/SD-Zarewicz_Ludwik-Leliwita_Spicimir_kasztelan_krakowski_oraz_monografia_Melsztyna.djvu
Leliwita
Spicimir
oraz
Monografía Melsztyna.
Leliwita
Spicimir
oraz
Monografía Melsztyna.
LELIWITA SPICIMIR
KASZTELAN KRAKOWSKI
PRAOJCIEC MELSZTYŃSKICH I TARNOWSKICH
(1313 — 1352)
ORAZ
MONOGRAFIA MELSZTYNA.
Ze źródeł autentycznych napisał
LUDWIK ZAREWICZ,
Członek Komisyi Historycznej Akademii Umiejętności w Krakowie.
Z trzema ilustracyami, jednym planom i tablicy gonoalogiczną
Melsztyńskich.
W KRAKOWIE,
NAKŁADEM DRUKARNI „CZASU" PR. KLUCZYCKIKGO I SPÓŁKI
pod zarządem Józefa Łakocińskiego.
1890.
Osobne znacznie pomnożone odbicie z Kalendarza krakowskiego-
Józefa Czecha na rok 1890.
SPICIMIK h. LELIWA
KASZTELAN KRAKOWSKI *).
Vixere fortes ante Agamemnona
Multi; sed omnes illacrymabilos
Urgentur, ignotique longa
Nocte; carent quia vate sacro.
llorat. Carm. IV. Od . 9 .
redniowieczna przeszłość nasza, skąpo,
urywkowo i przypadkowo tylko przedsta-
wia się w pozostałych dotąd zabytkach.
„Rozpatrując się w nich badacz, — słusznie
w jednem z pism swoich uważa Kraszewski —
wydobywa na jaw dawno zmarłe i zapom-
niane resztki niedogasłego życia; ma on tu
potrosze wszystkiego, ale też i niemało kło-
potu, jakby te luźne szczegóły ze sobą po-
wiązać i stworzyć coś takiego, coby rzucało
światło na czasy i ludzi. Niełatwe to zada-
*) Jestto ustęp z obszerniejszej, do druku przy-
gotowanej pracy, p. t . Melsztyńscy, obejmującej cał-
kowite, ze źródeł archiwalnych czerpane tej rodziny
dzieje od 1312 do 1534 r.
—
6—
nie. Najciekawsze często zdarzenia urywają
mu się nagle, a powszednie snują się nie-
przerwanym wątkiem; niejedna wielce cha-
rakterystyczna i interesująca postać milczy
jakby zaklęta, lub przedstawia się blado i
niewyraziście, gdy powszednia i najpospolit-
sza odrysowuje się nazbyt drobnostkowo; a
ileż to znowu świadectw dawnego życia
krzywdą czasów nazawsze przepadło! Histo-
ryk, chcąc dopełnić przerwaną mowę prze-
szłości, odgaduje czego nie widzi, domyśla
się tego, co zginęło, ocenia mniej lub więcej
trafnie i tworzy obraz bądź co bądź zawsze
niepełny, zawsze niedokładny". I znowu nic
prawdziwszego nad dalszą tegoż autora uwa-
gę : że „los często najmniej charakterystyczne
postacie wybiera na przedstawicieli całych
epok, a ludzie czynu, jeśli ich nie poda po-
tomności jaki skromny kałamarz, przebijają
się przez pokłady wieków ułamkowo, przed-
stawiają się fałszywie i niepełno".
Powyższe uwagi w znacznej części dadzą
się zastosować do męża, o którym pomówić
zamierzamy. Jest nim Leliwita Spicimir czyli
Spytek
1
), od 1331—1350 r. kasztelan kra-
J
) Vf równoczesnych dokumentach i przywilejach
pisany jest zwykle „Spicimirus", również w rocz-
niku Traski i u Długosza. Jan z Czarnkowa nazy-
wa go „Spitco"; Kodeks dyplomatyczny miasta
Krakowa ma go naprzemian to „Spicimirus" (p. 14,
18, 19, 22, 25 i 29), to „Spitko-
1
(p. 15, 16 i 20);
kowski, protoplasta rodu Melsztyńskich i Tar-
nowskich. Postać jego nie wynurza się jesz-
cze z otaczającej ją powłoki do tyla, aby
nam one można w całej pełni okazać. Prze-
ważnie z kroniki Jana z Czarnkowa, z Rocz-
nika Traski, Długosza i różnych dyplomata-
ryuszów dowiadujemy się, że Spicimir za
króla Władysława Łokietka i w pierwszej
połowie panowania Kazimierza W. bardzo
znakomite w kraju zajmował stanowisko, że
działalność jego była bardzo wielostronną i
zbawienną. Wszystko to jednak jest tak ogól-
a Najdawniejsze księgi miasta Krakowa (Mon. med.
aevi hist. t' IV. I'. I, p. 28, 54, 55 i 178) zawsze
„Spitko" lub „Spitco". Ciekawy pod tym względem
jest dyplom Kazimierza W., datowany w Wyszo-
gradzic 22 listopada 1335 r., gdzie w tekście powo-
łany jest jako: Sbitko Crac. Castellanus,
przy-
wieszona zaś pieczęć pokazuje w otoku napis: „Spi-
cimirus" (Mosbach:' „Przyczynki itd." p. 74—76).
Raz jedyny — na dyplomie Kazimierza W. dat.
w Krakowie 15 maja 1340 r., wymieniony on jest
z polska „Spyczmierz" [Cod. Pol. Min. III, p. 39).
Zdaniem niektórych imie starosłowiańskie „Spytek"
ma być identyczne z kalendarzowem „Rogatiaims;"
Weidenbacha Galendarium hist. christ. p. 154 wy-
kazuje trzech tegoż imienia świętych, a to pod d.
24 riiaja, 26 października i 28 grudnia. Przy tej
okazyi zbytecznem nie będzie przypomnieć, że imię
to w polskiem brzmiało: Spytek, nie zaś jak obecnie
niektórzy piszą: Spytko; naj wymowniej o tem świad-
czą liczne w Helcia „Starodawnych prawa pol. Po-
mnikach" t. II, przytoczone zapiski, mianowicie n.
3901, 3918, 4171, 4291 itd , w których obie formy
w pierwszym przypadku: polska Spytek i zlaciń-
szczona Spitco (celem ułatwienia przypadkowania),
się znachodzą.
—
8—
nikowo, ułamkowo lub okazyonalnie tylko
wspomniane, albo w tok opowiadania wple-
cione, że z okruchów tych niepodobna jeszcze
skończonego złożyć tego męża obrazu. Poda-
jąc przeto w niniejszem biograficzną o Spi-
cimirze wiadomość, nie rościmy sobie preten-
syi do wykończonej onej całości; pragniemy
tylko z tych wskazówek, jakie nam o nim
kroniki i dokumenta archiwalne przechowały,
ile możności rzetelny naszkicować rys jego
życia, charakteru, publicznej i prywatnej dzia-
łalności, z dorzuceniem kilku nowych ze stro-
ny naszej spostrzeżeń -) .
Ród Leliwitów, którego latoroślą był nasz
Spicimir, podobnie jak Starzów, Szreniawi-
tów, Odrowążów, Abdanków i innych, nale-
żał do najstarszych w Polsce rodów, których
szlachectwo nie zna historycznego początku.
Orzechowski, w „Żywocie Jana Tarnowskie-
go" mówiąc, że Leliwa w starosłowiańskiem
5
) Pierwszą nieco treściwszą wiadomość o Spici-
mirze i początkowym Melsztyńskich rodowodzie po-
dał Szajnocha w przypiskach do I tomu dzieła
swego „Jadwiga i Jagiełło". Rezultaty własnych
w tym przedmiocie poszukiwań w osobnej ogłosił
broszurze M. A. Turkawski, pod tytułem : „Spicimir
herbu Leliwa". Lwów, 1876, str. 48 in 8o. Recenz3*ę
tej zbyt pospiesznie wydanej, mnóstwem błędów
rażącej pracy, zamieścił Dr Ksawery Liske w ..Kra-
kowskim Przeglądzie krytycznym" 187ti r., Nr 1,
str. 4-ii .
—
9—
znaczy „patrzwa sam," dodaje, że Leliwici
„już za Bolesławów Wielkich są w kronikach
i przywilejach wspominani."
Które miejsca były pierwotnem Leliwitów
siedliskiem? nie umiemy powiedzieć, lecz
z biegiem czasu ród i cli rozszerzył się po
całej Polsce tak dalece, że według Niesiec-
kiego („Herbarz" t. VI s. 41 —2 wyd. Bobr.)
herb Leliwa 133 domom był wspólny. Nie
wznosząc się zrazu szybko, rośli oni powoli
w cieniu, a historycznie występują najpierw
w Małopolsce w okolicach Wiślicy, gdzie
w drugiej połowie XIII i w początkach XIV
wieku z komesem Jakubem z Piasków Bo-
bolą i naszym Spicimirem szerszego docze-
kali się rozgłosu. To co Długosz (lnaig. sen
Clen. li. Pol. Opp. omn. I p. 563 i Benef.
II p. G) o Jakubie Boboli przytacza, każe
nam się domyślać, żo między obydwoma
tymi stryjcami herbowymi, prócz herbowego,
jakieś ściślejsze jeszcze zachodziło powino-
wactwo, o którem Długosz wprawdzie natrą-
ca, lecz onego bliżej nie wyjaśnia.
—
Nie
od rzeczy również będzie na tern miejscu do-
dać, że współczesnym Spicimirowi był „co-
mes Nicolaus dictus Bobola,"
tytułowany
w dyplomie Kazimierza W. z 1333 r. jako
„subpincerna nostra consortis," a powtórnie
w dokumencie z r. 1338 jako „reginae anti-
10
quae pincerna (ob. Cod. dipl. Pol. Min. t . Ill
p.Gi27).
Lecz czas już przejść do .właściWego za-
dania naszego.
O pochodzeniu, rodzicach i dacie urodze-
nia Spicimira, nic pewnego nie wiemy; rów-
nież i początkowe życia jego koleje aż do
1312 r. są nam całkiem nieznane. Długosz,
zaprzyjaźniony z domem Melsztyńskich, po-
daje wprawdzie w dziełach swych niejakie
o Spicimira pochodzeniu wiadomości, które,
jakby się zdawało, mógł był łatwo z prze-
chowujących się w tym domu tradycyj fami-
lijnych zaczerpnąć; lecz historyk ten, wbrew
naszym oczekiwaniom, w tym punkcie sam
z sobą nie jest w zgodzie. Raz bowiem po-
wiada
3
), że twórcą herbu Leliwy, pokazują-
cego w polu niebieskiem niepełny księżyc
z żółtą gwiazdą, był szlachcic z Niemiec
Nadreńskich, nazwiskiem Spicimir, herbu
Krzesiwo (ignile), który, przybywszy za cza-
sów króla Władysława I z nad Renu do
Polski, następnie połączył się i jedną utwo-
rzył z onym domem polskim rodzinę, co
w herbie niepełny księżyc czerwony z takąż
gwiazdą nosił (tj. z domem Bobolów). Na innem
-
1
) W traktacie: Insignia seu clenodia liegni
Poloniae,
wydrukowanym przez prof. Muczkow-
skiego razem z Długosza Banderia
Prutenorum.
Kraków, 1851, p. 57—58, a powtórnie w tomie I
wszystkich dzieł Długoszowyeh wyd. Przezdzieckiego.
—
11—
zaś miejscu
4
), powtarzając, że ród szlachecki
Leliwitów z okolic Renu i krwi niemieckiej
swój początek wywodzi, utrzymuje, że ród
ten, noszący za godło gwiazdę sześcio-pro-
mienną, objętą do polowy rogami niepełne-
go księżyca w polu niebieskiem, — w na-
dziei dobicia się w obczyznie lepszego bytu,
za panowania króla Władysława I, który
w r. 1200 (sic) u Polaków zaczął panować,
a dla wzrostu małego, Łokietkiem był zwany,
z owych stron do Polski przybył i tu na
kilka rodzin się podzielił, między któremi
Spicimir, zajmujący pierwsze stanowisko, był
komesem krakowskim.
W obu tych sprzecznych z sobą, bałamut-
nych podaniach Długoszowych przeważa
główne zdanie: że protoplasta polskich Leli-
witów, Spicimir, był szlachcicem niemieckim,
że przybył za czasów Władysława Łokietka
z Niemiec Nadreńskich do Polski i został tu
komesem (wysokim dostojnikiem) krakow-
skim. Późniejsi też pisarze i heraldycy nasi,
idąc ślepo za wskazówką Długosza, bez wszel-
kiego zastanowienia się, robią Spicimira
Niemcem, aczkolwiek wszystko za tem prze-
mawia, iż tenże na naszej wzrósł ziemi i był
z krwi i kości Polakiem. Najpierw tak imię
jego Spicimir czyli Spytek, jak i nazwa
4
) Liber Bencfic. t. I, p. 604
—
12—
herbu Leliwa, są, jak wiadomo, czysto sło-
wiańskie, ani u Niemców, ani indziej uży-
wane. Po wtóre, był Spicimir, jak się niżej
wykaże do 1312 r. zwyczajnym, na dzie-
dzicznem imieniu Dębno siedzącym szlachci-
cem, który odtąd w publicznej służbie, zwy-
kłym po szczeblach urzędniczej hierarchii
postępując torem, doszedł do najwyższego
w kraju dostojeństwa, kasztelanii krakow-
skiej. A wątpić należy, iżby tak przezorny,
jak nasz Łokietek, monarcha, który niechęt-
nie patrząc na zagrażającą krajowi niem-
czyznę, rządy swe na żywiole polskim opie
rał, wbrew dotychczasowym praktykom i zwy-
czajom, świeżego z Niemiec przybysza fory-
tować chciał na naj pierwszą w kraju godność.
Jeden jeszcze, jak sądzimy, niemniej stanow-
czy dowód, przemawiający za krajowem Spi-
cimira pochodzeniem, zachowujemy sobie na
później. v
Udowodniwszy polskie Spicimira pocho-
dzenie, może nam się jeszcze uda wyśledzić
również najbliższych jego antenatów. Docho-
wał się przypadkiem w całej osnowie w od-
pisie autentycznym przywilej Mikołaja, kasz-
telana sandomirskiego, dla Tomka ze Skały
na założenie sołtystwa we wsi Glanowie,
w ziemi krakowskiej
5
). Przywilej ten jest
5
) Helcel: „Pomniki prawa polsk." t. II, p. 911.
n. 4532.
—
13—
zaopatrzony ratyfikacyą króla czeskiego a
księcia krakowskiego Wacława, datowaną
w Krakowie, dnia 21 maja 1295 r., wobec
kilku dygnitarzy duchownych i świeckich
jako świadków, między którymi wymieniony
jest także: Comes Jacobus filius Spicimiri
castellanus Wislicensis, który, jak się z in-
nego dokumentu dowiadujemy, siedział już
na kasztelanii 1270 r.
6
). Lubo o tym kome-
sie Jakubie, krom tych dwóch wzmianek,
nigdzie więcej nie słychać, ani nie wiedzieć,
jakim się tenże pieczętował herbem, zwrócił
on jednak z powodu imienia ojca swego, Spi-
cimira, naszą na siebie uwagę. Imię to „Spi-
cimir", bodaj czy nic po raz pierwszy w do-
kumencie tym napotykamy. Rzecz wiadoma,
że podówczas, jak i później jeszcze, w wielu
rodzinach pewne imiona stale się powtarzały.
Jak u Teczyńskich imiona: Jan i Andrzej,
u Szafrańców i Kmitów: Piotr i t. d., tak u
Holsztyńskich, począwszy od XIV aż do
końca XV wieku imię Spicimir czyli Spytek
w każdej generacyi ciągle przeważa. Ze ów
Comes Jacobits był Małopolaninem, wskazuje
urząd jego — kasztelania wiślicka; a wła-
śnie w pobliżu Wiślicy i w tymże powiecie
l5) Dokument ten Bolesława księcia krak. i sandom.
datowany w Sandomierzu 1270 r., w którym mię-
dzy świadkującymi powołany jest: comes
Jacobus
castellanus wisliciensis,
ob. Piekosińskicgo „Ko-
deks dyplom. Małop". t. II, str. 176.
—
14—
leży dziedziczna naszego Spicimira posiadłość
Wielki i Mały Piasek (Arena); co więcej,
tak on jak i syn jego Rafał, obaj siedzieli
później na kasztelanii wiślickiej. Kombinując
wszystko razem, przychodzimy do wniosku:
że nasz Spicimir był synem Comesa Jakuba,
kasztelana wiślickiego a wnukiem owego
Spicimira, i że ku uczczeniu pamięci dziada,
imię jego na chrzcie odebrał, które odtąd
charakterystycznem rodziny Melsztyńskich
stało się imieniem.
Żywot i zawód publiczny Spicimira czyli
Spytka, przypadają na czasy Władysława
Łokietka i pierwszą połowę panowania Ka-
zimierza Wielkiego.
Z pozostałych dotąd równoczesnych dyplo-
mów, przywilejów i zapisków urzędowych,
można dość dokładną o publicznym Spicimira
zawodzie powziąć wiadomość. Najwcześniej-
szą o nim wzmiankę napotykamy w przy-
wileju Władysława Łokietka, piszącego się
jeszcze księciem krakowskim, sandomierskim
i t. d., wydanym w Sączu, dnia 17 kwietnia
1312 r. Przywilejem tym Łokietek za wiec-
ników swych doradą, wyzuwa mieszczan kra-
kowskich dla jawnej zdrady i przeniewier-
stwa przeciw niemu, z wszelkich przywile-
jów, wolności, łask i darowizn, a mianowicie
—
15—
dany im przywilej pobierania cła na Popra-
dzie, w ziemi Sandeckiej, wedle zamku Ry-
ter, unieważnia i rzeczone cło zakonnicom i
klasztorowi św. Klary, w ziemi Sandeckiej,
napowrót przez siebie założonemu, przyznaje.
Owoż między świadkami wymienionymi
w tymże przywileju czytamy: na miejscu
pierwszem Stefana, wojewodę kujawskiego;
na drugiem Tomasza, łowczego krakowskiego;
a na trzeciem Spytka (Spitco) de Dambna bez
żadnego jeszcze tytułu
7
). W pół roku póź-
niej, tj. na rokach walnych (Judicium ma-
+
gnum), odprawianych przez Łokietka w Kra-
kowie 18 listopada 1312 r., tenże „D. Spitko"
występuje po raz pierwszy z tytułem vena-
tor Cracoviensis, którym został po owym wyż
wspomnianym Tomaszu
8
). Ale w dyplomie
Łokietka, wydanym w Sandomierzu 25 stycz-
nia 1315 r. na rzecz niejakiego Mikołaja,
powołany jest między obecnymi Spithco de.
Dambna; (powtórnie w tymże roku Spicimi-
7
) Przywilej ten oblatowany w grodzie krak.
1593 r., ob. Rellat. t. XIX, p. 2242 —2243. Podaje
go w streszczeniu, w przekładzie polskim, Szczęsny
Morawski w Sądeczczyznie t I, str. 205 —206 z mylną
datą 15 maja, zamiast 17 kwietnia (XV
calendas
maji). W całości ma go Piekosińskiego: Codex
dipl. Poloniae Minoris t. II, p. 224—225.
*) Monum. med. aevi hist. t. IV. P. I, p. 28
n. 252. Ów Tomasz czyli Tomisław, awansując na-
stepnie wyżej, umarf w końcu wojewodą krakow-
skim 1320 r., i po nim znowu Spicimir zasiadł na
krześle tegoż województwa.
—
16—
rus de Dambno, Arch. ks. Sanguszków w Sła-
wucie II, p. 8), bez żadnego tytułu; tak sa-
mo, jak następnie 1316 i 13 maja 1317
roku
9
), z czego wnosimy, iż musiał zrzec się
łowiectwa. Że ów Spytek, piszący się de
Dubno, Dambna, lub Dambno (dzisiejsza wieś
Dembno w obwodzie Sandeckim, powiecie
Nowotarskim), nie jest kto inny, jak nasz
Spicimir czyli Spytek, widać ztąd, iż tenże
o wiele później jeszcze jest w posiadaniu
tejże wsi, którą dopiero w r. 1327, jak na
swem miejscu usłyszymy, za część wsi Tar-
nowo, należącą do Leonarda, syna Dersława,
zamienił
10
). W drugiej połowie, tj. 19 czerwca
1317 r., Spicimir pisze się już kasztelanem
Sandeckim
n
). Dnia 24 czerwca 1319 r.
czytamy go po raz pierwszy kasztelanem
wiślickim
1!i
), którym będąc, wybiera pospołu
ze starymi rajcami na dniu 22 lipca 1319 r.,
z rozkazu księcia, (tj. Łokietka, nietytułują-
9
) Cod. dipl. Minor. Pol. t. I, p. 179-180
n. 150; Mon. med. aevi hint. t. IV, p. 39 n. 366 i
p. 44 n. 433.
Bartoszewicz: Cod. dipl. Poloniae t. III,
p. 184.
") Mosbach: „Przyczynki do dziejów polskich.
Poznań, 1860, str. 71 i 72; dyplotn datowany w Kra-
kowie w dzień św. Gerwazego i Protazego (19
czerwca) 1317 r., ob. także Cod. dipl. Min.
Pol.
t. II, p. 234.
'') X. Gacki: „Benedyktyński klasztór św. Krzyża
na Łysej górze". Warszawa, 1873, str. 196 i Cod.
dipl. Min. Pol. t. II, p. 245.
A
—
17—
cego się jeszcze królem), nowych rajców kra-
kowskich. (Monum. med. aevi. hist. P. T,
p. 55). Na dniu 13 stycznia 1320 r. koronuje
się w Krakowie Władysław Łokietek kró-
lem polskim, przeznacza Kraków, dawną
dzielnicę przodka swego Kazimierza Spra-
wiedliwego, na stolicę Ziem polskich, i po
zaszłej niebawem śmierci Tomisława, mia-
nuje Spicimira wojewodą krakowskim
13
).
W tym charakterze posłując do Bolesława,
księcia brzeskiego i lignickiego, załatwia on
ugodą na dniu 14 października 1322 r., spór
0 wynagrodzenie szkód podczas wojny tegoż
roku przez wojska klasztorowi PP. Cyster-
sck w Trzebnicy wyrządzonych (Cod. dipl.
Silesiae t. V, p. 240, przyp. 1). Wreszcie
w r. 1331 dosługuje się Spicirnir najwyższej
w kraju godności świeckiej; albowiem po
śmierci Nawoja z Morawicy h. Topór, oddaje
mu król wakującą po tymże kasztelanię kra-
kowską ,4
), którą on odtąd przez lat blisko 20
dzierży. \
") Pod dniem 11 stycznia 1320 r. tytułuje się
tenże po raz ostatni kasztelanem wiślickim, a dnia
1 czerwca t. r . nazwany już Palatinus Cracorien-
sis. Ob. „Najstarsze księgi miasta Krakowa". Części,
str. 54, n. 541 i str. 58, n. 577.
") Kasztelanem krakowskim czytamy go po raz
pierwszy w dyplomie Łokietka, wydanym w Chę-
cinach dnia 26 maja 1331 r. Nakielski: Miecliovia,
p. 256-257 i Cod. dipl. Pol. Minor. II, p. 277.
2
—
18—
Widzimy więc, że Spicimir całą swoją pu-
bliczną karyerę zawdzięcza Łokietkowi. A
ma to także swoje znaczenie. Któż nie wie,
że czasy Łokietkowe, były to czasy nadludz-
kich prawie walk, przygód i wysileń jedne-
go z największych królów naszych, zanim
tenże stojącą już nad krawędzią przepaści
Polskę, z pośród powszechnego zamętu i roz-
stroju wydarł, rozszarpane jej członki w jedno
ciało złączył, a następnie żeniąc syna swego
Kazimierza z córką W. K . litewskiego Ge-
dymina Aldoną, Polsce nowy polityczny kie-
runek, w zjednoczeniu z Litwą wskazał. Czy-
tając te dzieje, podziwiać nam trzeba ów
stalowy hart i ową moc ducha, a nade-
wszystko owe niezwykle u nas przymioty:
tęgość moralną i żelazną wytrwałość Łokietka,
nieopuszczające go nawet w chwilach naj-
większych niepowodzeń i przeciwności, gdy
się gwiazda fortuny nazawsze odeń zdawała
odwracać. I takiego to monarchy umiał Spi-
cimir zjednać sobie ufność, względy i zado-
wolenie do tyla, iż król ten nietylko foryto-
wał go na najwyższe urzędy, ale nadto da-
rowując mu na zjeździe wiślickim wieś Mały
Tarnowiec, w dotyczącym dyplomie z dnia
24 kwietnia 1328 roku, wyraźnie nadmie-
nia, że czyni to „z uwagi na korzystne,
wierne i wielokrotnie świadczone służby je-
—
19—
go"
15
). Wszystko to wskazuje, że Spicimir
nie musiał być zwykłej miary mężem. Wpraw-
dzie występuje on na arenę publiczną do-
piero w czasach, gdy Łokietek po kilkakrot-
nem wygnaniu, na dobre już zasiadł był na
polskim tronie, ale też odtąd wiernie mu do-
pomaga w utrzymaniu całości państwa i staje
się jedną z najwybitniejszych postaci rządów
tego króla.
Lecz wróćmy do rzeczy głównej. Ten sam
rok, który Spicimirowi przyniósł kasztelanię
krakowską, pamiętnym jest, w dziejach na-
szych świetnem, aczkolwiek w skutkach swych
małoznaczącem Łokietka nad Krzyżakami,
pod Płowcami (27 września 1331 r.) zwy-
eięztwem, gdyż pozostawiając ich w posiada-
niu wydartych Polsce ziem, mianowicie Po-
morza, zawarto z nimi jednoroczny rozejm.
W wyprawie tej walczył po raz pierwszy
przy boku ojca 21-letni królewicz Kazimierz,
a biorący w niej również udział nasz kasztelan
krakowski, poniósł tak dotkliwe szkody, iż
król Kazimierz wkrótce po objęciu tronu,
pragnąc mu one powetować i oraz wierne
służby jego wynagrodzić, darował mu wolny
15
i Bartoszewicz : Cod. dipl. Pol. III, p. 185, n. 82.
gdzie król mówi : „quod attendentes et consideran-
tes grata ac fidelia servicia, que nobis íidelis nostor
•comes Spicimirus palat. Crac, multipliciter exhibait
et adhuc in futurum animo diligenti paratus est ex-
hibere" etc.
4*
—
20—
plac i dom murowany przy idicy św. Fran-
ciszka (Brackiej) w Krakowie, o czem na
swem miejscu będzie jeszcze mowa.
W lecie, następnego 1332 r. raz jeszcze
duch wojowniczy Łokietka przypasuje do bo-
ku miecz i przywdziewa zbroję. Tym razem
szlo mu o to, aby ukarać książąt szląskich,
którzy nie dość, że ku hańbie polskiego po-
chodzenia swego dobrowolnie się królowi
czeskiemu Janowi poddali (1327), lecz nadto
granice polskie tajeinnemi napady ciągle nie-
pokoili. Długosz (Hist. L. IX an. 1332) po-
daje, że Łokietek po zdobyciu i spaleniu 50
z górą warowni i zamków, pod silnie obwa-
rowany, przez Czechów, Szlązaków i Niem-
ców broniony Kościan podstąpił, i że króle-
wicz Kazimierz, nie czekając na ojca rozka-
zy, twierdzę tę z niezrównanem męstwem
zdobył. Późniejszy zaś Starowolski (Sarma-
tiae bellat. p. 65), bez przytaczania jednak źró-
dła dodaje, że w wyprawie tej Spicimir, (któ-
rego on, idąc za mylną wskazówką Długosza,
niewłaściwie Janem Melsztyńskim nazywa),
na czele swych hufców dzielnie się popisy-
wał : magna fortitudinis
suae praebuit exem-
pla.
Byłato już niestety ostatnia Łokietka wy-
prawa wojenna. Skołatany wiekiem (liczył
bowiem lat 73) i tyloma przygody, popadł
dnia 2 marca 1333 r. w śmiertelną niemoc.
—
21—
Godziny jego już były policzone, nadziei ża-
dnej nie było, ni rady. Rzewną ostatnich
chwil króla podaje opowieść Rocznik Traski
16
),
z którego odnośny ustęp tu kładziemy:
„Gdy już król zbliżanie się śmierci uczuwał,
'/, wielką serca skruchą wyspowiadał się O.
Eliaszowi z zakonu kaznodziejskiego, poczem
Spicimir kasztelan, i Jarosław (ze Skotnik)
archidyakon, krakowscy, czuwający przy ło-
żu chorego, z głośneni łkaniem doń prze-
mówili, iżby swego Kazimierza, przeznaczo-
nego na następcę tronu po sobie, względom
i życzliwości szlachty polecił. Czemu czy-
niąc tenże zadość, gasnącym już głosem
odezwał się uprzejmie do Spicimira i Jaro-
sława, tudzież innych otaczających go, w te
słowa: „o mężowie! mnie i synowi memu
wielce przychylni, oby syn mój idąc za mym
przykładem, z wami wedle myśli mojej po-
stępował, i obyście jego tak samo, jako i
mnie miłowali. Lecz gdyby, co Boże uchowaj,
inaczej być miało, natenczas rzecz tę waszej
rozwadze i wierności, mnie zawsze okazy-
wanej, z ufnością polecam". To rzekłszy i
wszystką szlachtę pospołu wszelakim wzglę-
dom obecnego tamże syna, kochanego Ka-
zimierza, poruczywszy, zasnął w Panu na zaw-
sze. Podobny opis skonu Łokietka podaje
?9 Bielowski: Monum. Pol. hisł. t. II, p. 858.
—
22—
także Długosz w księdze IX swych Dziejów
(an. 1333), z tym dodatkiem, iż w ostatniej
chwili „błogosławił synowi swemu, upómina-
jąc go, aby rządził sprawiedliwie narodem,
i zdradą przez Krzyżaków wydarte Polsce
dzielnice, mianowicie Pomorze, nazad odebrał".
Umarł Łokietek na zamku krakowskim
w pierwszych dniach marca 1333 r. Zwłoki
jego złożono na wieczny spoczynek w na-
wie lewej katedry na Wawelu, nieopodal
trumny św. Stanisława, i uczczono skrom-
niejszym od innych pomnikiem, bez żadnego
napisu. Lecz najwspanialszy pomnik, bo nie-
wygasłą wdzięczność w sercu całego narodu,
sarn sobie wystawił ten król, maluczki wzro-
stem, ale olbrzymiego ducha, którego przy-
gody, jak się trafnie Caro wyraża, „równają
się prawdziwie bohaterskiej epopei".
Jeżeli Spicimir talentem i pracą zdobył
sobie za Władysława Łokietka pierwsze
w kraju stanowisko, to powaga i znaczenie
jego więcej się jeszcze wzmogły, gdy po
wstąpieniu na tron syna jego, młodego Ka-
zimierza, jak współczesny Jan z Czarnkowa
w swej kronice
17
) wspomina, przydany zo-
") Bielowski: Monum. Pol. hint. II, p 638: „quo-
rum (t. j . Zbyszka dziekana i Spytka kasztelana kra-
kowskich) consilio Kasimirus Bex protunc (1336) iu-
venis regebatur."
—
23—
stał temuż wraz z Zbyszkiem, proboszczem
katedralnym
I8
), za doradzcę i przewodnika.
Obszerniej o tym przedmiocie traktuje Dłu-
gosz w księdze IX Dziejów polskich pod
r. 1333, który podawszy pierwej opis koronacyi
• Kazimierza w dzień św. Marka Ewang. (24
kwietnia), tak dalej rzecz prowadzi: „a że
Kazimierz, nowy król polski, nie miał jesz-
cze lat sposobnych i dojrzałego wieku, przy-
dany mu został za przewodnika (in guber-
natorem) Jasiek z Melsztyna, kasztelan kra-
kowski, mąż obrotny, roztropny, wielki i do-
świadczony miłośnik kraju, według którego
zdania i postanowienia zarząd całego pań-
stwa zbawiennie był prowadzony, i za któ-
rego przezornem staraniem wkrótce wielkie
bogactwa zebrane i skarb królestwa napeł-
niony został"
19
).
W relacyi tej Długosza trzeba nam wy-
tknąć dwie niedokładności. Najpierw igno-
ruje on zupełnie proboszcza kat. krakow.
Zbyszka (Zbigniewa), którego współczesny
I8
) Tenże Zbyszek (Zbigniew) był już w r. 1330
kanclerzem Łokietka; obacz przywilej z dnia 7
marca t. r. w Liskiego: „Archiwum lwowsk. Bernard."
t. V, p. 2 . Zbyszek umarł dziekanem kat. krak. 1356 r.
19
) Długosii Ilist. Pol. sub a. 1333: „Et quo-
niam Kasimirus novus Rex nondum ad annos ma-
turae et digestae aetatis pervenerat, Jaszko de Mel-
sztin, castellanas cracoviensis, vir t'rugi, industrius
et in Rpblicam magni ct experti zeli, in guberna-
torem lili adiunctus est.'
—
24—
Jan z Czarnkowa wyraźnie wraz z kaszte-
lanem krak. Spyłkiem, jako przewodników
młodego króla Kazimierza wymienia. Prze-
milczał go zapewne nasz historyk z przy-
czyny, iż tenże mniej czynnie, lub niedość
wybitnie występował na tem stanowisku.
Powtóre wyprowadza Długosz ni ztąd ni
zowąd, jakby Deum ex machina, na scenę
w roli kasztelana krak. i jedynego mentora
królewskiego, nieznanego wcale dotąd Jaśka
z Melsztyna
20
), on, który przed chwilką znal
kasztelanem krakowskim, stojącego przy
śmiertelnem Łokietka łożu Spicimira, a co
lepsza, który sam gdzieindziej (Benejic. I,
p. 478) pod r. 1343, a więc o 10 lat później,
wymienia Spicimira (Spiczmerus) kasztela-
nem krakowskim. Lecz podobne quid pro
quo nie rzadko przytrafia się Długoszowi.
Pominąwszy już świadectwo Jana z Czarn-
kowa, spora ilość równoczesnych, dotąd do-
chowanych dokumentów, przywilejów itp.,
stwierdza, że Spicimir czyli Spytek od 1331
do włącznie 1350 r. dzierżył kasztelanię kra-
so
) Jan, czyli Jasiek z Melsztyna, był starszym
synem naszego Spicimira i został kasztelanem krak.
dopiero 136G r. nie zaś 1333 r., jak mylnie Długosz,
a za nim wszyscy późniejsi historycy podają. W r.
1333 Jan nie piastował jeszcze żadnego urzędu i
nie mógł się nawet pisać wtedy z „Melsztyna , bo
ojciec jego dopiero w r. 1340 budowę tego zamku
rozpoczął.
—
25—
kowską. Wszystkie więc zalety, jakie Długosz
powyżej Jaśkowi z Melsztyna przyznaje,
odnieść trzeba do Spicimira, a faktem jest,
że nasz Spicimir, zostawiając za sobą w skrom-
nym cieniu kolegę swego Zbyszka, najzu-
pełniej na owe pochwały Długosza zasłużył,
o czem nas dalszy tok żywota jego prze-
kona. n,-
Chcąc należycie ocenić, jakie zadanie miał
Spicimir, przyjmując na się przewodnictwo
i kierunek w rządach młodego króla, oraz
z jakim się skutkiem z tak zaszczytnego powo-
łania wywiązał, wypada nam choćby w prze-
lotnym zarysie skreślić przebieg młodości,
charakter i usposobienie syna Lokietkowego,
tudzież stan i położenie kraju w chwili wstą-
pienia jego na tron.
Kazimierz, jedyny syn Wł. Łokietka i Ja-
dwigi córki Bolesława Pobożnego, księcia ka-
liskiego, przyszedł na świat 30 kwietnia 1310 r.
w miasteczku Kowalu na Kujawach. W pięt-
nastym roku życia (1325) ożenił go ojciec
z Aldoną (Anną) córką W. X . litewskiego
Gedymina, wydawszy kilka łat wcześniej
(1320) swą córkę Elżbietę za Karola Roberta
z domu Anjou króla węgierskiego, przez co
ściślejsze zawiązały się stosunki Polski z Li-
twą i Węgrami.^Większą część młodych lat
—
26—
spędził nasz królewicz na wytwornym dwo-
rze szwagra swego przy boku serdecznie doń
przywiązanej siostry Elżbiety. Tutaj miał spo-
sobność przypatrzyć się bliżej rządom Karola
Roberta, który nietylko iż władzy swej umiał
większej dodać powagi, lecz nadto przez oży-
wienie w kraju religii, umiejętności i handlu,
więcej niż którykolwiek z poprzedników jego
przyczynił się do kwitnącego stanu i zewnę-
trznego blasku Węgier. Ale z drugiej strony
młody Kazimierz zapoznawszy się z panują-
cym na tym dworze włosko-francuskim oby-
czajem, ucierpiał moralnie, polubił szumne,
nie zbyt z powagą majestatu licujące rozryw-
ki i stał się namiętnym aż do końca swego
życia wdzięków niewieścich wielbicielem;
dość tutaj wspomnieć o głośnej, tragicznej
awanturze (1330) z Klarą, córką magnata
węgierskiego Felicyana Zacha
21
). I któżby
się był spodziewał, że ten zniewieścialy na
pozór i rozpustny młodzieniec kiedyś sam
21
)0 tom zdarzeniu kroniki węgierskie tak wspo-
minają: Memoriae produnt historici nefandum Feli-
ciani dc genere Zach facinus, qui die 17 Aprilis
1330, dum rex cum familia Yisegradini pranderet, in
triclinium irrumpendo, laesa resfina Elisabeth, regem
quoque et tilios necidaturus esset, nisi captus et mem-
bratim concisus fuisset; causam aliqui fuisse referunt,
concubitum Clarae, filiae dicti Zach, cum Casimiro
fratre reginae, per banc mira arie procuratum. Ob .
Matjlen Chronic der Hunnen cap. 70 i Chronicon
Budense ediłum per Podhradczky 1838 p. 244
-
27—
jeden w dziejach naszych zjedna sobie przy-
domek Wielkiego?
Zasiadając na tronie ojca, Kazimierz nie
znalazł ową dawną od morza do morza się-
gającą Bolesławów Polskę, lecz zaledwie jej
połowę, to jest: księstwo Brzeskie, Sieradz-
kie, Łęczyckie, Poznańskie, Kaliskie, Kra-
kowskie i Sandomirskie, silną Łokietka dło-
nią w jcdnę całość świeżo zespolone. Wsze-
lako i to królestwo po tylekroć wojnami do-
mowemi dręczone i rozrywane, po tylekroć
obcemi najazdami pustoszone i niweczone,
w bardzo krytycznym i opłakanym znajdo-
wało się stanie. Z zewnątrz ciągle mu nie-
bezpieczni zagrażali sąsiedzi, mianowicie owi
zaciekli wrogowie Krzyżacy i związany z nimi
król czeski Jan Luxemburczyk, następca Wa-
cława III, tytułujący się na mocy spadku
po obn Wacławach królem polskim. Wewnątrz
zaś cały kraj wskutek ustawicznych Łokietka
wojen, przedstawiał najsmutniejszy obraz nie-
ładu, zniszczenia i nędzy.
Bardzo więc mądrze przezorni małopolscy
Panowie postawili przy tronie młodego i nie-
doświadczonego jeszcze króla, męża takiego,
jakim był wypróbowany pod Łokietkiem ka-
sztelan krak. Spicimir, aby synowi jego wy-
trawną radą i dojrzałem służył doświadcze-
niem. Widzimy też, iż mąż ten w poczuciu ca-
łej wagi swego obowiązku, aż do końca dni
—
28—
swoich z gorącem poświęceniem i nieza-
chwianą wiernością oddany młodemu monar-
sze, pracował z nim razem niezmordowanie
nad uszczęśliwieniem ojczyzny i przywróce-
niem jej dawnego znaczenia i świetności.
Zaznaczyć tu pierwej musimy, iż jakkol-
wiek Spicimir już z zajmowanych przez się
stanowisk urzędowych, niejednokrotnie do-
bywał oręża w obronie rodzinnego kraju
przeciw licznym jego wrogom, to przecież
zdolnością i usposobieniem swem był wię-
cej dyplomatą niż żołnierzem. Ztąd też mniej
słychać o czynach jego wojennych, a więcej
o pracach dyplomatycznych. Jak sobie przy-
pominamy, posłował on za Władysława Ło-
kietka raz już w roku 1322 do Szląska w spra-
wie wynagrodzenia szkód klasztorowi trze-
bnickiemu; wszakże obszerniejsze do dyplo-
macyi pole otworzyło mu się dopiero pod
panowaniem króla Kazimierza, jak się zaraz
przekonamy.
Pierwszą i najnaglejszą rzeczą, po objęciu
przez Kazimierza rządu, było: szukać tak nie-
zbędnie dla kraju potrzebnego pokoju, a prze-
dewszystkiem uwolnić go od zewnętrznych
nieprzyjaciół, mianowicie Krzyżaków, z któ-
rymi zawarty w r. 1332 przez Łokietka je-
dnoroczny rozejm, kresu właśnie dobiegał.
Rozprawić się z nimi orężnie przy ówczes-
nym stanie Polski, nie łatwem było zadaniem.
—
29—
Krzyżacy bowiem posiadając Prusy, Pomo-
rze, Inflanty, Kujawy, Ziemię chełmińską, do-
brzyńską i michalowską, a przytem w domu
dobrze zagospodarowani, we wszystkie po-
trzeby wojenne byli doskonale zaopatrzeni,
a mając skarb dobrze napełniony, mieli też
i kondotyerów z wszelkich stron Europy
zawsze na swoje zawołanie. Nie pozostawało
więc Kazimierzowi nic innego, jak zawrzeć
z nimi stały pokój, i oraz uwolnić się sta-
nowczo od roszczeń króla czeskiego Jana Lu-
xemburskiego do korony polskiej.
Przeprowadzenie tych skomplikowanych ne-
gocyacyj było przeważnie Spicimira zada-
niem. Ponieważ z powodu wcześniej z Janem
Luxemburskim, ścisłym Krzyżaków sprzy-
mierzeńcem, rozpoczętych rokowań nie można
było jeszcze stanowczego z Zakonem zawrzeć
pokoju, przeto umową spisaną w Krakowie
d. 25 kwietnia 1333 r., rozejm ów z r. 1332 na
dawnych warunkach przedłużony został, naj-
pierw do św. Jana Chrzciciela 1334 r. a po-
tem, z przystąpieniem doń także książąt Prze-
mysława sieradzkiego i Władysława łęczyc-
kiego, do d. 24 czerwca 1335 r. Świadczy
o tem dyplom, wydany w Krakowie 15 maja
1334 r. przez króla Kazimierza przy współ-
udziale wyższych dygnitarzy państwa, mię-
dzy którymi kasztelan krakowski Spici mir
—
30—
pierwsze zajmuje miejsce
23
). Tymczasem dla
skuteczniejszego poparcia rokowań z królem
Janem Luxemburskim, użył Kazimierz pośre-
dnictwa szwagra swego króla Karola Roberta
i tym końcem w lecie 1335 r. wysiał doń
do Trenczyna poselstwo z obudwoma swymi
mentorami: Spieimirem i Zbigniewem na czele.
Po dłuższych rokowaniach stanęła tamże na
dniu 24 sierpnia t. r. ugoda, w moc której
Jan Luxemburski zrzekał się tytułu i wszel-
kich roszczeń do tronu polskiego na rzecz Kazi-
mierza, a natomiast ten ostatni zobowiązywał
się wypłacić królowi Janowi sumę 20 tysięcy
kop gr. czeskich i odstępował Czechom wszyst-
kie księstwa szląskie, które się w r. 1327
królowi czeskiemu poddały wraz z księstwem
Płockiem. Ratyfikacya trenczyńskiego trak-
tatu przez wszystkie strony nastąpić miała
22
) Oryginał togo dokumentu na pargaminie z przy-
wieszonemi na skrawkach pargaminowych pieczę-
ciami, posiada biblioteka ks. Czartoryskich w Kra-
kowie, zkąd przedrukowano go w kodeksie dypl.
Wielkop. t . II n. 1129. Pieczęć Spicimira okrągła
w zwykłym wosku pokazuje herb Leliwa, raz w tar-
czy herbowej i drugi po nad hełmem nad nią; w otoku
pieczęci napis: S. SPICIMIRI DE ARENA. Taką samą
Spicimira pieczęć ma inny wcześniejszy dokument
z d. 29 września 1324 i\, podany w dyplomataryu-
szu Mogilskim s. 41 n. 54, gdzie ze startego nieco
napisu pieczęci, wyrazy DE ARENA odczytano myl-
nie DE PLE... Arena jestto przełożona na łacińskie
nazwa wsi Piasek Wielki i Mały w powiecie wiślic-
kim, której właścicielami począwszy od Spicimira
aż do ostatnich jego potomków byli Melsztyńscy.
—
31—
w kilka miesięcy później na zamku Wyszo-
hradzkim na Węgrzech, gdzie się też wszyscy
trzej królowie: Karol Robert, Kazimierz i Jan,
tudzież pełnomocnicy Wielkiego Mistrza Krzy-
żaków w początkach listopada t. r . zjechali.
W orszaku panów polskich towarzyszących
naszemu królowi do Wyszohradu znajdował
się także kasztelan krakowski Spicimir, i tutaj
spór, toczący się blisko od pół wieku mię-
dzy Polską a Czechami, stanowczo został umo-
rzony. Jan król czeski złożył do rąk króla
węgierskiego Karola Roberta listy z oświad-
czeniem zrzeczenia się praw i tytułu króla
polskiego; Kazimierz, przyjmując położone
przez Jana warunki, wypłacił mu niezwło-
cznie polowe, t. j . dziesięć tysięcy kop gro-
szy prag., a zaś osobnym listem, wydanym
w Wyszohradzie 22 listopada 1335 r. za rę-
kojemstwem Spytka (Sbitkoj kasztelana krak.
i innych tamże obecnych panów polskich,
zobowiązał się drugą połowę całej sumy
20,000 kop groszy pr. w dzień Wielkanocny
133G r. uiścić temuż królowi czeskiemu lub
jego następcom
23
).
•
3
) Mosbach w Przyczynkach do dziejów Pols.
s. 74 —76 podaje ten dokument z oryginału znajdu-
jącego się w archiwum miasta Wrocławia, przy
którym z przywieszonych na paskach pargam. U
pieczęci, pozostało ośm, a między temi i pieczęć
Spicimira. Jest ona okrągła, wielkości grosza; w środ-
ku jej tarcza z herbem Leliwa i napisem w otoku:
t- SECRETliM SPICIMIRt.
—
32—
Z kolei przystąpiono zaraz
).
Zdaniem Łabęckiego, niepospolitego znawcy
górnictwa polskiego, powyższy przywilej naj-
dawniejszym jest ze znanych nam tego ro-
dzaju pozwoleń zabytkiem, i zarazem ztąd
arcyważnym i ciekawym, iż stanowi dowód
historyczny, względem rozciągłości iuris re-
galis na szukanie kruszców w gruntach szla-
checkich aż włącznie do czasów Kazimierza
Wielkiego.
Oceniając należycie ową rzutkość, przed-
siębiorczość i energię, tudzież zmysł prak-
tyczny i talent administracyjny Spicimira
w zakresie ekonomicznym we własnym ma-
jątku, w czem mu, śmiało rzec można, ża-
den z współczesnych nie dorównał panów,
nasuwa się myśli naszej następująca uwaga.
4S
) Bartoszewicz : Cod. dipl. Pol. III, p. 229-231,
a w przekładzie polskim hr. Alex. Przezdzieckiego,
z uwagami II. Łabeckiego w Bibl. Warsz. 1850 r.,
t. II, str. 413-418."
I
57—
Wiadomo, że Kazimierz W., aczkolwiek z na-
tury do spraw ekonomicznych
zbytniego
nie
posiadał
usposobienia,
z wstąpieniem na
tron, tak świetną w tym kierunku rozwinął
działalność, opiekując się gorliwie rolnictwem,
górnictwem, handlem, przemysłem, zakłada-
jąc miasta, wznosząc warowne grody, zamki
itp., iż go dzieje uczciły przydomkiem: Wiel-
kiego. Wiadomo nam również, że Spicimir, gło-
śny z tego rodzaju w majątkach swych działal-
ności, był młodego króla na tronie kierow-
nikiem. Z jakim zaś skutkiem tenże na po-
czątkowe Kazimierza rządy wpływał, sły-
szymy z ust Długosza, który swego rzeko-
mego Jaśka z Melsztyna, recte Spicimira,
tak charakteryzuje: „byłto mąż prawy, obrotny,
wielki i doświadczony kraju miłośnik, pod
którego sterem wszystkie sprawy królestwa
szły szczęśliwie, i za którego przezornem
staraniem zebrane wkrótce zostały wielkie
bogactwa i napełniony skarb Rzeczypospo-
litej"
46
). Zważywszy to wszystko, może nie
płonnym będzie nasz domysł: że owe tak bło-
gie Kazimierza W. prace ku podniesieniu ma-
teryalnego dobrobytu kraju, wypłynęły z po-
pędu lub inicyatywy Spicimira.
,6
) Długosz: Histor. sub anno 1333: „ex cujus
(t. j. Jaśka z Melsztyna recte Spicimira) sententia
et ordinatione administratio totius Regni salubriter
dirigebatur; cujus qtioque Providentia magnae opes
brevi congestae et aerarium locupletatum."
—
58—
Życie prywatne tego męża odkrywa nam
niejedną jeszcze stronę dodatnią, którą tu
podnieść wypada.
Myliłby się, ktoby sądził, że Spicimir,
goniąc li tylko za materyalną korzyścią,
zapominał całkiem o wyższych, duchow-
nych interesach człowieka. Że tak nie
było, mamy na to dowody. Wedle Długo-
sza zbudował on w majętnościach swych
dwa kościoły z twardego materyału (albo
lapide), jeden w Jasieniu pod wezwaniem
N. Maryi P., drugi w Piaskach Wielkich na
cześć św. Katarzyny
47
). Klasztorowi miechow-
skiemu, któremu zawsze szczególnie sprzy-
jał, odstąpił dobrze zagospodarowaną wieś
Michałowice, czem proboszcz miechowski
Benko czuł się do tyla zobowiązanym, że
aktem wydanym w Krakowie dnia 9 marca
1324 r., wieś klasztorną Targowiszcze nad
rzeką Rabą, w dożywotne dał mu posiada-
nie
48
). Gdzieindziej czytamy, iż księżom
przy kościele WW. Świętych w Krakowie
odkażał 600 florenów, od których ciż czynsz
w kwocie 11 grzywien 12 groszy rocznie
pobierali
49
). O religijnym nastroju tej ro-
dziny świadczy list Jana XXII, wystosowany
w Rzymie dnia 17 czerwca 1325 r., którym
")Benef. t.II,p.9i276.
"") Cod. dipl. Pol. Min. t. II, p. 255-256.
") Cod. dipl. dvii. Crac. P. IV, p. 761.
—
59—
tenże papież na Spicimira i żony jego Sta-
nisławy prośby, pozwala trzymać sobie spo-
wiednika , umocowanego także do rozgrze-
szania w razach, decyzyi kuryi rzymskiej
rezerwowanych
5n
); świadczy poniekąd i to, iż
jeden z ich synów poświęcił się służbie ko-
ścioła. Ze Spicimir fortuny swej nie szczę-
dził i na miłosierne uczynki, mamy najwy-
mowniejszy dowód, iż w r. 1339 kamienicę
swą przy Szpitalnej ulicy darował szpitalowi
krakowskiemu
51
), o czem się już nieco wy-
żej wspomniało.
Po raz ostatni, jako kasztelan krakowski,
wymienion jest Spicimir w owym przywi-
leju Kazimierza W., wydanym we Lwowie
11 sierpnia 1350 r., na poszukiwanie w do-
brach swych kruszców. W dwa miesiące póź-
niej, w jednym z dyplomów z dnia 19 paź-
dziernika t. r., czytamy już Jana czyli Ja-
nusza, zwanego Jura (starszego), kasztela-
nem krakowskim
52
), co dowodzi, że Spicimir
bądź dla wieku, lub skołatanego zdrowia,
bądź z innych, nieznanych nam powodów,
uchylił się zupełnie od służby publicznej, bo
rzeczą jest pewną, że dopiero w 1
l
j„ roku
po onej ostatniej o nim wzmiance żywot
swój zakończył.
")" Theiner: Mon. vetera Pol. et Lith. t. I, p. 204.
51
) Cod. dipl. Civit. Crac. P. II, p. 503, n. 378.
52
) Cod. dipl. Eccl. Crac. t. I, p. 242.
—
60—
W ciszy i bez dalszej wieści głośny ten nie-
gdyś Leliwita dobiegał powoli kresu dni swoich.
Odtąd bowiem żaden nie pozostał ślad, świad-
czący o tern dawniej tak czynuem i ruchliwem
życiu, z czego wnosimy, iż ciężka jakaś nie-
moc przykuwała go tyli czas do łoża boleści,
zanim mu ostatnia wybiła godzina. Byloto
na dniu 27 marca 1352 r.
53
), gdy śmierć
przecięła pasmo dni zasłużonego protoplasty
Melsztyńskieh i Tarnowskich. Gdzie umarł
i legł na wieczny spoczynek? nikt nam nie
powiada, prawdopodobnie nastąpiło to w Kra-
kowie.
Gdy rzucimy okiem na to długie pasmo lat
Spicimirowych, zapełnionych nieprzerwaną i
mozolną w różnych kierunkach pracą dla
pożytku kraju; gdy dalej zważymy, iż nie-
odstępnym był towarzyszem i doradzcą ta-
kich królów, jak Łokietek i Kazimierz W.,
że od nich tak liczne odbierał dowody uzna-
nia i wdzięczności za gorliwe i wytrwałe
pełnienie swoich obowiązków: przycliodzim
do przekonania, że w Spicimirze mamy
jednego z najczynniejszych i najwybitniej-
szych pracowników w wielkiem dziele odro-
dzenia Łokietkowej i Kazimierzowej Polski.
Jeżeli tak jest, to czemuż, zapytać można,
o mężu takiej zasługi dawniejsi historycy i
53
) Te date śmierci Spicimira podaje „Rękopis
Bibl. Ossol." n. 1873, p. 09.
—
61—
i kronikarze nasi, zaledwie, że tak powiemy,
półgębkiem wspominają? Dwie na to zda-
niem naszem składały się przyczyny. Jedną
z nich niezawodnie była, że działalność Spi-
cimira przypadała na czasy monarchów, obu-
dzających swą dzielnością i swym majesta-
tem zajęcie i uwagę historyków naszych do
tyla, iż olśnieni ich blaskiem, spuszczali
z oczu ludzi, którzy im w wykonaniu wiel-
kich idei i planów czynem lub radą dopo-
magali, a nieraz może do takowych bodź-
cem i podnietą byli. Drugą przyczynę kła-
dziemy na karb owego bałamuctwa Długosza,
który Łokietkowego Spieimira za rządów
Kazimierza W. przerabia na Jaśka z Mel-
sztyna. Pomyłka ta przez trzy wieki z górą
za dobrą uchodząca monetę, w najnowszych
dopiero czasach, dzięki coraz liczniej poja-
wiającym się krytycznie opracowanym dy-
plomataryuszom, stanowczo wyjaśnioną zo-
stała, tak, że dziś już z zupełnem przeświadcze-
niem powiedzieć można, że Spicimir w mo-
zolnych Łokietka i Kazimierza W. pracach
około odbudowania Polski, niespożyte położył
zasługi i zdobył sobie prawo do trwałej i
wdzięcznej rodaków pamięci.
Obecnie jeszcze słów kilka o stosunkach
familijnych Spieimira. Jedyną nam znaną,
—
62—
dokumentnie stwierdzoną żoną jego, była
niejaka Stanisława, o której cytowany
wyżej list papieża Jana XXII z r. 1325
wspomina; lecz oprócz gołego imienia nic
więcej o niej nie wiemy. Podanie, jakoby
pierwszą, czy drugą Spicimira żoną była
Gertruda, księżniczka mazowiecka i sieradz-
ka, żadnej niema podstawy. Zapewne ze Sta-
nisławy miał nasz kasztelan trzech synów:
Jana, Rafała i Jarosława
54
). Dwaj
pierwsi: Jan i Rafał pisali się początkowo,
jak wiemy w maju 1352 r., z przydomkiem
de Tarnów. Po nastąpionym (jeszcze przed
r. 1366) dziale ojcowizny Ja n (Jessco) jako
starszy, otrzymał dobra Melsztyn, młodszy
Rafał dobra Tarnów. O Jarosławie
zaś, którego dotąd wszyscy historycy nasi
całkiem ignorowali, prócz jedynej, pod ro-
kiem 1332 u Theinera napotkanej wzmianki,
że był podówczas kanonikiem krakowskim
i wrocławskim, nic więcej nie słychać.
51
) O Janie i Rafale wspomina Ustawa żupnicza
Kazimierza W. z dnia 21 kwietnia 13G8 r.:
„ Dnus
Johannes de Mellstein Castellanus Crac. cum
fratre suo Dno Raphaele de Tarnów''. Ilelcel:
Staroci. Pomniki I, p. 218 i 223. Łabęcki: Gór-
nictwo II, str. 108 i 118. 0 Jarosławie dowiaduje-
my się z Theinera: Vetera Monum. Poloniae t. I,
p. 343", n. 452, gdzie pod r. 1332 wyraźnie nadmie-
niono, iż jest Spytka, kasztelana krak., synem, i źe
podówczas posiadał dwie kanonie: krakowską i wro-
cławską.
—
G3—
O ile nam wiadomo, Janowi przypadły
w dziale następujące imiona: zamek Mel-
sztyn z wsiami Pomianowa Wola, Brzozo-
wiec, Jasień, Poręba i Okocin, w powiecie
czchowskim, Piasek Wielki i Mały, tudzież
Zagajów w powiecie wiślickim; dalej Żabno
i Kobylniki (tak zwane bona avalia, czyli
babizny, ponieważ stanowiły opatrzenie wdów
Panów na Melsztynie) w powiecie pilznień-
skim; wreszcie kamienica w Krakowie przy
ulicy Brackiej. Rafałowi zaś dostało się
w udziale: miasto Tarnów z wsiami: Skrzy-
szów, Łękawica, Sonwald czyli Mnich, Pod-
grodzie i Kaiserswald, w powiecie pilznień-
skim.
Nie od rzeczy będzie na tem miejscu na-
pomknąć, że w owych czasach szlachta zwykle
z majątku, czyli wsi, którą posiadała, przy-
bierała swe nazwiska. Skoro szlachcic, sprze-
dawszy wieś swoją, nabył inną, nabył z nią
również nowe nazwisko, a dawniejsze jego
nazwisko przeszło na kupującego. Gdy szlach-
cic, posiadający kilka wsi, podzielił one mię-
dzy synów, z synów ten tylko, co na ma-
jątku stale przez ojca zamieszkanym osiadł,
ojcowskie zatrzymał nazwisko, drudzy przy-
bierają zwykle nazwy według wsi w dziale
im przypadłych. Nie rzadko zdarzało się, że
szlachcic, posiadający kilka wsi, kilka także
nazwisk miewał; i tak w dawnych księgach
—
64—
grodzkich krakowskich jeszcze pod r. 1520
czytamy: nobilis Johannes Cłiociszowski alias
Trzebieński de Choeiszoio et Trzebienicze
lieres, (Inscr. t. XXXII, p. 866). Dopiero
około połowy XVI wieku nazwiska szlachty
familijne zaczęły się stanowczo ustalać.
Owoż wyż wspomniani dwaj Spicimira sy-
nowie, dzieląc się ojcowizną, przybierają
od przypadłych im majętności osobne nazwy
i stają się pod wspólnym znakiem herbo-
wym Leliwy, założycielami dwóch osobnych
domu swego linij: starszy Jan — linii
Melsztyńskiej, młodszy Rafał — linii Tar-
nowskiej, czyli jak się podówczas wyrażano:
Panów na Melsztynie, Panów na Tarnowie.
Nastręcza się samo z siebie pytanie: ja-
kiego Spicimir używał nazwiska lub przy-
domku? O ile nam wiadomo, tenże przed
wystąpieniem swem na widownię publiczną
raz tylko w dokumencie z r. 1312 wymie-
nionjest z przydomkiem „de Dubno" (Dębno);
we wszystkich późniejszych dokumentach
figuruje gołe jego imię z przydaniem godno-
ści urzędowej, a niekiedy i tytułu „comes"
zwyczajem możnych panów epoki piastow-
skiej. Z dochowanych dotąd kilku pieczęci
jego, dwie, tj. jedna przy dokumencie z 1324,
a druga przy onym z 1334 r.,
pokazują
w otoku tarczy herbowej napis: Spicimirus
—
65—
de Arena, tj. z Piasku, wsi jego dziedzicz-
nej, w powiecie wiślickim.
Na tern kończąc rzecz naszą o Spicimirze
czyli Spytku I pra-ojcn Melsztyńskich i
Tarnowskich, przed całkowitem onej zam-
knięciem, stosownie do danego przyrzecze-
nia, mamy jeszcze czytelnikom naszym po-
dać opis i w krótkiem streszczeniu dalsze
losy Zamku Melsztyńskiego, z którego dziś
nieubłaganą wolą czasu tylko kupa gruzów
pozostała.
2
—
65—
de Arena, tj. z Piasku, wsi jego dziedzicz-
nej, w powiecie wiślickim.
Na tern kończąc rzecz naszą o Spicimirze
czyli Spytku I pra-ojcn Melsztyńskich i
Tarnowskich, przed całkowitem onej zam-
knięciem, stosownie do danego przyrzecze-
nia, mamy jeszcze czytelnikom naszym po-
dać opis i w krótkiem streszczeniu dalsze
losy Zamku Melsztyńskiego, z którego dziś
nieubłaganą wolą czasu tylko kupa gruzów
pozostała.
2
II.
ZAMEK MELSZTYNSKI
(1340 — 1770).
admieniwszy w poprzedniem (s. 53), kiedy
i gdzie Spicimir zamek ten założył, tudzież
zkąd takowy swoją nazwę mógł otrzymać,
przechodzim natychmiast do skreślenia obrazu
gniazda panów na Melsztynie.
Na wstępie powiemy, że Melsztyn, dziś wio-
ska o stukilkudziesięciu duszach, był swego
czasu przysiółkiem wsi Charzowice, leżącym
wzdłuż lewego brzegu Dunajca aż po ujście
wpadającej doń z tej strony rzeczki Wieluni.
Kilkanaście chat wieśniaczych, u stóp góry
•zamkowej rozsianych, drewniany kościołek pa-
rafialny z takąż plebanią i dwa młyny: wię-
kszy nad Dunajcem i mniejszy nad Wielu-
nia — oto całość melsztyńskiego przysiółku,
któremu wzniesiony przed półszosta wieku
5*
—
68—
na tutejszej górze zamek, niepoślednie zjednał
w dziejach naszych znaczenie.
Przystępując obecnie do opisu tego zamku,
zaznaczamy, że nie znalazłszy w dawnych
kronikach i historyach naszych żadnych ku
temu wskazówek, poprzestać musimy na tem,
cośmy pod tym względem w dwóch działach
majątkowych, z XVI wieku pochodzących
55
),
napotkali, i co nam obecnie głuche i puste
grodu tego zwiastują ruiny.
Jeden rzut oka na te rozlegle zwaliska
przekona każdego, że byłto kiedyś imponu-
jący, i jak na swój czas dość warowny
gród50
). Stawiany z ciosowego, cegłą prze-
•") Oba wspomniane działy dóbr wraz z zam-
kiem, należących do klncza melsztyńskiego, usku-
tecznione zostały: pierwszy na dniu 3 lutego
1536 roku w Aktach ziemsk. bieckich (Act. terr.
Biec. t. VIII, p. 378—385), miedzy Janem i Wa-
wrzyńcem Spytkiem bin., synami zmarłego 1522 r.
Mikołaja Jordana, kasztelana wojnickiego; drugi
na dniu 8 sierpnia 1597 r. w grodzie krak. (Inscr.
castr. Crac. t. CLX, p. 80—105) między Magdaleną
Sobkowa, kasztelanową sandomierską i Barbarą
Zborowską, żoną Andrzeja Zborowskiego, kaszte-
lana bieckiego, córkami Wawrzyńca Spytka Jor-
dana, kasztelana krak., (f 1568) i Anny z Sieniawy
(t w lecie 1597 r.) .
5
") Umiejętnie skreślony plan ruin zamku Mel-
sztyńskiego \vraz z widokiem ich od wschodu 1865 r.,
podał prof. Łuszczkiewicz w „Zabytkach dawnych
budownictwa itd." tabl. XVI wraz z krótkim tekstem.
O ile mi wiadomo, jedyny i najdawniejszy zamku
tego wizerunek, lubo w bardzo drobnym rozmiarze,
znajduje się w rycinie Alb. Iiazim. Jastrzębskiego:
Laura sive arbor Tamowana, etc. wyd. 1664 r.,
rytowanej przez Aug. Tliille in fol. maj., a prze-
—
69—
kładanego kamienia, obwiedziony był silnym,
strzelnicami pootwieranym murem, który z pio-
nową, nad zatoką Dunajca wiszącą ścianą
góry, zdaje się tworzyć najściślejszą jedność.
Warownia ta, najeżona blankami i trzema
wieżami, panowała poważnie nad całą okolicą.
Jedna z tych wież zwana „niższą",
lub
„wielką", zbudowana w kwadrat nad głębo-
ką o ścianach murowanych fosą z mostem
zwodzonym, stała nieco na uboczu od głów-
nego gmachu zamkowego, strzegąc doń przy-
stępu od strony wschodniej, podczas gdy od
zachodu broniło go łożysko głębokiego Du-
najca.
Sam gmach zamkowy, zwany w aktacli
działu „dom wielki czyli pański" obejmował,
wedle działu majątkowego z r. 1536, dwa
domy: jeden, dom stary (domus antiąua),
zwany thanecznica; drugi, dom nowy zbu-
dowany wraz z wieżą, zwaną „nową", mię-
dzy 1511 a 1536 r. przez Jordanów, póź-
niejszych Melsztyna właścicieli. Gmach zam-
kowy był cały murowany i składał się z par-
teru i dwóch piątr, z których piętro pierwsze
zwano „średniem", drugie „zwierzchniem bu-
dowaniem". Tak dół, jak i obadwa piętra,
drukowanej staraniem Adama Pilińskiego w Pa-
ryżu 1872 roku, lecz według naszego przekonania,
widoczek ten nieodpowiada rzeczywistości i jest tylko
utworem fantazyi rytownika.
—
70—
miały swoje ganki murowane z filarami;
osobne ganki drewniane prowadziły z pierw-
szego i drugiego piętra do wieży pierwszej.
Pod gankiem murowanym dolnym było ośm
sklepów, „izba sklepista zwana Skolka, pie-
karnia i izba Lipskiegoztąd wchodziło się
także do dwóch „piwnic dwoistych", będą-
cych pod domem pańskim, a to: jedna „po-
dle pięciosklepów", druga „skrajna pod Skół-
ką". Schód kręcony wielki prowadził z par-
teru na obadwa piętra. Na skrzydle piętra
pierwszego znajdowała się kaplica zamkowa
pod tytułem Św. Jana Ewang., mająca wła-
snego prebendarza; dalej ciągnął się rząd
mniejszych i większych komnat, gmach skle-
pisty i jadalnia, urządzona w wieży pierw-
szej. Na piętrze drugiem była „altana" i zno-
wu szereg komnat, mianowicie: „komnata
libraryi" (biblioteka) i sala długa. W osob-
nym sklepie urządzone było archiwum zam-
kowe, w którem przechowywano starannie
wszystkie listy i przywileje na majętność
melsztyńską. W obrębie zamkowym stały
drewniane łazienki i takież stajnie, stał dom
z browarem drewnianym, naprzeciw tegoż
był „ogród użytkowy i chmielnik", a na
dziedzińcu cysterna zamkowa.
Trzy wieże wraz z murem okolonym broniły
zamku. Jedna, t. z. stara, czyli pierwsza z furt-
ką ku wieży „niżnej", wznosiła się obok je-
—
71—
dnego skrzydła domu pańskiego, komunikując
z ołnidwoma jego piętrami za pomocą ganków
drewnianych. W tej wieży była jadalnia,
izba niemiecka, pod nią komnata, a pod tą
kuchnia i piwnica. Wieża druga, wysoka,
czyli nowa stała od strony piekarni i „izby
Lipskiego". W wieży trzeciej, kwadratowej,
zwanej nizna lub wielka, była brama, którą
wjeżdżano do zamku, i także wychodzono
na podzamcze ku stronie wschodniej, kędy
góra, stając się coraz więcej rozłożystą,
zwolna się zniżała.
Jakby obecnie z rozległości zwalisk wnio-
skować można, ogólny obwód zamku mie-
rzyć mógł około 250 sążni, długość wyno-
siła do 90 sążni, będąc niemal trzy razy
większą od szerokości.
Za Melsztyńskich zawiadowali Zamkiem
burgrabiowie, niekiedy zwani Starostami mel-
sztyńskimi. Akta sądowe bieckie (Acta Su-
premi Juris t. I, p. 72) wspominają pod r.
1398 o urzędzie tutejszego burgrabiego (bur-
grabius de Mełsteyn), a w zapiskach akt
ziemskich Czchowskich z pierwszej połowy
XV wieku, napotykamy kilka imion tychże,
jako to: Andreas Nis burgrabius melstinen.
i de Melsten (1400—1409) — Pelca de Mel-
stin (1410—1413), pisany także „tenutarius
castri Melstin" (Acta Czchów, t. II, p. 55) —
Nicolaas burgrabius de Melstin (1413 w lip-
—
72—
Cu) — TJtricus alias Wetrzych (1420) —
Joannes (1429) — Newstampius capitaueus
de Melstin (1444).
U stóp góry zamkowej stal kościół drew-
niany, pod wezwaniem Podwyższenia św.
Krzyża, fundowany w r. 1364 przez syna
Spicimirowego, Jana (I) z Melsztyna, naów-
czas wojewodę sandomierskiego, a od 1366
do f 1381 r. kasztelana krakowskiego. We-
dług aktu wizyty Radziwiłłowskiej (tom VII,
fol. 101—102) z lat 1595—1597, kościół
ten był parafialnym w dekanacie Lipnickim,
a do parafii melsztyńskiej wcielone były:
zamek melsztyński z zagrodnikami przed i
pod zamkiem, tudzież wsie: Charżowice, Pod-
brzezie, Zawadka i Wielunia. Dziś już ko-
ściół ten nie istnieje, albowiem w r. 1796,
jako grożący upadkiem, został rozebrany, a
parafia tutejsza do nowo zmurowanej w Do-
mosławicack świątyni przeniesiona, gdzie po
Melsztyńskicb, prócz pierwotnego aktu fun-
dacyjnego, przechowane są jeszcze dwa zabytki
archeologiczne, to jest: chrzcielnica z r. 1490
i tryptyk, prawdopodobnie pamiątka po Ja-
nie Melsztyńskim, kawalerze jerozolimskim
(f 1517 r.), przedstawiający na tle złocistym
w środku Chrystusa wraz z postacią funda-
tora, a po obu bokach ś. Jana Chrzc. i
ś. Jana Ewang.
Winniśmy jeszcze zauważyć, iż zamek Mel-
sztyński swego czasu byl punktem środko-
wym dóbr, noszących odeń nazwę „majętno-
ści melsztyńskiej". Najstarszym nam znanym,
do tego przedmiotu odnoszącym się doku-
mentem, jest dyplom królowej Jadwigi, wy-
dany w Krakowie na dniu 31 października
1391 r., którym rzeczona królowa Spytkowi
z MelsztynaJ wojewodzie krakowskiemu i
prawnym jego potomkom, przyznaje wieczy-
ste posiadanie wszystkich przez tegoż po-
dówczas dzierżonych dóbr; wymieniony jest
tutaj także zamek Melsztyński z czterema
wsiami, jakoto: Charzewice, Gwoździce, Za-
wada i Brzozowa („Akta arcli. lwow. Ber-
nard." t. VI, ]). 5, n. 3).
W dziale majątkowym, uskutecznionym
na dniu 12 stycznia 1503 r. (a więc w 112
lat później), między braćmi Janem i Win-
centym Melsztyńskimi, Jan, jako starszy, bie-
rze zamek Melsztyński z dziewięcioma do
tegoż należącemi wsiami, w których liczbie,
prócz owych czterech powyżej wspomnianych,
wymienione są jeszcze: Pobrzeże, Faliszo-
wice, Domoslawice, Niedźwiedzia i Polikty
CInscr. castr. Crac. t . XXV, p. 953 —954).
Gdy wreszcie tenże Jan Melsztyński w r.
1511 cały swój klucz dóbr zamku Mełsztyń-
skiego sprzedał na własność Mikołajowi Jor-j
danowi, kasztelanowi wiślickiemu, w (loty-
—
74—
czącym akcie sprzedaży czytamy, prócz owych
dziewięciu, jeszcze trzy nowe wsie: Wyelenia,
Gruszki i Grodzisko, a więc wsi 12, o któ-
rych akt powiada: „że zdawien dawna (an-
tiąuitus) do zamku Melsztyńskiego należą
(Acta jud. terr. Crac. termin, in Curia Re-
(jis t. XVI, p. 456—461 i p. 529).
Po przejściu Melsztyna na własność Jor-
danów (od 1511—1597 r.), obszar majętności
melsztyńskiej powiększony został bardzo zna-
cznie wcieleniem doń niektórych okolicznych
posiadłości, należących do dziedzictwa rze-
czonej Jordanów rodziny. W dziale wszyst-
kich dóbr po śmierci Spytka Wawrzyńca Jor-
dana, kasztelana krak. (f 1568) i żony jego
Anny z Sieniawy (f 1597) między ich cór-
kami w grodzie krak., na dniu 23 czerwca
1597 roku (Inscr. castr. Crac. t . CLIX, p.
962—967) uczynionym, wyszczególnione są
pod nazwą dóbr melsztyńskich następujące
imiona, jako to: „Melsztyn z zamkiem i ze
wszystkiemi przyległościami, mianowicie: Wie-
lunia, Goździec, Charzowice, Faliszowice, Do-
masławice, Złota, Niedźwiedzia, Zawada, Jur-
ków , Tworkowa, Dogalina, Linczymierza, Fi-
lipowice, Łąg, Wesolow, Ujazd, Pobrzezie,
Zdania, Pałecznica, Olszowa, miasto Zakli-
czyn, Olszyny, Olpiny, Ropa, Hanczowa Rop-
ka, Wisowa, Bliechnarka — wszystkie w zie-
Widok baszty Zamku Molsztyńskiego od wschodu,
(według rysunku Jana Matejki).
—
76—
mi Krakowskiej, niektóre w powiecie czchow-
skim, a niektóre w bieckim leżące".
Opisawszy gniazdo rodzinne Melsztyńskich,
niepodobna nam choć pokrótce nie wspom-
nieć o kolejach, jakie ono od czasów stare-
go Spicimira aż do ostatniej w Polsce kon-
federacyi szlacheckiej przechodziło.
Od 1340—1511 roku, przeto przez lat
171, zamek ten, będąc w posiadaniu Melsz-
tyńskicb, gościł w swych murach sześć po
sobie następujących tej świetnej rodziny po-
koleń. Wiek XIV, który patrzył na ich ko-
lebkę, widział ich oraz w całej pełni blasku
i chwały. Posiadali oni ogromne ziem obsza-
ry, dzierżyli najpierwsze godności w państwie,
koligacili się z książęcemi rody, a imiona ich
wiążą się z najważniejszemi owej epoki zda-
rzeniami. Któż, znając go bliżej, nie uchyli
czoła przed protoplastą rodu, mądrym Leli-
witą Spicimirem, co z prostego szlachcica,
dobiwszy się pierwszych w kraju dostojeństw,
był prawą reką Łokietka i mentorem w rzą-
dach młodego Kazimierza W. ? lub kto nie po-
dziwia dzielność wnuka Spieimirowego, świe-
tnego palatyna krak. Spytka II i bohaterskie-
go końca jego nad Worskłą (1399)? Powoli
z w. XV zmienia się ten obraz. Dreszcz każ-
dego przejmuje, czytając o strasznej, piórem
—
77—
Długosza po mistrzowsku skreślonej śmierci
zuchwałego rokoszanina Spytka IV, kaszte-
lana bieckiego pod Grotnikanii (1439). A ko-
góż znowu nie rozrzewni owa sympatyczna
starszego syna jego Jana IV, postać, co jak-
by dla expiacyi winy ojcowskiej, w sile wieku
zamknąwszy się w klasztorze Bernardyńskim
pod zakonncm W i który 11 a imieniem, pa-
da ofiarą poświęcenia przy pielęgnowaniu
zapowietrzonych braci zakonnych (1408).
Odtąd, jakby starczym dotknięci nwiądcm,
poczynają zwolna karłowacieć Melsztyńscy.
Młodszy Jana IV brat, Spytek V, od 1486 r.
kasztelan zawichostski, znany przyjaciel Dłu-
gosza, którego wraz z niedoszłym biskupem
krak. Jakóbem Sienińskim przez rok cały
ukrywał na zamku Melsztyńskim przed gnie-
wem Kazimierza Jagiellończyka, —
Spy-
tek V, mówimy, słabo już w drugiej po-
łowie XV wieku reprezentuje dawne rodu
znaczenie, a umierając 1502 r., zostawia sy-
nom mocno zaszargany majątek. Wnet też
wewnętrzny tej rodziny rozkład coraz szer-
sze roatacza koła, i w krótkim czasie dwaj
synowie jego puszczają z rąk całą ojcowiznę.
Starszy z nich J a n V, człek najpoczciwszy,
lecz bierna istota, do różańca więcej niż do
świata stworzony, ożeniony z Agnieszką Czer-
nianką, sprzedaje w kwietniu 1511 r. ro-
dzinny Melsztyn Mikołajowi Jordanowi z Za-
—
78—
kliczyna, kasztelanowi bieckiemu, a następ-
nie dobra Brzeskie teściowi, Pawłowi Czar-
nemu; odprawia 1512 r. pielgrzymkę do Zie-
mi świętej, zaciąga się tam w poczet kawa-
lerów jerozolimskich, a w kilka łat później
po powrocie do kraju, kończąc 1517 r. bez-
dzietnie żywot w żoninej wsi Pomianowy,
składa swe kości w kościele parafialnym
w Jasieniu. Młodszy brat jego Wincenty,
typ marnotrawnego syna, już od 1517 roku
zwany impossesionatus czyli gołota,
•—• wy-
z uwszy się do szczętu ze swego majątku,
i krocząc po bezdrożach, przepada gdzieś
7, 1534 r. za Zygmunta Starego jako wy-
wolaniec z kraju, sponiewierawszy świetne
imię Mclsztyńskich do tyla, iż jedyny syn
jego z Katarzyny Farurejownej, Jan VI
Eafał, skazany na tułaczkę po cudzych ką-
tach, znika 1532 r. bez wszelkiego śladu —
ostatnia znana po mieczu domu Melsztyńskich
latorośl.
Taki jest w najzwięźlejszej treści przebieg
dziejów Panów na Melsztynie, który uzupeł-
niamy jeszcze wzmianką o dwóch pamięci
godnych rodu tego niewiastach: Katarzynie
Białuszynie i Jadwidze z Xiąża.
Pierwsza, wielkiej świątobliwości i rzadkich
cnót niewiasta, była córką sławnego woje-
wody krak., Spytka II, a żoną lo voto Ja-
nusza młodszego, księcia mazowieckiego,
2o voto Mikołaja z Michałowa, dla białych
włosów Białucha zwanego; zmarła ona w Kra-
kowie dnia 23 marca 1467 r., i pochowana
tu u 00. Dominikanów. Jadwiga dla dóbr
swych posagowych Xiąża, księzką zwana,
głośna ze swej urody i przebyty cli przygód,
była synowicą Białuszyny, a córką zmarłego
w Budzie 1428 r. Jana III z Melsztyna i
Rabsztyna, syna Spytka II, wojewody krak.
Zaręczona (1434) zbyt młodo przez stryja
Spytka IV rokoszanina młodemu Zbignie-
wowi Oleśnickiemu, bratankowi sławnego
biskupa krak. i oddana na- dwór Oleśnickich,
gdy później zamierzone małżeństwo z przy-
czyn politycznych nie przyszło do skutku,
oddała swą rękę 1441 r. Andrzejowi Tęczyń-
skiemu, zabitemu już po jej (między 1457
a 1460 r. zaszłej) śmierci, w rozruchu miesz-
czan krak. w sierpniu 1661 r. Dla bliższego
zapoznania czytelnika z członkami domu Le-
liwitów Melsztyńskich, załączamy na końcu
ułożoną ze źródeł autentycznych genealo-
giczną tablicę tej rodziny.
Pozostaje nam teraz podać jeszcze krótką
wiadomość o dalszych, po wyjściu Mel-
sztyńskich z swego rodzinnego gniazda,
kolejno następujących po sobie dziedzicach
Melsztyna, Byli nimi: Jordanowie, Sob-
—
80—
kowie,Zborowscy,TarłowiciLa11c-
k orońscy, —rodziny, posiadające niemniej
świetne w kraju imię i znaczenie. Wszystko,
co niżej pod tym względem powiemy, czer-
paliśmy przeważnie z akt dawnego Archiwum
krakowskiego, a w części i bieckiego.
Pierwszy z Jordanów, herbu Trąby,
piszących się z Zakliczyna, który w dniu 29
kwietnia 1511 r. (Acta in Cur. Reg. t. XVI,
p. 450) od Jana, kawalera jerozolimskiego,
nabył na własność dobra melsztyńskie wraz
z zamkiem, jest Mikołaj, podówczas ka-
sztelan biecki. Jest on młodszym synem J o r-
dana, zwanego Pogan o wic z, wójta my-
ślenickiego, barkmistrza wielickiego, nabywcy
(1404) wsi Zakliczyna przy Sieprawiu nad
Wilgą w pobliżu Wieliczki, a ztąd pamię-
tnego, iż imię jego „Jordan" cała dalsza ro-
dzina za swą nazwę przybrała, pisząc się
odtąd stale „Jordany" z przydomkiem z „Za-
kliczyna". Owoż syn tego Jordana Pogano-
wicza, Mikołaj początkowo przez czas dłuż-
szy pisze się tylko wójtem myślenickim. — Po
śmierci brata swego starszego Jana, ka-
sztelana bieckiego, założyciela Jordanowa,
zaszłej na dniu 19 maja r. 1507, Mikołaj otrzy-
muje dzierżone przez tegoż starostwa Zator-
skie i oświęcimskie i obejmuje wraz z An-
drzejem Kościeleckim administracyę żup
bocheńskich i wielickich; w lecie 1509 r. siedzi
Widok baszty Zamku Melsztyńskiego od zachodu,
(według rysunku Jana Matejki).
6
—
82—
już na kasztelanii bieckiej; na początku gru-
dnia r. 1511 na kasztelanii wiślickiej, wre-
szcie w roku 1515 postępuje na kasztelanią
wojnicką, i w tymże roku, po zejściu na
dniu 22 sierpnia Andrzeja Kościeleckiego,
dostaje starostwo spiskie i wielkorządy zamku
krakowskiego. Umarł Mikołaj na kasztelanii
wojnickiej 1522 r.
Po śmierci Mikołaja obaj synowie jego,
Jan z pierwszej żony Katarzyny Pielgrzy-
mowskiej i Wawrzyniec Spytek bin. z dru-
giej żony Anny Jarosławskiej, przez dłuższy
czas pisali się indivisi heredes de Myelstin,
z powodu, iż pozostała wdowa, Anna Jaro-
sławska, miała 4000 grzywien w posagu
i wianie przez śp. męża na dobrach mel-
sztyńskich sobie zapisane (Inscr. Crac. t . XXX,
p. 668). Dopiero po jej śmierci nastąpił dział
tychże dóbr w Bieczu dnia 3 lutego 1536 r.,
w którym każdy z braci wziął połowę zamku
Melsztyńskiego na własność, przyczem do-
wiadujemy się, że w owych czasach stary
ry zamek dobudowaniem nowego domu z wie-
żą, zwaną nową czyli wysoką, rozprzestrzenio-
ny został (Acta terr. Biec. t. VIII, p. 378).
Jan Jordan, starszy Mikołaja, kasztela-
na wojnickiego syn, piszący się w 1533 roku
„de Zakliczyn Melsztyński" (Inscr. Crac.
t. XLI, p. 276), a zwykle: „de Zakliczyn in
Myelstin, Szerzyny et Wązirow, Duclcique
heres
u
,
nie poświęcał się wcale służbie pu-
blicznej. Ożeniony z Anną z Iskrzyczyna, staro-
ścianką kamieniecką, zmarł 1548 r. bezpotom-
nie, a dobra jego dziedziczne przeszły na
brata jego młodszego Wawrzyńca Spytka bin.
Wawrzyniec Spytek, jestto z całej ro-
dziny Jordanów najwybitniejsza postać, mąż
ustalonego i przez potomność szanowanego
imienia, który jako biegły za czasów Zy-
gmunta Augusta polityk, bardzo zaszczytne
zajmował stanowisko. Urodzony 1518 r., wy-
stępuje on na arenę publiczną w lecie 1549 r.,
jako kasztelan sandecki, piastując zarazem
od 1550 r. podskarbiostwo kor.; 1555 r. po-
stępuje na kasztelana, a w lecie t. r . na
wojewodę sandomierskiego; w r. 1561 zo-
staje wojewodą, a ostatecznie w lecie 1565
roku kasztelanem krakowskim, dzierżąc przy-
tem starostwa: przemyślskie, czchowskie i
kamioneckie. Ale już 11 marca 1568 r. za-
kończył on chwalebny swój żywot w Mogi-
lanach niespełna 50-letni, i pochowany zo-
stał w kościele św. Katarzyny u 00. Augu-
styanów w Krakowie, gdzie ma wspaniały
nadgrobek, którego napis między innemi
powiada, że był „znakomitym czcicielem i
obrońcą katolickiej religii" — tudzież „opie-
kunem ludzi uczonych i nauk wyzwolonych".
Jemu też Eej z Nagłowic przypisał trzecią
księgę „Zwierciadła",
wydanego u Wierz-
6*
—
84—
bięty w Krakowie 1568 r. Posiadał on ko-
losalny majątek. W r. 1560 nabył od 00.
Cystersów szczerzeckich w drodze zamiany
za inne dobra, na swą własność Mogilany,
i również w drodze zamiany od opata ty-
nieckiego Winc. Baranowskiego trzy wsie:
Opatkowice, Ujazd i Zdania, gdzie na mocy
przywileju król., wydanego w Wilnie 16 lipca
1557 r., na gruncie „starych Opatkowic", przy
lewym brzegu Dunajca, naprzeciwko zamku
Melsztyńskiego erygował miasto pod nazwą
Zakliczyn, na pamiątkę wsi tejże nazwy
przy Sieprawiu, stanowiącej pierwotną wła-
sność dziedziczną Jordanów (Rellat. t . XXIII,
p. 771—774).
Jeszcze przed 1549 r. ożenił się tenże
Jordan z Anną Sieniawską, córką Mi-
kołaja, wojewody ruskiego, hetmana w. kor.,
zmarłego 1569 r. w herezyi, lecz nie zosta-
wił z niej męzkiego potomka, ale za to aż
pięć córek, które jako bardzo posażne panny
za najznakomitszych w kraju panów powy-
chodziły za mąż. Śp. kasztelan, na wypadek
wdowieństwa żony, naznaczył jej tytułem
dożywocia i oprawy posagu dobra Melsztyn
i Mogilany. To też pani kasztelanowa po
śmierci męża przez lat 29 z górą (umarła
bowiem w maju lub początkach czerwca
1597 r.), trzymała rzeczone dobra w swojem
posiadaniu, pisząc się w sprawach urzędo-
—
85—
wy cli: in Melsztyn ac in Mogilany jure suo
reformatorio dotis et dotalitii seu quovis ju-
ris titulo possessor et tenutrix (Terr. Crac.
t. XXXV, p. 108). Byłato w wysokim stop-
niu zmysłem praktycznym obdarzona niewia-
sta, czynna, ruchliwa i zabiegliwa, która do
końca życia zajmując się skrzętnie licznemi
majątku sprawami, stawała zwykłe w urzę-
dach osobiście. Sprzyjając poprzednio nau-
kom innowierców, umarła w końcu w jedności
Kościoła katolickiego. Za jej dóbr melsztyu-
skieh tenuty, odbyły się po dwakroć wizyty
tutejszego kościoła parafialnego: jedna około
1570 r., druga 1596 r. Przy tej okazyi no-
tujemy, że na czasy Jordanów (1511 —1597)
przypada pora szerzenia się reformacyi w tej
okolicy. Dochodzą nas też wieści, że parafia
tutejsza często przez dłuższe wakowała lata,
że ją nieraz świeccy zajmowali ludzie, wre-
szcie powtarzają się niemal ciągle skargi
i zażalenia tutejszych proboszczów na dzie-
dziców z powodu grabieży lub uszczuplania
majątku, funduszów i dziesięcin kościelnych.
Niebawem po zejściu Anny Jordanowej,
albowiem na dniu 23 czerwca 1597 r., sta-
nął między pięcioma śp. Wawrzyńca Spytka
Jordana i żony jego Anny córkami w gro-
dzie krak. główny dział całego po
—
86—
rodzicach pozostałego majątku. W moc
tego działu, cała majętność Melsztyńska, tj.
zamek Melsztyński z wszystkiemi przyległo-
ściami i miastem Zakliczynem przypadły na
wspólną własność dwóch sióstr: Magda-
leny i Barbary Jordanównych. Ma-
gdalena była podówczas już po dwakroć
wdową: 10 voto po Stanisławie Wapowskim,
podkomorzym sanockim, 2o voto po zmar-
łym 1569 roku Stanisławie z Sulejowa Sobku
h. Brochwicz, kasztelanie sandomierskim,
podskarbim w. kor. Siostra jej B a r b a r a była
od r. 1574 małżonką Andrzeja Zborowskiego,
łi. Jastrzębiec, pierwotnie marszałka nadw.
kor., a od r. 1590 kasztelana bieckiego (Inscr.
castr. Crac. t . CLIX, p. 962—967).
W półtora miesiąca później, tj. dnia 8
sierpnia 1597 r., obie siostry: Magdalena i
Barbara, stanąwszy w starościńskim grodzie
krak., uczyniły między sobą osobny, s z c z e-
gółowy dział wszystkich na ich schedę
przypadłych, tak zwanych imion melsztyń-
skich, w którym między innemi każda z nich
otrzymała połowę zamku Melsztyńskiego i
miasta Zakliczyna, jak najdokładniej w akcie
tego działu określoną. (Tamże, t. 160, p. 80
—105). W ten sposób zamek Melsztyński
w r. 1597 przeszedł po kądzieli z rąk Jor-
danów na Sobków i Zborowskich, i odtąd
obie siostry: Magdalena Sobkowa i Barbara
—
87—
Zborowska, pisały się zwykle: „de Zakliczyn
et in Melsztyn haeres".
Magdalena Sobko w a w Aktach ziein.
bieckich (t. XXX, p. 1187) pod dniem 2 li-
stopada 1616 r. po raz ostatni jako żyjąca
wspomniana, według tychże akt nie żyje już
na początku 1619 r. Kobieta ta, przeżywszy
o lat blisko 50 drugiego męża Sobka, w końcu
dla zgrzybiałej starości stała się niezdolną
do zawiadowania swem mieniem, co było
przyczyną, że król Zygmunt III, dekretem
datowanym w Warszawie dnia 29 sierpnia
1615 r., naznaczył jej kuratora, w osobie zię-
cia Zygmunta Tarły, kasztelana sandeckiego,
(Rellat. Biec. t . 168, p. 154—157). Miała
Magdalena kilkoro dzieci, z których nas bli-
żej interesuje tylko córka Barbara; ta bo-
wiem wychodząc 1601 r. za Zygmunta
Tarłę z Szczekarzowic, kasztelana sandec-
kiego, o którym będzie później, wniosła
w dom Tarłów matczyną połowę dóbr mel-
sztyńskich, podczas gdy druga tychże dóbr
połowa należała, jak wiemy, do Zborowskich,
którymi się teraz zajmiemy.
Andrzej Zborowski, kasztelan biecki,
zmarł 1598 r., żona zaś jego Barbara z Jor-
danów, pożegnała doczesność w pierwszych
miesiącach 1605 r. Pozostawili oni sześcioro
dzieci, tj. trzech synów: Marcina Der-
slawa bin., Piotra Spytka bin. i An-
—
88—
drzeja, kasztelana oświęcimskiego, tudzież
trzy córki: Helenę, żonę Jerzego Stefana
Niemsty, zmarłą przed 1633 r.; Krystynę,
10 voto Bolestraszycką, 2o voto Grochowską,
w końcu Bernadynką, pod imieniem zak.
Magdalena; wreszcie Maryannę, żonę
Krzysztofa de Wedel Tuczyńskiego, zmarłą
bezdzietnie jeszcze 1593 r.
Z pomienionych trzech braci Zborowskich:
Piotr Spytek bin. zgasł już 1608 r. bez-
potomnie, i tak samo, w pięć lat później
(1613),drugibrat Marcin Dersławbin.;
trzeci Andrzej, od r. 1618 kasztelan oświę-
cimski, jako jedyny po matce i zmarłych
braciach dziedzic połowy dóbr melsztyńskich,
pisywał się zwykle Comes in Melsztyn. Oże-
niony z Anną z Brzezia Trachówną, Szlą-
zaczką z Gliwic, Andrzej umierając 1630 r.,
zostawił trzech synów: Marcina Dersła-
wa bin., dziedzica Jurkowa, Tworkowa i
Luczmirza, w powiecie czchowskim, zgasłe-
go bezpotomnie około 1639 r. (Rellat. t . LXIII,
p. 1723); Adama 1648 r., Jezuitę, tudzież
Hieronima raz tylko szczególny pod tymże
1648 r. wspomnianego (Terr. Crac. t. CVI,
p. 42 i t. CVII, p. 263). Jedyna Andrzeja,
kasztelana oświęcimskiego córka, K r y s t y-
na, wyszła w lecie 1639 r. za Jana Tarłę
z Tenczyna, wojewodzica lubelskiego, za mąż,
a z nią w tymże roku i druga połowa zamku
—
89—
Melsztyńskiego wraz z należącemi do niej
wsiami, będąca przez lat 42 (od 1597—1639 r.)
w posiadaniu Zborowskich, przeszła po ką-
dzieli na własność rodziny Tarłów, herbu
Topor. Poznajmy/, teraz bliżej nowych wła-
ścicieli Melsztyna.
Z poprzedniego nam wiadomo, że Zygmunt
Tarło z Szczekarzowic, kasztelan sandecki,
żeniąc się 1601 r. z Barbarą Sobkówną,
córką Stanisława i Magdaleny z Jordanów
Sobków, wziął za nią połowę dóbr melsztyń-
skich. Barbara słynie w dziejach z odwagi,
okazanej w obronie swego męża podczas
wybuchłego w Moskwie na dniu 27 maja
1606 r. krwawego powstania, w którem Dy-
mitr Samozwaniec zginął. Podburzeni przez
Szujskich spiskowi, rzuciwszy się na zajmo-
wane wtedy przez Polaków w Moskwie go-
spody, byliby niezawodnie kasztelana san-
deckiego ubili, gdyby żona jego, zasłoniwszy
męża swą osobą, wszelkie ich zapalczywości
na sobie nie była wstrzymywała. Mąż zaś jej,
kasztelan sandecki, upamiętnił swe imię spro-
wadzeniem 00. Reformatów do Polski, któ-
rym pierwszy kościół i klasztor z drzewa
1622 r. w Zakliczynie wystawił. Zygmunt
Tarło, umierając 1628 r., zostawił dwóch sy-
nów: Zygmunta Aleksandra bin. i
—
90—
Andrzeja, tudzież jednę córkę T e o fi l ę,
wydaną za Janusza, księcia Ostrowskiego,
kasztelana krak., zmarłego 1620 r. W dziale
majątkowym, uczynionym w Zakliczynie dnia
13 listopada 1628 r., syn starszy Zygmunt
Aleksander bin. otrzymał połowę Mel-
sztyna i Zakliczyna z wsiami: Charzewice,
Zawada, Niedżwiedza, Gwoździec i Wilenia;
syn drugi Andrzej, kanonik kat. krak.,
proboszcz tarnowski, wsie: Wiśniowa, Dobra,
Wolka, Kunczyska, Biesznik, Słona, Pałecz-
nica, Ropa, Blechuarka i Wysowa; córka
zaś Teofila już wdowa po Januszu, ks.
Ostrogskim, wsie: Biskupice, Domasławice,
Faliszowice i Złota (Terr. Crac. t . CI, p.
551—553).
W lat jedenaście po śmierci Zygmunta
z Szczekarzowic Tarły, kasztelana sandec-
kiego, tj. 1639 r., wspomniana przed chwilą
Krystyna Zborowska, córka Andrzeja,
kasztelana oświęcimskiego, oddała swą rękę
wojewodzicowi lubelskiemu, Janowi Ale-
ksandrowi bin. Tarle, z drugiej Tarłów
linii, piszącej się z Tenczyna. Jan Aleksan-
der bin. Tarło był synem Aleksandra Pio-
tra Tarły z Tenczyna, wojewody lubel-
skiego i Jadwigi Anny z Brzezia Lancko-
rońskiej, a później po śmierci ojca (1563 r.)
został po nim wojewodą lubelskim. Zona
jego Krystyna, umierając między 1643
—
91—
a 1646 r. zapisała mu na dobrach swych,
tj. na polowie dóbr melsztyńskich dożywocie
i odtąd tenże zaczął się pisywać: „Joannes
a Tenczyn Tarło bonorum sortium Melsztyn
villaravique eo spectantium, quovis juris ti-
tulo possessor". (Terr. Crac. t . CVI, p. 42;
t. CVII, p. 263 i t. CVIII, p. 374).
Widzimy ztąd, iż w polowie XVII wieku
cała majętność melsztyńska, tj. zamek wraz
z należącemi dobrami, będąca przedtem wła-
snością Sobków i Zborowskich, jest już w po-
siadaniu rodziny Tarłów, przy której odtąd
przez sto lat z górą, t. j . do 1748 r. pozostaje.
Obecnie wracamy do Zygmunta Ale-
ksandra z Szczekarzowic Tarły, starsze-
go syna Zygmunta, kasztelana sandeckiego.
W r. 1647 pisze się on aulicus cubicułi S. R .
Majestatis; około 1651 lub 1652 r. zostaje
kaszt, przemyślskim i piastuje tę posadę do
śmierci, przypadłej dnia 24 stycznia 1654 r.
Odziedziczywszy zmarłą bezdzietnie 1647 r.
siostrę swą Teofilę Ostrogską, wziął on
po niej: Biskupice, Domasławice, Faliszowice
i Złotą, wchodzące zdawna w skład majętności
melsztyuskiej i pierwszy z Tarłów linii szcze-
karzowickiej jął się pisać dziedzicem na
Melsztynie. On też 00. Reformatom w Za-
kliczynie wystawił kościół i klasztor z twar-
dego materyału i u nich leży pochowany.
Ożeniony z Elżbietą z Stembergów Kostczan-
—
92—
ką, córką Jana Kostki, starosty lipińskiego,
wzięte za nią w posagu 130.000 złp. wraz
z wianem w równej sumie przez siebie jej
zapisanem, w łącznej sumie 260.000 zip. na
połowie zamku Mełsztyńskiego z wsiami do
tegoż należącemi, tudzież na połowie miasta
Zakliczyna zabezpieczył (Inscr. castr. Crac.
t. CCLXIV, p. 431—435). Z niej zostawił
czworo dzieci: 1) Adama, wojewodę smo-
leńskiego, + 1710 r., przesiadującego zwykle
na zamku Melsztyńskim; 2) Zygmunta,
+ 1674 r., niepiastującego żadnych godności
lub urzędów, a ożenionego z Anną, córką
Rafała Tarnowskiego; 3) Mikołaja, rot-
mistrza król., a następnie kasztelana prze-
myślskiego, + 1683 r.; wreszcie 4) córkę
Maryannę, wydaną za Mikołaja Lancko-
rońskiego, starostę nowomiejskiego (Inscr.
t. CCLXIII, p. 1485—6 i Rellat. t. CLII B,
p. 2969).
Na początku XVIII w. właścicielem Mel-
sztyna jest Stanisław Tarło. Był on
synem Adama, wojewody smoleńskiego,
który oprócz tego' Stanisława, zostawił
trzech jeszcze synów: 1) Piotra, kanonika
kat. krak., następnie biskupa inflanckiego, a
od 1721 do f 1722 r. poznańskiego; 2) Mi-
chała, ur. 1678 r. w Melsztynie, bawiącego
czas dłuższy we Francyi, a zgasłego niewia-
-
93—
domo kiedy i gdzie, bezpotomnie, i 3) Jana,
o którym będzie niżej.
Owoż Stanisław Tarło, najstarszy Ada-
ma, wojewody smoleńskiego syn, od dnia
14 sierpnia 1699 r. do śmierci zaszłej 1721 r.
kuchmistrz koronny, marszałkując na
sejmiku proszowskim, na spisanym tamże
dnia 27 lutego 1703 r. akcie konfederacyi
województwa krak. „za wiarę i dostojeństwo
Augusta wtórego", podpisał się: „Hrabia na
Melsztynie" (Laud. Crac. t . III, p. 12). Oże-
niony (16 stycznia 1695 r.) z bliską krewną,
AnnąTarłówną, córkąMikołaja, staro-
sty goszczyńskiego, zostawił umierając 1721 r.
dwóch synów: A d a m a, późniejszego wojewo-
dęlubelskiegoiAntoniego odr.1740,ka-
sztelana lubaczowskiego, tudzież córkę. F r a n-
ciszkę w r. 1719 wydaną za Wawrzyńca
Lanckorońskiego, starostę stobnickiego (Inscr.
Crac. t . CCCLVI, p. 2280—2288). Wdowa
zaś tegoż Stanisława kuchmistrza kor. Anna
z Tarłów umarła 1751 r.
Po śmierci Stanisława Tarły podczas ma-
łoletności synów jego Adama i Antoniego,
gospodarzył na dobrach melsztyńskich stryj
ich rodzony Jan, niemający ani tytułów i
urzędów, ani nawet żony. Arcypobożny ten
1 hojny dla ubogich człowiek, szczodrobliwy
dobrodziej i opiekun 00. Eeformatów zakli-
czyńskich, zmierając w grudniu 1739 r., zo-
—
94—
stał u nich pochowany. Odtąd na dóbr niel-
sztyńskich widowni występują dwaj Stani-
sława, kuchmistrza kor., synowie: Adam i
Anto 11 i.
Adam Tarło, piszący się „hrabią na
Melsztynie z Szczekarzewic" (Inscr. t . CCCLVI
p. 2280—2288), znany jest powszechnie z tragi-
cznego końca w pojedynku z podkomorzym
Poniatowskim. Urodzony 1713 r. mając lat 18
został rotmistrzem chorągwi pancernej i otrzy-
mał wtedy starostwa: jasielskie, drohobyckie,
zwoleńskie, złotoryjskie, a 18 października
1732 r. starostwo dolińskie. Po śmierci króla
Augusta II. (1 lutego 1733 r.), Adam wraz
z krewnym swym z drugiej Tarłów linii Ja-
nem, wówczas wojewodą lubelskim, doświad-
czonym wojownikiem i dyplomatą, popierali
najgoręcej do tronu Stanisława Leszczyńskie-
go. Po abdykacyi tegoż, Adam, podpisawszy
(w kwietniu 173G) uznanie Augusta III, otrzy-
mał zaraz (6 maja 1736) od niego woje-
wództwo lubelskie, opróżnione po swym kre-
wnym Janie, posuniętym na województwo san-
domirskie. Urządziwszy jako tako swoje inte-
resa, wojewoda lubelski wyruszył w począt-
ku 1738 r. do exkróla Stanisława w Lune-
villu, aby żądać odeń zwrotu kilkakroć sto-
tysięcy wyłożonych na popieranie jego elek-
cyi. Ale Leszczyński, aczkolwiek krocie wy-
dawał na rozliczne zakłady i upiększenia
—
95—
swojej Lotaryngii, wymawiał się niemożno-
ścią zaspokojenia tycli pretensyj i umywając
od wszystkiego ręce, odsełał Adama do dworu
francuskiego, do kardynała Fleury, który za-
miast żądanego wynagrodzenia, zawiesił or-
derową wstęgę na piersiach wojewody. Adam,
przepędziwszy we Francyi trzy lata, chodził
w stroju francuskim, żył w Paryżu obycza-
jem dworskim, na co niezmiernie wiele wy-
chodziło pieniędzy, których mu żona z dóbr
swoich dostarczała. W końcu, nic nie wskó-
rawszy, wrócił na początku 1741 r. z gołemi
do kraju rękami. Tutaj trzymał się stale
staro-szlacheckiej partyi, t. z. „dworskiej,"
mającej Potockich, Radziwiłłów i hetmana
Branickiego na czele, a ścierającej się z par-
tyą t. z. „familii" czyli Czartoryskich i Po-
niatowskich, pragnącą wewnętrznej reformy.
Antagonizmy obu partyj, objawiające się
w życiu publicznem, na sejmach, sejmikach,
trybunałach, dawały się także uczuwać i
w życiu ich prywatnem. Miłość Adama do księ-
żniczki Anny Lubomirskiej wywołała na zaba-
wie u marszałka Bielińskiego awanturę, z któ-
rej wywiązały się dwa pojedynki między Tarłą
i Kazimierzem Poniatowskim, podkomorzym
koronnym. Upokorzywszy w pierwszym swego
przeciwnika, w drugim, odbytym 16 marca
1744 r. pod Marymontem, Adam pchnięty
szpadą, padł na miejscu z ostatnim: o mon
-
96—
Dieu! wykrzykiem na ustach. Ciało poległego,
wedle woli jego wyrażonej w testamencie,
odwieziono do Zakliczyna i złożywszy je
tymczasem w ogrodzie klasztornym, dopiero
po otrzymaniu absolucyi od nuncyatury po-
chowano tamże dnia 2 października 1744 r.
w grobie rodzinnym Tarłów w kościele Re-
formatów.
Adam, ginąc 31-letni, nie zostawił potom-
stwa, tylko blisko dwa razy od siebie starszą
wdowę, Dorotę z Tarłów lo voto Stanisła-
wową Chomentowską, wielki posiadającą ma-
jątek, dla którego się z nią był ożenił. Zaraz
po jego zgonie brat jego Antoni, kaszte-
lan lubaczowski, zajął wszystkie nieboszczyka
dobra w swoje posiadanie, a mianowicie klucz
Zakliczyński, do którego także Melsztyn na-
leżał, pisząc się: „Antonius Comes in Mel-
sztyn a Tenczyn et CzeTcarzowice (sic) Tarło."
R. 1758 zrezygnowawszy z kasztelanii luba-
czowskiej, już w roku następnym (1759) prze-
niósł się do wieczności. Interesuje on nas
ztąd, iż za niego dobra Melsztyńskie prze-
szły po kądzieli w dom Lanckorońskich. Jak
się to stało, zaraz opowiemy.
Przypominamy sobie, że Franciszka,
córka kuchmistrza kor. Stanisława i ,Anny
Tarłów, a siostra rodzona Adam a wojewody
lubelskiego i Antoniego kasztelana luba-
czowskiego, w r. 1719 wyszła za mąż za
—
97—
Wawrzyn ca z Brzezia na Wodzisła-
wiu, Zwańcu i Jagielnicy Laneko-
r o ń ski eg o herbu Zadora podkomorzyca
krakowskiego, następnie starostę stobnickiego.
W intercyzie przedślubnej rodzice zapisali
jej na dobrach ojczystych i macierzyńskich
300,000 zip. w posagu (Relat. Crac. tom
CLXXII p. 25—28). Franciszka umiera-
jąc 1740 r. zostawiła dwóch synów Stani-
sława i Macieja Lanckorońskich,
którym babka ich, Anna Tarłowa, kuchmi-
strzyni koronna, skryptem wydanym w Za-
kliczynie 11 maja 1744 r. zeznała się być
dłużną sumę 100,000 zip. Owoż, gdy po
śmierci ich wuja Adama, wojewody lubel-
skiego, brat jego Antoni, kasztelan luba-
czowski, zagarnął wszystkie nieboszczyka do-
bra, i o spłacie obu sum swym siostrzeńcom
nie myśląc, rzeczone dobra sprzedawał, ciż
we czwartek po Trzech Królach 1745 roku
wnieśli przeciw niemu do starościńskiego gro-
du krak. manifest (Relat. t. CLXXII p. 25).
Wskutek tego po kilkuletnich prawnych koro-
wodach kasztelan, zaspakajając słuszne swych
siostrzeńców pretensye, odstąpił im w owym
długu dobra Zakliczyńskie (z Melsztynem),
Paleśnicę i inne, aktem, w grodzie Sandec-
kim we wtorek po św. Agnieszce 1748 r.
zeznanym.
2
—
98—
Tak tedy z rokiem 1748 rzeczone dobra
wraz z zamkiem Melsztyńskim przeszły
z rąk Tarłów na własność starożytnej ro-
dziny Lanckorońskicb h. Płomieńczyk czyli
Zadora, pozostając odtąd w jej posiadaniu
do r. 1886.
Wawrzyniec Lanckoroński, ojciec
Stanisława i Macieja, podkomorzyc kra-
kowski wkrótce po ożenieniu się 1719 roku
z Franciszką Tarłowną, otrzymawszy sta-
rostwo stobnickie, pisał się stale z tym ty-
tułem. Przeżywszy o lat 11 swą małżonkę,
umarł w Jaroslawicach dnia 14 czerwca
1751 r.
Starszy Wawrzyńca syn z Franciszki Tar
łownej, Stanisław Lanckoroński otrzy-
mawszy d. 18 marca 1760 r. kasztelanią po-
łaniecką, zmarł na niej już 28 grudnia t. r.
bezdzietnie, pozostawiając wdowę Maryannę
z Swidzińskich, znaną w całej Polsce „ka-
sztelanowę połaniecką".
Wkrótce przedtem
między obudwoma braćmi Stanisławem i Ma-
ciejem uczyniony został dział majątkowy, ob-
latowany w grodzie sandeckim w sobotę po
niedzieli Exaudi (24 maja) 1760 r., na mocy
którego brat młodszy Maciej stał się między
innemi także właścicielem dóbr Zakliczyń-
skich z przyległościami.
Maciej kr. Lanckoroński po odziedzi-
czeniu brata swego Stanisława, pan ogrom-
—
99—
nej fortuny, posiadający 8 kluczów dóbr,
ważne w rocznikach Melsztyna zajmuje
miejsce. Urodzony 1721 r., już w 23-cim
roku wieku swego posłował z województwa
sandomierskiego na sejm grodzieński 1744 r.
(Inscr. Grac. t . 363, p. 1405). Roku 1751
był sędzią deputatem lubelskim; w roku
następnym 1752 został stolnikiem podolskim,
a w dwa lata później (1754) rotmistrzem
królewskim; dyplomem z dnia 13 czerwca
1762 r. otrzymał kasztelanią, kijowską a wresz-
cie na dniu 29 października 1772 r. postą-
pił na województwo braciawskie, na którem
umarł w Wodzisławiu dnia 14 sierpnia 1789 r.,
mając lat 68. Posiadał dwa ordery: św. Sta-
nisława (1764) i Orła białego (1780), a 1783 r.
otrzymał tytuł hrabiego od rządu austryac-
kiego. Mając dwie żony: 1) Apolonię Mor-
sztynównę f 1764; i 2) Annę z książąt Jabło-
nowskich f 1784 r., zostawił jednego tylko
syna Antoniego, wielkiego ochmistrza
królestw Galicyi i Lodomeryi, kawalera or-
deru Złotego runa, f w Wiedniu 27 maja
1830 r.
Wojewoda braclawski, jako pan dobry,
łaskawy, był od swych poddanych kochany.
Lubił on zamek Melsztyński, nie rzadko
w nim przesiadywał, a nawet w jego po-
bliżu zasadzić kazał winnicę z węgierskich
latorośli, która, jak Kuropatnicki w „Geo-
7*
—
100 —
grafii Galicyi" (str. 28) notuje, po kilka, a
czasem i kilkanaście beczek wydawała wina,
lecz bardzo ordynaryjnego. Fatalnym zbie-
giem okoliczności właśnie za jego dzie-
dzictwa spaść miała na stary gród Spi-
cimirowy groza i zniszczenie, z którego
się już więcej nie podźwignął. Opowiemy
tu to zdarzenie wedle podania naocznego
świadka.
Byłoto w r. 1770, w czasie konfederacyi
barskiej. Konfederaci stali wtenczas pod Za-
kliczynem parę tygodni obozem, a pan Ma-
ciej Lanckoroński, wtedy kasztelan kijowski,
nie trzymający z konfederacyą, przesiady-
wał właśnie na zaniku Melsztyńskim. Jeden
z sług jego, zbiegłszy ze służby, przystał do
Konfederatów, co kasztelana w przewidy-
waniu, że ów zbieg niemiłych naprowadzi
gości, zniewoliło do opuszczenia zaraz zamku.
Niebawem też Konfederaci wpadli rzeczy-
wiście na Melsztyn, a nie zastawszy dzie-
dzica, poodbijali piwnice, i nie pardonując
niczemu, co tam znaleźli, przy okrzyku r
niech żyje pan Lanckoroński! wysuszonemi
butelkami ciskali w okna. Byłoto jeszcze
pół biedy; panowie konfederaci jak przyszli,
tak poszli, natłukłszy tylko sporo butelek i
szyb. W ślad za nimi wpadli kozacy i swo-
im obyczajem wszystko, co było na zamku,
do góry nogami powywracali. Utrzymują, że
—
101 —
w chwili napadu, bądź z namysłu, bądź przez
nieostrożność powstał pożar, który zniszczył
zamek do tyla, iż nikt w nim więcej nie
mieszkał
5r
).
:
Odtąd zamek Melsztyński, stojąc opusto-
szały i bez wszelkiej opieki na zupełne wy-
stawiony zniszczenie, z dniem każdym w co-
raz większą popadał poniewierkę. Najsmutniejr
sza zaś wspomnieć, że nie tyle ząb czasu,
ile wandalizm ręki ludzkiej przyczyniał się
do jego zniszczenia. Najpierw bowiem, szu-
kając tu jakichś skarbów ukrytych, uszko'r
dzono niezmiernie mury zamkowe; następnie
pod koniec XVIII wieku brano ztąd mate-
ryał na budowę nowego w Domosławicach
kościoła parafialnego, a wreszcie z ruin tu.
tej szych sprzedawano kamień i cegłę dla
prostego zysku.
Z wdzięcznem przeto uznaniem zapisać nam
wypada, iż chlubnie znany miłośnik i opieT
kun zabytków przeszłości, Karol lir. Lanc-
koroński, wnuk Macieja, wojewody brac-
ławskiego, a syn zmarłego na d. 6 sierpnia
1874 r. w Zurychu, radzcy gubern. w Trye-
") Ob. Sewer. Goszczyńskiego: ..Dziennik po-
dróży do Tatr" (Petersburg 1853), str. 175 —182;
autorowi, zwiedzającemu w lipcu 1832 r. ruiny zamku
Melsztyńskiego, opowiadał powyższe zdarzenie na-
oczny onegoż, pod tymże zamkiem mieszkający świa-
dek, Wojciech Karecki, starzec za bytności tu autora
już 82-letni.
ście, Antoniego Kazimierza Łanckorońskicgo,
nader chwalebną powziął myśl, ratowania
tych sędziwych ruin od zupełnej zagłady.
Ostatni ten z domu Lanckorońskich posia-
dacz dóbr melsztyńskich, jeszcze w r. 1879
kazał sterczące wieży zamkowej ściany że-
łaznemi pościągać ankrami, a resztki innych
pozostałych murów wyprawą cementową od
szkodliwych wpływów atmosferycznych za-
bezpieczyć. Z jego również polecenia w r. 1885
dla wygody turystów, pragnących wspania-
łym tutejszej okolicy nasycać się widokiem,
wystawiono wśród ruin na dawnym dzie-
dzińcu zamkowym, tak zwane „Schronisko
melsztyńskie" — schludny domek piętrowy
z dość obszerną salą, kilkoma pokoikami
i małą wieżyczką. A występując w lecie
1886 r., z posiadania tychże dóbr, w odnoś-
nym kontrakcie sprzedaży zobowiązał no-
wego nabywcę do chronienia ruin zamko-
wych od dalszego zniszczenia.
Tak tedy ze sławnego grodu tego, który
od czasów Spicimira aż do konfederacyi
barskiej, tyle przechodził kolei, gdzie przez
cztery z górą wieki tyle blasku i chwały,
tyle radości i smutku przebrzmiało, — dziś
tylko głuche i ponure pozostały zwaliska.
Stojąc pośród nich wędrowiec przepełniony
wzruszeniem, i pisząc gdzieś na nagiej ścia-
nie swe imię, w uroczystym myśli nastroju
—
103 —
duma nad nieodmiennem wszechrzeczy ludz-
kich przeznaczeniem, którego ostatnim koń-
cem śmierć i zagłada i ta szczypta pamięci,
jaką poważna Klio niestartemi rysy na swych
spiżowych wyryje tablicach!
—
103 —
duma nad nieodmiennem wszechrzeczy ludz-
kich przeznaczeniem, którego ostatnim koń-
cem śmierć i zagłada i ta szczypta pamięci,
jaką poważna Klio niestartemi rysy na swych
spiżowych wyryje tablicach!
?Czyniąc zadość życzeniu autora powyższej
'o- pracy o Melsztynie, komunikuję mu to,
co znalazłem w mych notatach z czasów
dawniejszych.
Badałem Melsztyn w r. 18G5, kiedy stało
jeszcze wśród ruin zabudowanie włościańskie,
a reszty murów waliły się w sposób niebez-
pieczny dla studyującego. Na dołączonym
widoku, ruin, zdjętym już ze wzgórza od po-
łudniowego wschodu, to jest od strony da-
wnego wjazdu głównego, widać chatę wło-
ściańską, przyczepioną do muru obwodowe-
go zamku.
Reszty dzisiejsze zamku Melsztyńskiego są
tak skromne, że nie można ani ich związać
z opisami działów z lat 1536 i 1597, ani
zrozumieć układu dawnego stanu. To fak-
tem, że nie przynoszą one tak jak ruiny Tę-
czyna lub Odrzykonia świadectwa o zmyśle
architekta fortecznego i obronności w duchu
kultury zachodniej XIV wieku. Prawda, że
obiór miejsca pod zamek, ów wyniosły grzbiet
wzgórza z rzeką skręcającą się u jego stóp,
należy do zasad obronności średniowiecznej,
—
106 —
ale zdaje mi się, źe szlo tu więcej o mie-
szkanie dziedzica, niż w ścisłem znaczeniu
obronne miejsce, jak w Tenczynie lub Odrzy-
koniu. Nie ma też śladu ani w opisach ani
na miejscu, koniecznego przygródka, śladów
fos i wałów nie dostrzegłem; mury obwodo-
we skromne i niskie, choć opatrzone strzelni-
cami, dróg straży i blanków nie mają. Obron-
ny dobrze zbudowany zamek do r. 1770 jesz-
cze zamieszkany, nie byłby się tak rozsypał
prędko jak nasz Melsztyński; mury jego były-
by wytrzymalsze na przygody.
Pozwolę sobie dodać słów parę w obja-
śnieniu dołączonego planu ruin.
Obręb dawnego zamku zajmuje poziom
wzgórza w długości około 170 metrów przy
szerokości od 60 do 26 metrów. Ciągnie się
w kierunku prawie od wschodu ku zacho-
dowi, gdzie na stromem wzniesieniu zasia-
dły reszty baszty tak zwanego przez nas
donjonu. Część zaznaczona literą a. na planie,
jest pozostałością nowego pałacu Jordanów.
Świadczy o tem sztucznie przez szkarpowe
podmurowanie przedłużony teren starego zam-
ku i sąsiedztwo wjezdnej wieży, o której wspo-
minają inwentarze, a do której prowadziła
droga e. Mamy za podstawę kaplicy naro-
żnik występujący silnie obok wjazdu, a to
z powodu dokładnej swej kościelnej oryen-
tacyi.
PLAN RUIN ZAMKU MELSZTYNSKIEGO
(według zdjęcia prof. Wł . Łuszczkiewicza).
—
108 —
Nowy pałac był to gmach na sposób włoski
zbudowany, z dziedzińcem wewnętrznym z ko-
lumnadami. Ozdobił go zapewne Wawrzy-
niec Spytek Jordan miłośnik sztuki
wielki. Donosi Yasari, że około r. 1546 pan ten
polski wezwał do siebie znanego włoskiego
sztukatera Bartłomieja Ridolfi wraz
z synem do prac pałacowych, że zrobił mu
portrety wielkie w medalionach i dawał proje-
kta na pałace i inne budynki. Odnosi się to za-
pewnie do Melsztyna, a wiąże dobrze z inwen-
tarzami znanemi nam, które o kulturze włoskiej
na zamku świadczą, owemi: libraryą, altanami,
jadalnią w wieży, galeryami sklepistemi i t. p .
O charakterze wykwintnym sztuki, jak ją poj-
mował Wawrzyniec Spytek Jordan i jego ro-
dzina, świadczy dotąd nagrobek w kościele
św. Katarzyny w Krakowie; jest on ślicznym.
Stare zamkowe mieszkania leżały bliżej don-
jonu i wiązały się z nim pozostałemi dotąd
murami c. W tem to miejscu stały dawniej
owe zabudowania włościańskie /'. /'. /. a za-
chowały się dobrze dawne zanikowe piwnice,
oraz studnia d. Najciekawszym jednak za-
bytkiem w ruinach Melsztyna, jest część wy-
sokiej baszty literą b oznaczonej, której widoki
zewnętrzny i wewnętrzny załączyliśmy w cyn-
kotypiach podług rysunków Matejki. Układ jej
pięter, dostęp tylko z murów obwodowych
na pewnej wysokości, tak że do dolnych lo-
—
109 —
kalności tylko z wnętrza dostać się można;
położenie nad przepaścią i inne okoliczności
domyślać się każą w niej tak zwanego don-
jonu, czyli ostatecznego schroniska obronne-
go zamku. Są tu sale na piętrze, w których
obok kominków i okien zdobnych węgarami,
znajdują się strzelnice i latryny jako cechy for-
tecznego przeznaczenia pańskiego mieszkania.
Widok ze wzgórza na okolicę jest cudownym.
28 IX 1889
Łuszczkiewicz.
—
109 —
kalności tylko z wnętrza dostać się można;
położenie nad przepaścią i inne okoliczności
domyślać się każą w niej tak zwanego don-
jonu, czyli ostatecznego schroniska obronne-
go zamku. Są tu sale na piętrze, w których
obok kominków i okien zdobnych węgarami,
znajdują się strzelnice i latryny jako cechy for-
tecznego przeznaczenia pańskiego mieszkania.
Widok ze wzgórza na okolicę jest cudownym.
28 IX 1889
Łuszczkiewicz.
SPIS RZECZY.
strona
I. Spicimir h. Leliwa kasztelan kra-
kowski (1312-1352) .... 5 —65
Słowo wstępne
5
Krótka wiadomość o rodzie Leliwitów i po-
chodzeniu Spicimira
8
Zawód Spicimira publiczny
14
Życie jego prywatne
48
Założenie miasta Tarnowa i Zamku Mel-
sztyńskiego
51
Stosunki familijne
61
II. Zamek Melsztyński 1340—1770 mo-
nografia historyczna .... 67 —103
Do topografii Melsztyna i Zamku ...
67
Kolejni posiadacze Melsztyna
.
.
.
76—103
Melsztyńscy 1340-1511
76
Jordanowie h. Trąby 1511—1597 ...
79
Sobkowie li. Brochwicz i Zborowscy h. Ja-
strzębiec wspólnie 1597—1639 ...
85
Tarłowie h. Topor 1639-1748 ....
89
Lanckorońscy h. Zadora 1748-1886 . . 98
Tablica genealogiczna Mclsztyńskich (do str. 79)
Kilka uwag prof. Wład. Łuszczkiewicza
105
—
112
—
ILLUSTRACYE.
strona
Ruiny Zamku Melsztyńskiego (według ry-
sunku prof. Łuszczkiewicza) ....
67
Widok baszty od wschodu (według rysun-
ku Jana Matejki)
75
Widok baszty od zachodu (według rysun-
ku Jana Matejki)
81
Plan ruin Zamkowych (według rysunku
prof. Wł . Łuszczkiewicza)
107
—
112
—
ILLUSTRACYE.
strona
Ruiny Zamku Melsztyńskiego (według ry-
sunku prof. Łuszczkiewicza) ....
67
Widok baszty od wschodu (według rysun-
ku Jana Matejki)
75
Widok baszty od zachodu (według rysun-
ku Jana Matejki)
81
Plan ruin Zamkowych (według rysunku
prof. Wł . Łuszczkiewicza)
107
—
112
—
ILLUSTRACYE.
strona
Ruiny Zamku Melsztyńskiego (według ry-
sunku prof. Łuszczkiewicza) ....
67
Widok baszty od wschodu (według rysun-
ku Jana Matejki)
75
Widok baszty od zachodu (według rysun-
ku Jana Matejki)
81
Plan ruin Zamkowych (według rysunku
prof. Wł . Łuszczkiewicza)
107