposób zamek Melsztyński 
w r. 1597 przeszedł po kądzieli z rąk Jor- 
danów na Sobków i Zborowskich, i odtąd 
obie siostry: Magdalena Sobkowa i Barbara 
— 
87— 
Zborowska, pisały się zwykle: „de Zakliczyn 
et in Melsztyn haeres". 
Magdalena Sobko w a w Aktach ziein. 
bieckich (t. XXX, p. 1187) pod dniem 2 li- 
stopada 1616 r. po raz ostatni jako żyjąca 
wspomniana, według tychże akt nie żyje już 
na początku 1619 r. Kobieta ta, przeżywszy 
o lat blisko 50 drugiego męża Sobka, w końcu 
dla zgrzybiałej starości stała się niezdolną 
do zawiadowania swem mieniem, co było 
przyczyną, że król Zygmunt III, dekretem 
datowanym w Warszawie dnia 29 sierpnia 
1615 r., naznaczył jej kuratora, w osobie zię- 
cia Zygmunta Tarły, kasztelana sandeckiego, 
(Rellat. Biec. t . 168, p. 154—157). Miała 
Magdalena kilkoro dzieci, z których nas bli- 
żej interesuje tylko córka Barbara; ta bo- 
wiem wychodząc 1601 r. za Zygmunta 
Tarłę z Szczekarzowic, kasztelana sandec- 
kiego, o którym będzie później, wniosła 
w dom Tarłów matczyną połowę dóbr mel- 
sztyńskich, podczas gdy druga tychże dóbr 
połowa należała, jak wiemy, do Zborowskich, 
którymi się teraz zajmiemy. 
Andrzej Zborowski, kasztelan biecki, 
zmarł 1598 r., żona zaś jego Barbara z Jor- 
danów, pożegnała doczesność w pierwszych 
miesiącach 1605 r. Pozostawili oni sześcioro 
dzieci, tj. trzech synów: Marcina Der- 
slawa bin., Piotra Spytka bin. i An- 
— 
88— 
drzeja, kasztelana oświęcimskiego, tudzież 
trzy córki: Helenę, żonę Jerzego Stefana 
Niemsty, zmarłą przed 1633 r.; Krystynę, 
10 voto Bolestraszycką, 2o voto Grochowską, 
w końcu Bernadynką, pod imieniem zak. 
Magdalena; wreszcie Maryannę, żonę 
Krzysztofa de Wedel Tuczyńskiego, zmarłą 
bezdzietnie jeszcze 1593 r. 
Z pomienionych trzech braci Zborowskich: 
Piotr Spytek bin. zgasł już 1608 r. bez- 
potomnie, i tak samo, w pięć lat później 
(1613),drugibrat Marcin Dersławbin.; 
trzeci Andrzej, od r. 1618 kasztelan oświę- 
cimski, jako jedyny po matce i zmarłych 
braciach dziedzic połowy dóbr melsztyńskich, 
pisywał się zwykle Comes in Melsztyn. Oże- 
niony z Anną z Brzezia Trachówną, Szlą- 
zaczką z Gliwic, Andrzej umierając 1630 r., 
zostawił trzech synów: Marcina Dersła- 
wa bin., dziedzica Jurkowa, Tworkowa i 
Luczmirza, w powiecie czchowskim, zgasłe- 
go bezpotomnie około 1639 r. (Rellat. t . LXIII, 
p. 1723); Adama 1648 r., Jezuitę, tudzież 
Hieronima raz tylko szczególny pod tymże 
1648 r. wspomnianego (Terr. Crac. t. CVI, 
p. 42 i t. CVII, p. 263). Jedyna Andrzeja, 
kasztelana oświęcimskiego córka, K r y s t y- 
na, wyszła w lecie 1639 r. za Jana Tarłę 
z Tenczyna, wojewodzica lubelskiego, za mąż, 
a z nią w tymże roku i druga połowa zamku 
— 
89— 
Melsztyńskiego wraz z należącemi do niej 
wsiami, będąca przez lat 42 (od 1597—1639 r.) 
w posiadaniu Zborowskich, przeszła po ką- 
dzieli na własność rodziny Tarłów, herbu 
Topor. Poznajmy/, teraz bliżej nowych wła- 
ścicieli Melsztyna. 
Z poprzedniego nam wiadomo, że Zygmunt 
Tarło z Szczekarzowic, kasztelan sandecki, 
żeniąc się 1601 r. z Barbarą Sobkówną, 
córką Stanisława i Magdaleny z Jordanów 
Sobków, wziął za nią połowę dóbr melsztyń- 
skich. Barbara słynie w dziejach z odwagi, 
okazanej w obronie swego męża podczas 
wybuchłego w Moskwie na dniu 27 maja 
1606 r. krwawego powstania, w którem Dy- 
mitr Samozwaniec zginął. Podburzeni przez 
Szujskich spiskowi, rzuciwszy się na zajmo- 
wane wtedy przez Polaków w Moskwie go- 
spody, byliby niezawodnie kasztelana san- 
deckiego ubili, gdyby żona jego, zasłoniwszy 
męża swą osobą, wszelkie ich zapalczywości 
na sobie nie była wstrzymywała. Mąż zaś jej, 
kasztelan sandecki, upamiętnił swe imię spro- 
wadzeniem 00. Reformatów do Polski, któ- 
rym pierwszy kościół i klasztor z drzewa 
1622 r. w Zakliczynie wystawił. Zygmunt 
Tarło, umierając 1628 r., zostawił dwóch sy- 
nów: Zygmunta Aleksandra bin. i 
— 
90— 
Andrzeja, tudzież jednę córkę T e o fi l ę, 
wydaną za Janusza, księcia Ostrowskiego, 
kasztelana krak., zmarłego 1620 r. W dziale 
majątkowym, uczynionym w Zakliczynie dnia 
13 listopada 1628 r., syn starszy Zygmunt 
Aleksander bin. otrzymał połowę Mel- 
sztyna i Zakliczyna z wsiami: Charzewice, 
Zawada, Niedżwiedza, Gwoździec i Wilenia; 
syn drugi Andrzej, kanonik kat. krak., 
proboszcz tarnowski, wsie: Wiśniowa, Dobra, 
Wolka, Kunczyska, Biesznik, Słona, Pałecz- 
nica, Ropa, Blechuarka i Wysowa; córka 
zaś Teofila już wdowa po Januszu, ks. 
Ostrogskim, wsie: Biskupice, Domasławice, 
Faliszowice i Złota (Terr. Crac. t . CI, p. 
551—553). 
W lat jedenaście po śmierci Zygmunta 
z Szczekarzowic Tarły, kasztelana sandec- 
kiego, tj. 1639 r., wspomniana przed chwilą 
Krystyna Zborowska, córka Andrzeja, 
kasztelana oświęcimskiego, oddała swą rękę 
wojewodzicowi lubelskiemu, Janowi Ale- 
ksandrowi bin. Tarle, z drugiej Tarłów 
linii, piszącej się z Tenczyna. Jan Aleksan- 
der bin. Tarło był synem Aleksandra Pio- 
tra Tarły z Tenczyna, wojewody lubel- 
skiego i Jadwigi Anny z Brzezia Lancko- 
rońskiej, a później po śmierci ojca (1563 r.) 
został po nim wojewodą lubelskim. Zona 
jego Krystyna, umierając między 1643 
— 
91— 
a 1646 r. zapisała mu na dobrach swych, 
tj. na polowie dóbr melsztyńskich dożywocie 
i odtąd tenże zaczął się pisywać: „Joannes 
a Tenczyn Tarło bonorum sortium Melsztyn 
villaravique eo spectantium, quovis juris ti- 
tulo possessor". (Terr. Crac. t . CVI, p. 42; 
t. CVII, p. 263 i t. CVIII, p. 374). 
Widzimy ztąd, iż w polowie XVII wieku 
cała majętność melsztyńska, tj. zamek wraz 
z należącemi dobrami, będąca przedtem wła- 
snością Sobków i Zborowskich, jest już w po- 
siadaniu rodziny Tarłów, przy której odtąd 
przez sto lat z górą, t. j . do 1748 r. pozostaje. 
Obecnie wracamy do Zygmunta Ale- 
ksandra z Szczekarzowic Tarły, starsze- 
go syna Zygmunta, kasztelana sandeckiego. 
W r. 1647 pisze się on aulicus cubicułi S. R . 
Majestatis; około 1651 lub 1652 r. zostaje 
kaszt, przemyślskim i piastuje tę posadę do 
śmierci, przypadłej dnia 24 stycznia 1654 r. 
Odziedziczywszy zmarłą bezdzietnie 1647 r. 
siostrę swą Teofilę Ostrogską, wziął on 
po niej: Biskupice, Domasławice, Faliszowice 
i Złotą, wchodzące zdawna w skład majętności 
melsztyuskiej i pierwszy z Tarłów linii szcze- 
karzowickiej jął się pisać dziedzicem na 
Melsztynie. On też 00. Reformatom w Za- 
kliczynie wystawił kościół i klasztor z twar- 
dego materyału i u nich leży pochowany. 
Ożeniony z Elżbietą z Stembergów Kostczan- 
— 
92— 
ką, córką Jana Kostki, starosty lipińskiego, 
wzięte za nią w posagu 130.000 złp. wraz 
z wianem w równej sumie przez siebie jej 
zapisanem, w łącznej sumie 260.000 zip. na 
połowie zamku Mełsztyńskiego z wsiami do 
tegoż należącemi, tudzież na połowie miasta 
Zakliczyna zabezpieczył (Inscr. castr. Crac. 
t. CCLXIV, p. 431—435). Z niej zostawił 
czworo dzieci: 1) Adama, wojewodę smo- 
leńskiego, + 1710 r., przesiadującego zwykle 
na zamku Melsztyńskim; 2) Zygmunta, 
+ 1674 r., niepiastującego żadnych godności 
lub urzędów, a ożenionego z Anną, córką 
Rafała Tarnowskiego; 3) Mikołaja, rot- 
mistrza król., a następnie kasztelana prze- 
myślskiego, + 1683 r.; wreszcie 4) córkę 
Maryannę, wydaną za Mikołaja Lancko- 
rońskiego, starostę nowomiejskiego (Inscr. 
t. CCLXIII, p. 1485—6 i Rellat. t. CLII B, 
p. 2969). 
Na początku XVIII w. właścicielem Mel- 
sztyna jest Stanisław Tarło. Był on 
synem Adama, wojewody smoleńskiego, 
który oprócz tego' Stanisława, zostawił 
trzech jeszcze synów: 1) Piotra, kanonika 
kat. krak., następnie biskupa inflanckiego, a 
od 1721 do f 1722 r. poznańskiego; 2) Mi- 
chała, ur. 1678 r. w Melsztynie, bawiącego 
czas dłuższy we Francyi, a zgasłego niewia- 
- 
93— 
domo kiedy i gdzie, bezpotomnie, i 3) Jana, 
o którym będzie niżej. 
Owoż Stanisław Tarło, najstarszy Ada- 
ma, wojewody smoleńskiego syn, od dnia 
14 sierpnia 1699 r. do śmierci zaszłej 1721 r. 
kuchmistrz koronny, marszałkując na 
sejmiku proszowskim, na spisanym tamże 
dnia 27 lutego 1703 r. akcie konfederacyi 
województwa krak. „za wiarę i dostojeństwo 
Augusta wtórego", podpisał się: „Hrabia na 
Melsztynie" (Laud. Crac. t . III, p. 12). Oże- 
niony (16 stycznia 1695 r.) z bliską krewną, 
AnnąTarłówną, córkąMikołaja, staro- 
sty goszczyńskiego, zostawił umierając 1721 r. 
dwóch synów: A d a m a, późniejszego wojewo- 
dęlubelskiegoiAntoniego odr.1740,ka- 
sztelana lubaczowskiego, tudzież córkę. F r a n- 
ciszkę w r. 1719 wydaną za Wawrzyńca 
Lanckorońskiego, starostę stobnickiego (Inscr. 
Crac. t . CCCLVI, p. 2280—2288). Wdowa 
zaś tegoż Stanisława kuchmistrza kor. Anna 
z Tarłów umarła 1751 r. 
Po śmierci Stanisława Tarły podczas ma- 
łoletności synów jego Adama i Antoniego, 
gospodarzył na dobrach melsztyńskich stryj 
ich rodzony Jan, niemający ani tytułów i 
urzędów, ani nawet żony. Arcypobożny ten 
1 hojny dla ubogich człowiek, szczodrobliwy 
dobrodziej i opiekun 00. Eeformatów zakli- 
czyńskich, zmierając w grudniu 1739 r., zo- 
— 
94— 
stał u nich pochowany. Odtąd na dóbr niel- 
sztyńskich widowni występują dwaj Stani- 
sława, kuchmistrza kor., synowie: Adam i 
Anto 11 i. 
Adam Tarło, piszący się „hrabią na 
Melsztynie z Szczekarzewic" (Inscr. t . CCCLVI 
p. 2280—2288), znany jest powszechnie z tragi- 
cznego końca w pojedynku z podkomorzym 
Poniatowskim. Urodzony 1713 r. mając lat 18 
został rotmistrzem chorągwi pancernej i otrzy- 
mał wtedy starostwa: jasielskie, drohobyckie, 
zwoleńskie, złotoryjskie, a 18 października 
1732 r. starostwo dolińskie. Po śmierci króla 
Augusta II. (1 lutego 1733 r.), Adam wraz 
z krewnym swym z drugiej Tarłów linii Ja- 
nem, wówczas wojewodą lubelskim, doświad- 
czonym wojownikiem i dyplomatą, popierali 
najgoręcej do tronu Stanisława Leszczyńskie- 
go. Po abdykacyi tegoż, Adam, podpisawszy 
(w kwietniu 173G) uznanie Augusta III, otrzy- 
mał zaraz (6 maja 1736) od niego woje- 
wództwo lubelskie, opróżnione po swym kre- 
wnym Janie, posuniętym na województwo san- 
domirskie. Urządziwszy jako tako swoje inte- 
resa, wojewoda lubelski wyruszył w począt- 
ku 1738 r. do exkróla Stanisława w Lune- 
villu, aby żądać odeń zwrotu kilkakroć sto- 
tysięcy wyłożonych na popieranie jego elek- 
cyi. Ale Leszczyński, aczkolwiek krocie wy- 
dawał na rozliczne zakłady i upiększenia 
— 
95— 
swojej Lotaryngii, wymawiał się niemożno- 
ścią zaspokojenia tycli pretensyj i umywając 
od wszystkiego ręce, odsełał Adama do dworu 
francuskiego, do kardynała Fleury, który za- 
miast żądanego wynagrodzenia, zawiesił or- 
derową wstęgę na piersiach wojewody. Adam, 
przepędziwszy we Francyi trzy lata, chodził 
w stroju francuskim, żył w Paryżu obycza- 
jem dworskim, na co niezmiernie wiele wy- 
chodziło pieniędzy, których mu żona z dóbr 
swoich dostarczała. W końcu, nic nie wskó- 
rawszy, wrócił na początku 1741 r. z gołemi 
do kraju rękami. Tutaj trzymał się stale 
staro-szlacheckiej partyi, t. z. „dworskiej," 
mającej Potockich, Radziwiłłów i hetmana 
Branickiego na czele, a ścierającej się z par- 
tyą t. z. „familii" czyli Czartoryskich i Po- 
niatowskich, pragnącą wewnętrznej reformy. 
Antagonizmy obu partyj, objawiające się 
w życiu publicznem, na sejmach, sejmikach, 
trybunałach, dawały się także uczuwać i 
w życiu ich prywatnem. Miłość Adama do księ- 
żniczki Anny Lubomirskiej wywołała na zaba- 
wie u marszałka Bielińskiego awanturę, z któ- 
rej wywiązały się dwa pojedynki między Tarłą 
i Kazimierzem Poniatowskim, podkomorzym 
koronnym. Upokorzywszy w pierwszym swego 
przeciwnika, w drugim, odbytym 16 marca 
1744 r. pod Marymontem, Adam pchnięty 
szpadą, padł na miejscu z ostatnim: o mon 
- 
96— 
Dieu! wykrzykiem na ustach. Ciało poległego, 
wedle woli jego wyrażonej w testamencie, 
odwieziono do Zakliczyna i złożywszy je 
tymczasem w ogrodzie klasztornym, dopiero 
po otrzymaniu absolucyi od nuncyatury po- 
chowano tamże dnia 2 października 1744 r. 
w grobie rodzinnym Tarłów w kościele Re- 
formatów. 
Adam, ginąc 31-letni, nie zostawił potom- 
stwa, tylko blisko dwa razy od siebie starszą 
wdowę, Dorotę z Tarłów lo voto Stanisła- 
wową Chomentowską, wielki posiadającą ma- 
jątek, dla którego się z nią był ożenił. Zaraz 
po jego zgonie brat jego Antoni, kaszte- 
lan lubaczowski, zajął wszystkie nieboszczyka 
dobra w swoje posiadanie, a mianowicie klucz 
Zakliczyński, do którego także Melsztyn na- 
leżał, pisząc się: „Antonius Comes in Mel- 
sztyn a Tenczyn et CzeTcarzowice (sic) Tarło." 
R. 1758 zrezygnowawszy z kasztelanii luba- 
czowskiej, już w roku następnym (1759) prze- 
niósł się do wieczności. Interesuje on nas 
ztąd, iż za niego dobra Melsztyńskie prze- 
szły po kądzieli w dom Lanckorońskich. Jak 
się to stało, zaraz opowiemy. 
Przypominamy sobie, że Franciszka, 
córka kuchmistrza kor. Stanisława i ,Anny 
Tarłów, a siostra rodzona Adam a wojewody 
lubelskiego i Antoniego kasztelana luba- 
czowskiego, w r. 1719 wyszła za mąż za 
— 
97— 
Wawrzyn ca z Brzezia na Wodzisła- 
wiu, Zwańcu i Jagielnicy Laneko- 
r o ń ski eg o herbu Zadora podkomorzyca 
krakowskiego, następnie starostę stobnickiego. 
W intercyzie przedślubnej rodzice zapisali 
jej na dobrach ojczystych i macierzyńskich 
300,000 zip. w posagu (Relat. Crac. tom 
CLXXII p. 25—28). Franciszka umiera- 
jąc 1740 r. zostawiła dwóch synów Stani- 
sława i Macieja Lanckorońskich, 
którym babka ich, Anna Tarłowa, kuchmi- 
strzyni koronna, skryptem wydanym w Za- 
kliczynie 11 maja 1744 r. zeznała się być 
dłużną sumę 100,000 zip. Owoż, gdy po 
śmierci ich wuja Adama, wojewody lubel- 
skiego, brat jego Antoni, kasztelan luba- 
czowski, zagarnął wszystkie nieboszczyka do- 
bra, i o spłacie obu sum swym siostrzeńcom 
nie myśląc, rzeczone dobra sprzedawał, ciż 
we czwartek po Trzech Królach 1745 roku 
wnieśli przeciw niemu do starościńskiego gro- 
du krak. manifest (Relat. t. CLXXII p. 25). 
Wskutek tego po kilkuletnich prawnych koro- 
wodach kasztelan, zaspakajając słuszne swych 
siostrzeńców pretensye, odstąpił im w owym 
długu dobra Zakliczyńskie (z Melsztynem), 
Paleśnicę i inne, aktem, w grodzie Sandec- 
kim we wtorek po św. Agnieszce 1748 r. 
zeznanym. 
2 
— 
98— 
Tak tedy z rokiem 1748 rzeczone dobra 
wraz z zamkiem Melsztyńskim przeszły 
z rąk Tarłów na własność starożytnej ro- 
dziny Lanckorońskicb h. Płomieńczyk czyli 
Zadora, pozostając odtąd w jej posiadaniu 
do r. 1886. 
Wawrzyniec Lanckoroński, ojciec 
Stanisława i Macieja, podkomorzyc kra- 
kowski wkrótce po ożenieniu się 1719 roku 
z Franciszką Tarłowną, otrzymawszy sta- 
rostwo stobnickie, pisał się stale z tym ty- 
tułem. Przeżywszy o lat 11 swą małżonkę, 
umarł w Jaroslawicach dnia 14 czerwca 
1751 r. 
Starszy Wawrzyńca syn z Franciszki Tar 
łownej, Stanisław Lanckoroński otrzy- 
mawszy d. 18 marca 1760 r. kasztelanią po- 
łaniecką, zmarł na niej już 28 grudnia t. r. 
bezdzietnie, pozostawiając wdowę Maryannę 
z Swidzińskich, znaną w całej Polsce „ka- 
sztelanowę połaniecką". 
Wkrótce przedtem 
między obudwoma braćmi Stanisławem i Ma- 
ciejem uczyniony został dział majątkowy, ob- 
latowany w grodzie sandeckim w sobotę po 
niedzieli Exaudi (24 maja) 1760 r., na mocy 
którego brat młodszy Maciej stał się między 
innemi także właścicielem dóbr Zakliczyń- 
skich z przyległościami. 
Maciej kr. Lanckoroński po odziedzi- 
czeniu brata swego Stanisława, pan ogrom- 
— 
99— 
nej fortuny, posiadający 8 kluczów dóbr, 
ważne w rocznikach Melsztyna zajmuje 
miejsce. Urodzony 1721 r., już w 23-cim 
roku wieku swego posłował z województwa 
sandomierskiego na sejm grodzieński 1744 r. 
(Inscr. Grac. t . 363, p. 1405). Roku 1751 
był sędzią deputatem lubelskim; w roku 
następnym 1752 został stolnikiem podolskim, 
a w dwa lata później (1754) rotmistrzem 
królewskim; dyplomem z dnia 13 czerwca 
1762 r. otrzymał kasztelanią, kijowską a wresz- 
cie na dniu 29 października 1772 r. postą- 
pił na województwo braciawskie, na którem 
umarł w Wodzisławiu dnia 14 sierpnia 1789 r., 
mając lat 68. Posiadał dwa ordery: św. Sta- 
nisława (1764) i Orła białego (1780), a 1783 r. 
otrzymał tytuł hrabiego od rządu austryac- 
kiego. Mając dwie żony: 1) Apolonię Mor- 
sztynównę f 1764; i 2) Annę z książąt Jabło- 
nowskich f 1784 r., zostawił jednego tylko 
syna Antoniego, wielkiego ochmistrza 
królestw Galicyi i Lodomeryi, kawalera or- 
deru Złotego runa, f w Wiedniu 27 maja 
1830 r. 
Wojewoda braclawski, jako pan dobry, 
łaskawy, był od swych poddanych kochany. 
Lubił on zamek Melsztyński, nie rzadko 
w nim przesiadywał, a nawet w jego po- 
bliżu zasadzić kazał winnicę z węgierskich 
latorośli, która, jak Kuropatnicki w „Geo- 
7* 
— 
100 — 
grafii Galicyi" (str. 28) notuje, po kilka, a 
czasem i kilkanaście beczek wydawała wina, 
lecz bardzo ordynaryjnego. Fatalnym zbie- 
giem okoliczności właśnie za jego dzie- 
dzictwa spaść miała na stary gród Spi- 
cimirowy groza i zniszczenie, z którego 
się już więcej nie podźwignął. Opowiemy 
tu to zdarzenie wedle podania naocznego 
świadka. 
Byłoto w r. 1770, w czasie konfederacyi 
barskiej. Konfederaci stali wtenczas pod Za- 
kliczynem parę tygodni obozem, a pan Ma- 
ciej Lanckoroński, wtedy kasztelan kijowski, 
nie trzymający z konfederacyą, przesiady- 
wał właśnie na zaniku Melsztyńskim. Jeden 
z sług jego, zbiegłszy ze służby, przystał do 
Konfederatów, co kasztelana w przewidy- 
waniu, że ów zbieg niemiłych naprowadzi 
gości, zniewoliło do opuszczenia zaraz zamku. 
Niebawem też Konfederaci wpadli rzeczy- 
wiście na Melsztyn, a nie zastawszy dzie- 
dzica, poodbijali piwnice, i nie pardonując 
niczemu, co tam znaleźli, przy okrzyku r 
niech żyje pan Lanckoroński! wysuszonemi 
butelkami ciskali w okna. Byłoto jeszcze 
pół biedy; panowie konfederaci jak przyszli, 
tak poszli, natłukłszy tylko sporo butelek i 
szyb. W ślad za nimi wpadli kozacy i swo- 
im obyczajem wszystko, co było na zamku, 
do góry nogami powywracali. Utrzymują, że 
— 
101 — 
w chwili napadu, bądź z namysłu, bądź przez 
nieostrożność powstał pożar, który zniszczył 
zamek do tyla, iż nikt w nim więcej nie 
mieszkał 
5r 
). 
: 
Odtąd zamek Melsztyński, stojąc opusto- 
szały i bez wszelkiej opieki na zupełne wy- 
stawiony zniszczenie, z dniem każdym w co- 
raz większą popadał poniewierkę. Najsmutniejr 
sza zaś wspomnieć, że nie tyle ząb czasu, 
ile wandalizm ręki ludzkiej przyczyniał się 
do jego zniszczenia. Najpierw bowiem, szu- 
kając tu jakichś skarbów ukrytych, uszko'r 
dzono niezmiernie mury zamkowe; następnie 
pod koniec XVIII wieku brano ztąd mate- 
ryał na budowę nowego w Domosławicach 
kościoła parafialnego, a wreszcie z ruin tu. 
tej szych sprzedawano kamień i cegłę dla 
prostego zysku. 
Z wdzięcznem przeto uznaniem zapisać nam 
wypada, iż chlubnie znany miłośnik i opieT 
kun zabytków przeszłości, Karol lir. Lanc- 
koroński, wnuk Macieja, wojewody brac- 
ławskiego, a syn zmarłego na d. 6 sierpnia 
1874 r. w Zurychu, radzcy gubern. w Trye- 
") Ob. Sewer. Goszczyńskiego: ..Dziennik po- 
dróży do Tatr" (Petersburg 1853), str. 175 —182; 
autorowi, zwiedzającemu w lipcu 1832 r. ruiny zamku 
Melsztyńskiego, opowiadał powyższe zdarzenie na- 
oczny onegoż, pod tymże zamkiem mieszkający świa- 
dek, Wojciech Karecki, starzec za bytności tu autora 
już 82-letni. 
ście, Antoniego Kazimierza Łanckorońskicgo, 
nader chwalebną powziął myśl, ratowania 
tych sędziwych ruin od zupełnej zagłady. 
Ostatni ten z domu Lanckorońskich posia- 
dacz dóbr melsztyńskich, jeszcze w r. 1879 
kazał sterczące wieży zamkowej ściany że- 
łaznemi pościągać ankrami, a resztki innych 
pozostałych murów wyprawą cementową od 
szkodliwych wpływów atmosferycznych za- 
bezpieczyć. Z jego również polecenia w r. 1885 
dla wygody turystów, pragnących wspania- 
łym tutejszej okolicy nasycać się widokiem, 
wystawiono wśród ruin na dawnym dzie- 
dzińcu zamkowym, tak zwane „Schronisko 
melsztyńskie" — schludny domek piętrowy 
z dość obszerną salą, kilkoma pokoikami 
i małą wieżyczką. A występując w lecie 
1886 r., z posiadania tychże dóbr, w odnoś- 
nym kontrakcie sprzedaży zobowiązał no- 
wego nabywcę do chronienia ruin zamko- 
wych od dalszego zniszczenia. 
Tak tedy ze sławnego grodu tego, który 
od czasów Spicimira aż do konfederacyi 
barskiej, tyle przechodził kolei, gdzie przez 
cztery z górą wieki tyle blasku i chwały, 
tyle radości i smutku przebrzmiało, — dziś 
tylko głuche i ponure pozostały zwaliska. 
Stojąc pośród nich wędrowiec przepełniony 
wzruszeniem, i pisząc gdzieś na nagiej ścia- 
nie swe imię, w uroczystym myśli nastroju 
— 
103 — 
duma nad nieodmiennem wszechrzeczy ludz- 
kich przeznaczeniem, którego ostatnim koń- 
cem śmierć i zagłada i ta szczypta pamięci, 
jaką poważna Klio niestartemi rysy na swych 
spiżowych wyryje tablicach! 
— 
103 — 
duma nad nieodmiennem wszechrzeczy ludz- 
kich przeznaczeniem, którego ostatnim koń- 
cem śmierć i zagłada i ta szczypta pamięci, 
jaką poważna Klio niestartemi rysy na swych 
spiżowych wyryje tablicach! 
?Czyniąc zadość życzeniu autora powyższej 
'o- pracy o Melsztynie, komunikuję mu to, 
co znalazłem w mych notatach z czasów 
dawniejszych. 
Badałem Melsztyn w r. 18G5, kiedy stało 
jeszcze wśród ruin zabudowanie włościańskie, 
a reszty murów waliły się w sposób niebez- 
pieczny dla studyującego. Na dołączonym 
widoku, ruin, zdjętym już ze wzgórza od po- 
łudniowego wschodu, to jest od strony da- 
wnego wjazdu głównego, widać chatę wło- 
ściańską, przyczepioną do muru obwodowe- 
go zamku. 
Reszty dzisiejsze zamku Melsztyńskiego są 
tak skromne, że nie można ani ich związać 
z opisami działów z lat 1536 i 1597, ani 
zrozumieć układu dawnego stanu. To fak- 
tem, że nie przynoszą one tak jak ruiny Tę- 
czyna lub Odrzykonia świadectwa o zmyśle 
architekta fortecznego i obronności w duchu 
kultury zachodniej XIV wieku. Prawda, że 
obiór miejsca pod zamek, ów wyniosły grzbiet 
wzgórza z rzeką skręcającą się u jego stóp, 
należy do zasad obronności średniowiecznej, 
— 
106 — 
ale zdaje mi się, źe szlo tu więcej o mie- 
szkanie dziedzica, niż w ścisłem znaczeniu 
obronne miejsce, jak w Tenczynie lub Odrzy- 
koniu. Nie ma też śladu ani w opisach ani 
na miejscu, koniecznego przygródka, śladów 
fos i wałów nie dostrzegłem; mury obwodo- 
we skromne i niskie, choć opatrzone strzelni- 
cami, dróg straży i blanków nie mają. Obron- 
ny dobrze zbudowany zamek do r. 1770 jesz- 
cze zamieszkany, nie byłby się tak rozsypał 
prędko jak nasz Melsztyński; mury jego były- 
by wytrzymalsze na przygody. 
Pozwolę sobie dodać słów parę w obja- 
śnieniu dołączonego planu ruin. 
Obręb dawnego zamku zajmuje poziom 
wzgórza w długości około 170 metrów przy 
szerokości od 60 do 26 metrów. Ciągnie się 
w kierunku prawie od wschodu ku zacho- 
dowi, gdzie na stromem wzniesieniu zasia- 
dły reszty baszty tak zwanego przez nas 
donjonu. Część zaznaczona literą a. na planie, 
jest pozostałością nowego pałacu Jordanów. 
Świadczy o tem sztucznie przez szkarpowe 
podmurowanie przedłużony teren starego zam- 
ku i sąsiedztwo wjezdnej wieży, o której wspo- 
minają inwentarze, a do której prowadziła 
droga e. Mamy za podstawę kaplicy naro- 
żnik występujący silnie obok wjazdu, a to 
z powodu dokładnej swej kościelnej oryen- 
tacyi. 
PLAN RUIN ZAMKU MELSZTYNSKIEGO 
(według zdjęcia prof. Wł . Łuszczkiewicza). 
— 
108 — 
Nowy pałac był to gmach na sposób włoski 
zbudowany, z dziedzińcem wewnętrznym z ko- 
lumnadami. Ozdobił go zapewne Wawrzy- 
niec Spytek Jordan miłośnik sztuki 
wielki. Donosi Yasari, że około r. 1546 pan ten 
polski wezwał do siebie znanego włoskiego 
sztukatera Bartłomieja Ridolfi wraz 
z synem do prac pałacowych, że zrobił mu 
portrety wielkie w medalionach i dawał proje- 
kta na pałace i inne budynki. Odnosi się to za- 
pewnie do Melsztyna, a wiąże dobrze z inwen- 
tarzami znanemi nam, które o kulturze włoskiej 
na zamku świadczą, owemi: libraryą, altanami, 
jadalnią w wieży, galeryami sklepistemi i t. p . 
O charakterze wykwintnym sztuki, jak ją poj- 
mował Wawrzyniec Spytek Jordan i jego ro- 
dzina, świadczy dotąd nagrobek w kościele 
św. Katarzyny w Krakowie; jest on ślicznym. 
Stare zamkowe mieszkania leżały bliżej don- 
jonu i wiązały się z nim pozostałemi dotąd 
murami c. W tem to miejscu stały dawniej 
owe zabudowania włościańskie /'. /'. /. a za- 
chowały się dobrze dawne zanikowe piwnice, 
oraz studnia d. Najciekawszym jednak za- 
bytkiem w ruinach Melsztyna, jest część wy- 
sokiej baszty literą b oznaczonej, której widoki 
zewnętrzny i wewnętrzny załączyliśmy w cyn- 
kotypiach podług rysunków Matejki. Układ jej 
pięter, dostęp tylko z murów obwodowych 
na pewnej wysokości, tak że do dolnych lo- 
— 
109 — 
kalności tylko z wnętrza dostać się można; 
położenie nad przepaścią i inne okoliczności 
domyślać się każą w niej tak zwanego don- 
jonu, czyli ostatecznego schroniska obronne- 
go zamku. Są tu sale na piętrze, w których 
obok kominków i okien zdobnych węgarami, 
znajdują się strzelnice i latryny jako cechy for- 
tecznego przeznaczenia pańskiego mieszkania. 
Widok ze wzgórza na okolicę jest cudownym. 
28 IX 1889 
Łuszczkiewicz. 
— 
109 — 
kalności tylko z wnętrza dostać się można; 
położenie nad przepaścią i inne okoliczności 
domyślać się każą w niej tak zwanego don- 
jonu, czyli ostatecznego schroniska obronne- 
go zamku. Są tu sale na piętrze, w których 
obok kominków i okien zdobnych węgarami, 
znajdują się strzelnice i latryny jako cechy for- 
tecznego przeznaczenia pańskiego mieszkania. 
Widok ze wzgórza na okolicę jest cudownym. 
28 IX 1889 
Łuszczkiewicz. 
SPIS RZECZY. 
strona 
I. Spicimir h. Leliwa kasztelan kra- 
kowski (1312-1352) .... 5 —65 
Słowo wstępne 
5 
Krótka wiadomość o rodzie Leliwitów i po- 
chodzeniu Spicimira 
8 
Zawód Spicimira publiczny 
14 
Życie jego prywatne 
48 
Założenie miasta Tarnowa i Zamku Mel- 
sztyńskiego 
51 
Stosunki familijne 
61 
II. Zamek Melsztyński 1340—1770 mo- 
nografia historyczna .... 67 —103 
Do topografii Melsztyna i Zamku ... 
67 
Kolejni posiadacze Melsztyna 
. 
. 
. 
76—103 
Melsztyńscy 1340-1511 
76 
Jordanowie h. Trąby 1511—1597 ... 
79 
Sobkowie li. Brochwicz i Zborowscy h. Ja- 
strzębiec wspólnie 1597—1639 ... 
85 
Tarłowie h. Topor 1639-1748 .... 
89 
Lanckorońscy h. Zadora 1748-1886 . . 98 
Tablica genealogiczna Mclsztyńskich (do str. 79) 
Kilka uwag prof. Wład. Łuszczkiewicza 
105 
— 
112 
— 
ILLUSTRACYE. 
strona 
Ruiny Zamku Melsztyńskiego (według ry- 
sunku prof. Łuszczkiewicza) .... 
67 
Widok baszty od wschodu (według rysun- 
ku Jana Matejki) 
75 
Widok baszty od zachodu (według rysun- 
ku Jana Matejki) 
81 
Plan ruin Zamkowych (według rysunku 
prof. Wł . Łuszczkiewicza) 
107 
— 
112 
— 
ILLUSTRACYE. 
strona 
Ruiny Zamku Melsztyńskiego (według ry- 
sunku prof. Łuszczkiewicza) .... 
67 
Widok baszty od wschodu (według rysun- 
ku Jana Matejki) 
75 
Widok baszty od zachodu (według rysun- 
ku Jana Matejki) 
81 
Plan ruin Zamkowych (według rysunku 
prof. Wł . Łuszczkiewicza) 
107 
— 
112 
— 
ILLUSTRACYE. 
strona 
Ruiny Zamku Melsztyńskiego (według ry- 
sunku prof. Łuszczkiewicza) .... 
67 
Widok baszty od wschodu (według rysun- 
ku Jana Matejki) 
75 
Widok baszty od zachodu (według rysun- 
ku Jana Matejki) 
81 
Plan ruin Zamkowych (według rysunku 
prof. Wł . Łuszczkiewicza) 
107